Paris Saint-Germain podjęło decyzję: zespół jeszcze w tym tygodniu obejmie Christopher Galtier, a wśród transferów graczy coraz głośniej wymieniane są nazwiska Milana Skriniara, Seko Fofany i Vitinhii z Porto. Mistrz Francji rozpoczyna nowy rozdział i ma gdzieś, że nowy trener rozegrał dotąd tylko sześć meczów w Lidze Mistrzów, z których pięć przegrał.
To ma być zerwanie z kulturą „bling bling”, czyli ostentacyjnej biżuterii i samochodów z brokatowymi felgami jak w rapowym teledysku. PSG rozpocznie jedenasty sezon pod rządami Katarczyków i chce to zrobić inaczej niż zwykle. Nowego dyrektora sportowego, Luisa Camposa nie obchodzi głośność nazwisk i kto ma ilu followersów na Instagramie. Gdyby tak było, do Paryża nigdy nie trafiłby Galtier — człowiek z Marsylii, którego większość kibiców spoza „bańki” Ligue 1 musi najpierw wygooglować, żeby zobaczyć jak wygląda.
Według francuskich dziennikarzy Galtier w weekend był w Paryżu i mentalnie czuje się już nowym trenerem. Zatwierdził kilka propozycji transferowych Camposa plus odważnie myśli o zmianie systemu gry na trójkę obrońców. Jest to o tyle ciekawe, że mistrzostwo Francji z Lille zdobywał klasycznym ustawieniem 4-4-2 z fundamentami w środku defensywy jak Jose Fonte i Sven Botman. Saint-Etienne, gdzie wcześniej wyrabiał sobie markę, też grało czwórką z tyłu. Teraz ma jednak więcej zabawek i większą presję, by wszystkich kluczowych graczy pomieścić. Galtier argumentuje, że grając z trójką w obronie, lepiej może wykorzystać potencjał wahadłowych jak Achraf Hakimi i Nuno Mendes. Przede wszystkim chce skonstruować system tak, by jak najwięcej wycisnąć z Leo Messiego.
Galtier już na samym początku zderzy się z walką ego. Sytuacja w obronie, gdzie do wyboru jest Presnel Kimpembe, Marquinhos, Sergio Ramos, a zaraz przyjdzie Milan Skriniar pokazuje, że któryś z nich usiądzie na ławce i nie będzie to miła sytuacja. Ciągle czekamy na ruszenie transferowego domino, ale już teraz widać, że nowe twarzy pojawią się głównie w środku pola. Galtier, mimo że nie jest jeszcze oficjalnie trenerem, zaakceptował transfer m.in. Renato Sanchesa. To też będzie ciekawa obserwacja: sprawdzić, jak 24-latek, który był już na kilku zakrętach, odpali w towarzystwie wielkich gwiazd jak Kylian Mbappe i Neymar. Rok temu można było mówić, że jego kariera znowu lekko ruszyła, ale już poprzedni sezon przyniósł tylko dwa gole i pięć asyst.
Galtier sporo ryzykuje: z jednej strony PSG ma koncentrować się na jakości i potencjale, z drugiej z ich zasobami finansowymi dużo łatwiej byłoby postawić na bardziej sprawdzone konie. Nasser Al-Khelaifi postawił przed nim cel wprowadzenia kilku graczy z akademii, ale przykładowy 19-letni Xavi Simmons za moment pójdzie na wypożyczenie do PSV, a do Paryża ma przywędrować dwa lata starszy Khepran Thuram z Nicei. Galtier w poprzednim sezonie w Nicei rzucał go pozycjach, bo wiedział, że na każdej da radę. Widzi w nim ogromny potencjał, ale już samo sprowadzenie go zabiera jedno potencjalne miejsce komuś, kto w tej chwili kopie w akademii.
PSG ma jeszcze jeden problem do rozwiązania: musi wygonić kilku gości na kontraktach jak Ander Herrera albo Leandro Paredes. Doszło do tego, że Campos z Galtierem na poważnie myślą, by stworzyć francuski… klub kokosa. I tam odesłać paryskie primadonny, myślące tylko o tym, by trzymać się góry pieniędzy. W Paryżu muszą jak najszybszej to rozstrzygnąć, bo docelowo do środka pomocy przybędzie co najmniej dwóch nowych graczy.
Liczba miejsc w ofensywie jest ograniczona. Jeśli Galtier chce grać systemem z trójką obrońców i dwoma wahadłowymi, to do rozdysponowania z przodu ma pięć pozycji. Cztery należą do fundamentów jak Marco Verratti, Leo Messi, Kylian Mbappe i Neymar. Odnośnie tego ostatniego pewnie całe lato będziemy słuchać o spekulacjach. O tym, że uwagi Al-Khelaifiego nie spodobały się Brazylijczykowi oraz jego świcie. I że mimo kontraktu do 2027 roku, pozostaje otwarty na zmianę miejsca pracy.
Pytanie, tylko kto mógłby tego Neymara wziąć? Rynek niechętnie wysyła sygnały. W grę nie wchodzi powrót do La Liga, ewentualnie ktoś z Premier League mógłby zdecydować się na odważny ruch, np. Manchester United w razie odejścia Cristiano Ronaldo, ewentualnie Chelsea chcąca wzmocnić ofensywę. Trudno jednak zakładać, że Brazylijczyk pół roku przed mundialem w Katarze zaryzykuje przenosiny do innej ligi. Raczej trzeba spodziewać się go w projekcie Galtiera, który słynie z twardej ręki i z tego, że potrafi wydobywać z graczy najlepsze, co mają do zaoferowania. Jedyna wątpliwość: czy to, co działało z graczami typu Burak Yilmaz, uda się przenieść na Neymara.
Komentarze 0