– Skąd u ciebie taka agresja i zdecydowanie? – zapytał w pierwszych dniach pracy w Londynie Thomas Tuchel. – Jestem z Neukölln, to kształtuje – odparł mu wychowanek berlińskich blokowisk. Przed chwilą Antonio Rüdiger wygrywał Ligę Mistrzów z Chelsea, a teraz jako kolejny wolny zawodnik po Davidzie Alabie ma trafić do Realu Madryt. Oto nowa polityka mistrzów Hiszpanii, by wypłacać prowizje i premie, zamiast inwestować astronomiczne sumy w piłkarzy z kontraktami. Gdyby jeszcze wzięli Kyliana Mbappe, byłoby to mistrzowskie zbudowanie kadry ze strony finalisty Champions League. Lata mijają, rzeczywistość na rynku się zmienia, ale ludzie Florentino Pereza cały czas mają łeb na karku.
Chociaż Fabrizio Romano lubi podwędzić newsy od lokalnych dziennikarzy, jego słynne sakramentalne „here we go” już padło. 29-latek z berlińskich blokowisk ma podpisać kontrakt z Realem Madryt do 2026 roku, a na oficjalny komunikat poczekamy zapewne do zakończenia sezonu. Przede wszystkim Królewscy nie chcą przekierowywać uwagi na inne tematy, gdy kibice odliczają dni do meczu o 14. Puchar Europy, ale też sam londyński klub nie skończył jeszcze rozgrywek i jest w fazie zmiany właścicielstwa.
Niemniej po raz kolejny Florentino Perez i spółka skorzystali na tym, że piłkarzowi klasy światowej wygasa umowa. Rok wcześniej zrobili to samo z Davidem Alabą, który potrzebował zmiany po Bayernie Monachium. Austriak do spółki z Ederem Militao błyskawicznie pozwolili zapomnieć o pożegnaniach Sergio Ramosa i Raphaela Varane’a. Chociaż strach był spory, RM dokonał wymiany mistrzowskiej pary stoperów praktycznie bezboleśnie
Nie ma wątpliwości, że Rüdiger przychodzi grać w wyjściowej jedenastce, co pokazały jego ostatnie miesiące u Thomasa Tuchela. To potężny fizycznie stoper, który uprzykrzy życie nawet najlepszym napastnikom świata. Kiedy ma dobry dzień, nie ma na niego mocnych. Nie boi się podłączyć do akcji ofensywnych, podprowadzić piłkę przez kilkadziesiąt metrów czy podążać za rywalem jak cień. Mało jest defensorów, którzy stają się aż tak niewygodni w grze przez swój intensywny styl krycia. Niemiec był prośbą Carlo Ancelottiego, aby jeszcze wzmocnić pole operacyjne przed Thibaut Courtois. Zakontraktowanie go da nowe możliwości takie jak przesunięcie Davida Alaby na lewą obronę, ofensywniejszą grę i większą swobodę w rozgrywaniu, tak samo jak opcję bezbolesnego przejścia na system z trójką stoperów, w którym Rüdiger w londyńskim klubie czuł się świetnie.
Chociaż Real przyzwyczaił do bronienia bardzo niską linią obroną w najważniejszych spotkaniach, Antonio Rüdiger kapitalnie czuje się, grając nawet na połowie boiska i łapiąc indywidualne krycie na napastnika. Dzięki przyspieszeniu i zdecydowaniu w interwencjach kontroluje mnóstwo przestrzeni za plecami. Powinien też podnieść skuteczność wygrywanych pojedynków w powietrzu, z którymi Królewscy czasem miewali problemy. Ancelotti życzył sobie, aby Militao towarzyszył wysoki, agresywny stoper, a w grze głową 29-latek jest dominatorem, dlatego powinien jeszcze podnieść standardy mistrza LaLiga. W poprzednim sezonie jego skuteczność wygranych główek wynosiła 75 procent, w tym zjechał na poziom 68%, ale to i tak doskonałe rezultaty przy połowie wygranych pojedynków w powietrzu Alaby czy 72 procentach Militao.
