PSG w trybie mniej błyskotek. Galtier zatwierdza transfery i kombinuje z ustawieniem

Zobacz również:Messi w końcu przemówił. Czuje się oszukany, ale zostanie w Barcelonie. Przynajmniej na razie
Christophe Galtier
fot. Catherine Steenkeste/Getty Images

Paris Saint-Germain podjęło decyzję: zespół jeszcze w tym tygodniu obejmie Christopher Galtier, a wśród transferów graczy coraz głośniej wymieniane są nazwiska Milana Skriniara, Seko Fofany i Vitinhii z Porto. Mistrz Francji rozpoczyna nowy rozdział i ma gdzieś, że nowy trener rozegrał dotąd tylko sześć meczów w Lidze Mistrzów, z których pięć przegrał.

To ma być zerwanie z kulturą „bling bling”, czyli ostentacyjnej biżuterii i samochodów z brokatowymi felgami jak w rapowym teledysku. PSG rozpocznie jedenasty sezon pod rządami Katarczyków i chce to zrobić inaczej niż zwykle. Nowego dyrektora sportowego, Luisa Camposa nie obchodzi głośność nazwisk i kto ma ilu followersów na Instagramie. Gdyby tak było, do Paryża nigdy nie trafiłby Galtier — człowiek z Marsylii, którego większość kibiców spoza „bańki” Ligue 1 musi najpierw wygooglować, żeby zobaczyć jak wygląda.

Według francuskich dziennikarzy Galtier w weekend był w Paryżu i mentalnie czuje się już nowym trenerem. Zatwierdził kilka propozycji transferowych Camposa plus odważnie myśli o zmianie systemu gry na trójkę obrońców. Jest to o tyle ciekawe, że mistrzostwo Francji z Lille zdobywał klasycznym ustawieniem 4-4-2 z fundamentami w środku defensywy jak Jose Fonte i Sven Botman. Saint-Etienne, gdzie wcześniej wyrabiał sobie markę, też grało czwórką z tyłu. Teraz ma jednak więcej zabawek i większą presję, by wszystkich kluczowych graczy pomieścić. Galtier argumentuje, że grając z trójką w obronie, lepiej może wykorzystać potencjał wahadłowych jak Achraf Hakimi i Nuno Mendes. Przede wszystkim chce skonstruować system tak, by jak najwięcej wycisnąć z Leo Messiego.

Galtier już na samym początku zderzy się z walką ego. Sytuacja w obronie, gdzie do wyboru jest Presnel Kimpembe, Marquinhos, Sergio Ramos, a zaraz przyjdzie Milan Skriniar pokazuje, że któryś z nich usiądzie na ławce i nie będzie to miła sytuacja. Ciągle czekamy na ruszenie transferowego domino, ale już teraz widać, że nowe twarzy pojawią się głównie w środku pola. Galtier, mimo że nie jest jeszcze oficjalnie trenerem, zaakceptował transfer m.in. Renato Sanchesa. To też będzie ciekawa obserwacja: sprawdzić, jak 24-latek, który był już na kilku zakrętach, odpali w towarzystwie wielkich gwiazd jak Kylian Mbappe i Neymar. Rok temu można było mówić, że jego kariera znowu lekko ruszyła, ale już poprzedni sezon przyniósł tylko dwa gole i pięć asyst.

Galtier sporo ryzykuje: z jednej strony PSG ma koncentrować się na jakości i potencjale, z drugiej z ich zasobami finansowymi dużo łatwiej byłoby postawić na bardziej sprawdzone konie. Nasser Al-Khelaifi postawił przed nim cel wprowadzenia kilku graczy z akademii, ale przykładowy 19-letni Xavi Simmons za moment pójdzie na wypożyczenie do PSV, a do Paryża ma przywędrować dwa lata starszy Khepran Thuram z Nicei. Galtier w poprzednim sezonie w Nicei rzucał go pozycjach, bo wiedział, że na każdej da radę. Widzi w nim ogromny potencjał, ale już samo sprowadzenie go zabiera jedno potencjalne miejsce komuś, kto w tej chwili kopie w akademii.

PSG ma jeszcze jeden problem do rozwiązania: musi wygonić kilku gości na kontraktach jak Ander Herrera albo Leandro Paredes. Doszło do tego, że Campos z Galtierem na poważnie myślą, by stworzyć francuski… klub kokosa. I tam odesłać paryskie primadonny, myślące tylko o tym, by trzymać się góry pieniędzy. W Paryżu muszą jak najszybszej to rozstrzygnąć, bo docelowo do środka pomocy przybędzie co najmniej dwóch nowych graczy.

Liczba miejsc w ofensywie jest ograniczona. Jeśli Galtier chce grać systemem z trójką obrońców i dwoma wahadłowymi, to do rozdysponowania z przodu ma pięć pozycji. Cztery należą do fundamentów jak Marco Verratti, Leo Messi, Kylian Mbappe i Neymar. Odnośnie tego ostatniego pewnie całe lato będziemy słuchać o spekulacjach. O tym, że uwagi Al-Khelaifiego nie spodobały się Brazylijczykowi oraz jego świcie. I że mimo kontraktu do 2027 roku, pozostaje otwarty na zmianę miejsca pracy.

Pytanie, tylko kto mógłby tego Neymara wziąć? Rynek niechętnie wysyła sygnały. W grę nie wchodzi powrót do La Liga, ewentualnie ktoś z Premier League mógłby zdecydować się na odważny ruch, np. Manchester United w razie odejścia Cristiano Ronaldo, ewentualnie Chelsea chcąca wzmocnić ofensywę. Trudno jednak zakładać, że Brazylijczyk pół roku przed mundialem w Katarze zaryzykuje przenosiny do innej ligi. Raczej trzeba spodziewać się go w projekcie Galtiera, który słynie z twardej ręki i z tego, że potrafi wydobywać z graczy najlepsze, co mają do zaoferowania. Jedyna wątpliwość: czy to, co działało z graczami typu Burak Yilmaz, uda się przenieść na Neymara.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Żebrak pięknej gry, pożeracz treści, uwielbiający zaglądać tam, gdzie inni nie potrafią, albo im się nie chce. Futbol polski, angielski, francuski. Piszę, bo lubię. Autor reportaży w Canal+.
Komentarze 0