Pół żartem, pół serio można powiedzieć, że to jeden z nielicznych beneficjentów powiększenia PlusLigi. PSG Stali Nysa mogło nie być na najwyższym szczeblu ligowym. Wygrany baraż sprawił, że zespół z województwa opolskiego oglądamy również i w obecnym sezonie. Jak wielki jest to przywilej, niech świadczą wyniki. Na razie tylko Asseco Resovia Rzeszów i Jastrzębski Węgiel lepiej weszły w sezon.
Jeśli ktokolwiek wróci pamięcią do początku PlusLigi 2021/2022 i porówna go z obecnym, to w przypadku Stali Nysa mocno się zdziwi. Niby hala i nazwa ta sama (doszedł sponsor tytularny), ale w obecnych zmaganiach nie oglądamy póki co klubu, którego zwycięstwo należy rozpatrywać w kategoriach sensacji.
W 2020 roku Joker Świecie i Stal Nysa awansowali na najwyższe szczeble ligowe w rozgrywkach pań i panów. Rok później zmagali się z bolączkami drugiego roku beniaminków. Drużyna kobiet przez długi czas walczyła z Pałacem Bydgoszcz o utrzymanie, lecz ostatecznie pożegnała się z Ekstraklasą i graniem na wysokim poziomie. Dziś Jokera na poziomie centralnym już nie ma.
SZCZĘŚLWIE UTRZYMANIE
Stal na nim pozostała, choć przez większość poprzedniego sezonu grała tragicznie. Pierwsze miesiące to pasmo porażek. Na premierowe zwycięstwo czekano w Nysie niemal do pierwszej gwiazdki. Pierwszy triumf (nad LUK-iem Lublin) był zasługą Daniela Plińskiego, który miesiąc wcześniej zastąpił Krzysztofa Stelmacha, autora powrotu klubu do PlusLigi. Już ubiegły sezon pokazał, że popularny „Plina” tchnął w zespół nowe życie. Stal grała lepiej szczególnie pod koniec rundy zasadniczej. Potrafiła pokonać wyżej notowany Indykpol AZS Olsztyn czy Projekt Warszawa, zabierając tym ostatnim miejsce w play-offach. To jednak Czarni skończyli przed nysanami w tabeli rundy zasadniczej, choć u nich forma wyglądała odwrotnie – początek sezonu był w miarę dobry, lecz im dalej w las, tym szło gorzej.
Stal zajęła ostatnie miejsce. W warunkach czternastozespołowej ligi dałoby to spadek do 1. ligi. PLS postanowiła jednak powiększyć rozgrywki. Do startu dopuszczono Barkom Każany Lwów z Ukrainy, a także mistrza zaplecza, BBTS Bielsko-Biała. O ostatnie miejsce walczyła Stal z MKS-em Będzin, drugim klubem I ligi. Klub z województwa opolskiego łatwo uporał się z rywalem, przez co mógł budować zespół na nowy sezon PlusLigi.
TALENT POMIESZANY Z DOŚWIADCZENIEM
W nowy sezon Stal ruszyła po wielu zmianach. Z klubem pożegnało się ośmiu zawodników. Dwóch z nich – Ruciak i Zajder – zakończyło kariery. Stal musiała między innymi znaleźć nowego rozgrywającego, bo Marcin Komenda udał się do Lublina. W jego miejsce przyszedł doświadczony Tsimafei Zhukouski, który ma w CV występy między innymi w Cucine Lube Civitanova i Sir Safety Conrad Perugii. Doświadczenie dodał również Rafał Buszek. Mistrz świata z 2014 roku trafił do Nysy jako wsparcie na pozycji przyjmującego, gdzie w tym sezonie występuje także Michał Gierżot. O wychowaniu akademii Jastrzębskiego Węgla mówi się jako o wielkim talencie. Jego pozyskanie już daje Stali duże owoce. W rozmowie z WPSportoweFakty Plinśki w bardzo miłych słowach wypowiadał się o 21-latku.
