
Dziś do sieci wleciał Żar, nowy numer Oskara i Steeza - z gościnnym udziałem Brodki - a w redakcji trochę się posprzeczaliśmy. Nie żeby zaraz na noże, ale nagle okazało się, że dla każdego z nas najważniejszym jest zupełnie inny numer PRO8L3M-u.
Z tym dzisiejszym musimy się jeszcze osłuchać, a póki i wy to robicie - sprawdźcie wskazania niuansowej redakcji. Każdy wybrał numer z innej płyty, co też o czymś świadczy.

PRO8L3M
materiał powstał przy współpracy z marką Ballantine's
Marek Fall - TEB 200-1
Phil Elverum miał w przeszłości odmówić zagrania Headless Horseman w Studiu im. Agnieszki Osieckiej, uzasadniając to słowami It's too intense i ja z podobnego powodu nie wracam już do Flar. Na Letnie Przesilenie – nasze It Was a Good Day – przyjdzie czas, jak ta zima w końcu minie. Niech będzie więc TEB 200-1, gdzie – na beacie zrobionym z Diamentowej Kuli Lombardu – Oskar pisze swoje Ślepnąc od świateł w krzywym zwierciadle. W tej inwersyjnej, penerskiej narracji jest coś z klimatu Good Time braci Safdie. Seria niefortunnych zdarzeń prowadzi ostatecznie do prozaicznego finału przepitego lufą, dostarczając po drodze legendarnych szlagwortów (jak białe, ujebane najki) czy równie legendarnych przerzutni (jak pięć dych w gotówce i to na trzech). To nie rap, to jest czarnoksięstwo scenopisarstwo. Nic więcej do dodania poza: o, człowieku, pewnie!
Karina Lachmirowicz - To nie był film
Ponad 20 lat po tym, gdy utwór Myslovitz ujrzał światło dzienne, PRO8L3M ponownie wziął go na warsztat, dopisując współczesny scenariusz mrocznej sceny prawie jak z filmu. Ale w 2019 roku wyznanie mordercy już nie wzbudza takich kontrowersji - chłodny komentarza do fali zbrodni popełnianych przez nieletnich w połowie lat dziewięćdziesiątych jest wzbogacony o jeszcze trudniejsze do przełknięcia, gorzkie podsumowanie teraźniejszości. Tym samym To nie był film przestaje być jedynie znakomicie opisaną spowiedzią, a nabiera ponadczasowego charakteru jako statement zdegenerowanego społeczeństwa, szukającego coraz bardziej hardkorowych doświadczeń i gotowego przekroczyć wszelkie granice. Numer PRO8L3M-u z jednej strony idealnie wpisuje się w dystopijną wizję świata przedstawioną w Widmie, a z drugiej - mógłby pojawić się także w pierwszym Art Brucie, będąc kolejnym przykładem na to, że ten duet jest w stanie dać nowe życie każdemu przebojowi sprzed lat.
Lech Podhalicz - 2040
Chciałeś to masz - mój ulubiony numer PRO8L3M-u. Retro-syntezatorowy motyw przewodni, jak z horrorów Johna Carpentera, bit nie przykrywający surowej nawijki w stylu POV i przykład topowego storytellingu Oskara, który na moment porzucił snucie opowieści rodem z osiedlowego GTA. I w to mi graj, bo zrobił to na rzecz mrocznej, futurystycznej estetyki, przywołując w wersach klasyki pokroju Akiry, Cowboya Bebopa, Papriki i Ghost in the Shell. Wynikiem tego dogłębna wiwisekcja dystopijnej przyszłości, w której poniekąd - no niemożliwe - już się znajdujemy. Szalejąca pandemia, zmiany klimatyczne, zamachy terrorystyczne, technologia w ordynarny sposób gromadząca prywatne dane, korporacyjna cenzura, czyli nie zmienia się nic, poza cyferkami w kalendarzu. 2040 to zwycięstwo narracji pełnej popkulturowych nawiązań, która na pozostałych dokonaniach duetu przyjmowała z reguły nieco bardziej przyziemną formę. I pomimo, że nie jest to według mnie topowy - ale nadal wysokiej jakości - bit Steeza, to pierwszorzędny track PRO8L3M-u już bankowo.
Jacek Sobczyński - W domach z betonu
Niesamowite, jak mocne są te linijki, pisane z pozycji kilkuletniego obserwatora dramatycznych wydarzeń. Te duchy, gubione pod kołdrą to ta sama półka wrażliwości, co biały klaun i śpiące misie u Rojka na Lennym Valentino; trudno uwierzyć, że nie pisało tego dziecko. I nagle oryginalne W domach z betonu nie ma wolnej miłości, ponura satyra Martyny Jakubowicz na upakowanych w bloki z wielkiej płyty Polaków lat 80., zaczyna być o czymś zupełnie innym. Nie płakaliśmy po Mufasie, płakaliśmy po W domach z betonu - pisałem w naszym podsumowaniu najlepszych polskich singli 2020, gdzie W domach z betonu po prostu musiało znaleźć się na szczycie. Ładunek emocjonalny był tu tak wysoki, że przez pierwsze dni odsłuchałem ten numer tylko raz, może dwa razy - więcej nie dało rady. Futurystyczne beaty Steeza i knajacko - dystopijna nawijka? Jestem w tym. Ale na szczerości: czekam na album, złożony tylko z takich tracków.