„Nikomu w klubie nie podoba się decyzja Antonio, ale musimy ją zaakceptować. Życie będzie toczyć się bez niego, ale musimy zapewnić sobie taki sam poziom, czyli najwyższy z możliwych” – mówił ostatnio Thomas Tuchel. On jak mało kto zdaje sobie sprawę, że traci topowego środkowego obrońcę, którego sam wzniósł na szczyty na tej pozycji. Nie zawsze obrońca z korzeniami w Sierra Leone był aż tak cenionym graczem. Mocniej pokazał się światu w 2014 roku, gdy wchodził do niemieckiej drużyny narodowej, ale jeszcze wtedy czasem występował na prawym boku obrony, jak w meczu kadry z Polską, gdy nasi zachodni sąsiedzi przegrali 0:2.
Euro 2020 było jego pierwszym wielkim turniejem, w którym był pewniakiem do gry. Na poprzednich mistrzostwach Europy leczył zerwane więzadła, a na mundialu w Rosji zakończonym już w fazie grupowej wystąpił tylko w jednym spotkaniu. Żeby pełnoprawnie nazwać go jednym z najlepszch defensorów świata, musiał zacząć pracę z Thomasem Tuchelem. Wtedy naprawdę się wypromował – w poprzedniej Lidze Mistrzów był trzecim najlepszym obrońcą po Rubenie Diasu i Cesarze Azpilicuecie. Anglicy zapłacili za niego 35 mln już pięć lat temu, ale zanim wszedł na najwyższy poziom, musiał się ukształtować w kilku ligach – najpierw w niemieckim Stuttgarcie, potem włoskiej Romie, aż przyszedł czas Chelsea. Ale u Franka Lamparda nie był tak ważną ani docenianą postacią jak u swojego rodaka.
„Widzę, jak grasz i jaki jesteś agresywny. O to mi chodzi. Skąd to się u ciebie wzięło” – pytał go Tuchel w pierwszych dniach. Neukölln – odpowiedź była prosta, walka o swoje od najmłodszego, bieda, marzenia o dostatku i normalniejszej rzeczywistości w rodzinie uchodźców uciekających przed wojną domową. Patrząc na sam styl gry, nic dziwnego, że przylgnął do niego pseudonim „Rambo”. Mało znajdziemy tak agresywnych, dynamicznych, silnych i bezpardonowych środkowych obrońców.
W aklimatyzacji w Madrycie powinni mu pomóc Toni Kroos i David Alaba. Jeśli okaże się, że Barcelona również skorzysta z okazji rozbiórki defensywy Chelsea i zakontraktuje Andreasa Christensena, to madrytczycy zgarną tego lepszego obrońcę. U Tuchela w tym sezonie nikt nie rozegrał więcej minut niż Niemiec, nawet Edouard Mendy, Thiago Silva czy Cesar Azpilicueta, czyli stali żołnierze w zeszłorocznym zwycięzcy Ligi Mistrzów.
Już kiedy Ancelotti ponownie zameldował się w Valdebebas, zgłosił potrzebę większej liczby stoperów. Od razu zadzwonił do starego znajomego Davida Luiza, lecz ten miał inne plany niż stanowić alternatywę w Madrycie. Dzisiaj każdą dziurę załata Nacho Fernandez, na którego można liczyć na każdej pozycji w defensywie, ale Carletto nie chciałby się wiecznie uciekać do jego solidarności. Potrzebował podniesienia standardów, stąd właśnie zakontraktowanie Rüdigera. W ćwierćfinale z Realem zdobył bramkę i wyglądał tak dobrze, że w Madrycie nie mieli już wątpliwości. Byli w stanie przełknąć 9 mln netto rocznie pensji czy 35 mln euro za podpis dla piłkarza i jego brata-agenta.
Rüdiger ma na Bernabeu przypomnieć o tych lepszych, bardziej budujących czasach Pepe, jeśli chodzi o postrach jaki będzie siał wśród napastników. W takim składzie personalnym to naprawdę wygląda ekskluzywnie, skoro Courtois uznajemy za jednego z najlepszych bramkarzy świata. Brazylia zachwyca się Ederem Militao, David Alaba wygląda lepiej niż w Bayernie, Nacho jest idealną alternatywą, a Ferland Mendy również jest skałą w defensywie. Skoro w takim składzie zameldowali się w finale Ligi Mistrzów, to teraz na papierze powinno być tylko lepiej. A gdyby jeszcze na podobnych warunkach wzięli Mbappe, przed Florentino w ogóle można by znowu ściągać kapelusze.
Komentarze 0