Już w najbliższy czwartek - 31 stycznia - na antenie newonce.radio odbędzie się trzeci Rapowy Top Wszech Czasów, a my wciąż czekamy na wasze głosy, które można oddawać na dedykowanej stronie.
Na koniec redakcyjnych zestawień leci topka od Lecha Podhalicza. Zanim sprawdzicie, co nasz redaktor umieścił w gronie swoich ulubionych hip-hopowych tracków, zerknijcie na poprzednie, gdzie dyszki wybierali Karina Lachmirowicz, Jacek Sobczyński i Marek Fall.
A teraz przejdźmy do meritum i zaliczmy trochę nostalgicznych powrotów do czasów podstawówki i liceum, a trochę niuskulowego grania, które szturmem przedarło się do rapowego leksykonu.
Święta AD 2018 zrobił mi singiel 21 Savage’a znajdujący się w ścisłej czołówce jego artystycznych dokonań. Numer tak znakomity, że amerykańskie władze postanowiły w ramach zadośćuczynienia wnioskować o deportację urodzonego w Londynie rapera. Jak często katowałem ten utwór w przeciągu ostatnich 24 miesięcy? A Lot.
Obskurna perkusja, surowy minimalistyczny bit i pyskata nawijka Dizzee Rascala, który napisał I Luv U mając zaledwie 16 lat. Kamień milowy w historii brytyjskiego grime’u i pozycja obowiązkowa, jak jarzynowa na polskim świątecznym stole.
W 2012 osiągnąłem pełnoletność, a Take Care towarzyszyło mi w co najmniej kilku nastoletnich dramach. Charakterystyczny sampelek z Jamiego xx pięknie nam ozdobił tę zmysłową miłosną balladę. Drugi - zaraz po Work - najlepszy track tego ikonicznego duetu.
Współczesny bluesman w martyrologicznej balladzie przesiąkniętej molly. Przełomowy moment w karierze Future’a i jego singlowe opus magnum. Tylko wciąż nie wiadomo, czy klip jest apokaliptyczną wizją pełną artyzmu, czy jednak chamską reklamą Bentleya.
Backstreet Boys - Everybody, Lou Bega - Mambo No. 5 (A Little Bit of...), Eiffel 65 - Blue (Da Ba Dee), Linkin Park - Papercut, do tego Jay-Z rapujący o podwórkowym życiu i szkolna dyskoteka więcej niż udana.
Przykład perfekcyjnego storytellingu i filmowej narracji. Jak w maksymalnie przebojowy sposób nawinąć o bolesnym upadku spowodowanym alkoholowymi ekscesami, czyli numer, od którego zaczęła się moja fascynacja Kendrickiem Lamarem.
Stormzy wchodzi do sali tronowej i mówi, że Skepta może już iść do domu. I've been killing it, new king.
Najlepszy Tyler sprzed ery nagrzanego kalifornijskim słońcem r’n’b rapu spod znaku Flower Boy. Muzyczny bad trip, niewygodne tematy i wyśmiewający najntisowy conscious rap bit zrobiony w 8 minut. Pan Tyler.
G-funkowa esencja, w której luz zachodniego wybrzeża wymieszany jest z gangsterską przewózką w idealnie wyważonych proporcjach. Regulate nie trąci myszką i nadal robi robotę, niezależnie od tego, czy jest to posiadówka ze znajomymi, czy nocny crusing po mieście. Warren jest G O Ś Ć.
Pokusiłbym się o stwierdzenie, że jest to szczytowe osiągnięcie wczesnej ery Travisa Scotta i dowód na to, że nikt w progresywny trap, jak Thugger. A melodyjny bit Vinylza absolutny instant classic niczym Still Dre.