- Walczyłem o Michała, bardzo chciałem, żeby trafił do Nysy. Wiedziałem, że jest już w stanie regularnie grać w pierwszej szóstce na poziomie PlusLigi. W tych pięciu pierwszych kolejkach pokazał, że się nie pomyliłem. Mówi się, że ma wielkie możliwości. I ja się z tym zgadzam, ale dodam, że ma coś ważniejszego. Największy talent, jaki sportowiec może dostać od Boga: ogromną chęć do pracy – mówił szkoleniowiec zespołu.
Warto również zwrócić uwagę na inne wzmocnienia zagraniczne. Nicolas Zerba występował na ostatnich mistrzostwach świata w barwach Argentyny. Mierzący 204 centymetry wzrostu środkowy dobrze się wpasował do zespołu, o czym świadczy fakt, że po sześciu kolejkach jest trzecim najlepiej blokującym siatkarzem ligi. Z kolei wspominany w naszej zapowiedzi sezonu Kento Miyaura, póki co jest w cieniu Wassima Ben Tary, lecz jego obecność już sprawiła, że o Nysie zrobiło się głośno w Japonii.
POKONAĆ ODWIECZNEGO RYWALA
Przeglądając statystyki indywidualne, to poza Zerbą w zestawieniu najlepiej blokujących, trudno doszukiwać się siatkarzy Stali w czołowej piątce. Paradoksalnie to korzystna wiadomość dla nysan, bo pokazuje, że nie grają tutaj indywidualności, lecz drużyna. Przeglądając statystyki poszczególnych spotkań, w oko, jeśli chodzi o punkty, rzucają się przede wszystkim Gierżot i Ben Tara. Ten drugi już w ubiegłym sezonie pokazywał się z dobrej strony, będąc dziewiątym najskuteczniejszym siatkarzem ligi (484 punkty). Tunezyjczyk z polskim obywatelstwem to również głośna postać zespołu Plińskiego. Do niedawna reprezentował kraj urodzenia (między innymi na igrzyskach olimpijskich). Teraz, za sprawą pochodzenia, w PlusLidze występuje jako Polak. Choć perspektywa gry w kadrze biało-czerwonych wydaje się odległa (Ben Tara musiałby „wygryźć” z miejsca dla naturalizowanego siatkarza Wilfredo Leona), to sam atakujący nie ukrywa, że chętnie skorzystałby z szansy, gdyby takową otrzymał.
Nysa dysponuje młodym składem, ale też młodym spojrzeniem na zespół. Daniel Pliński dopiero rok temu zadebiutował jako trener. Szybko dostał szansę pracy z młodzieżową kadrą, którą należycie wykorzystał (brąz MŚ juniorów). Prezes Stali, Robert Prygiel, który przed laty prowadził „Plinę” w Radomiu jako szkoleniowiec, odważnie postawił na początkującego trenera. Efekt nowej miotły nie zadziałał od razu. Ba, inny układ ligi mógłby sprawić, że Pliński podstawowego zadania by nie zrealizował. Szkoleniowiec nie chce dziś wracać do tematu poprzednich rozgrywek, bo patrzy tylko na to, co przed Stalą.
Wygrana ze Ślepskiem i Cuprum, porażka po tie-breaku ze Skrą, wygrana z Zaksą i porażka z Jastrzębskim – to tegoroczny bilans spotkań nysan w PlusLidze. Najwięcej mówiło się o wygranej z mistrzem Polski. To starcie z wieloma podtekstami. Po pierwsze, pokonać aktualnie najlepszy zespół Europy do zera, to olbrzymi wyczyn. Zaksa w każdym z trzech setów przegrywała paroma punktami, nie mogąc nawiązać skutecznej walki o wygranie pojedynczej partii. Po drugie, lokalna rywalizacja. Od dekad Kędzierzynianie uchodzą za bogatszego i bardziej utytułowanego krewnego w województwie. Starsi kibice mogą pamiętać rywalizację ówczesnego Chemika ze Stalą sprzed kilkudziesięciu lat.
- Te zespoły biły się o czołowe miejsca, a ich zażarta rywalizacja trwa do dzisiaj, szczególnie pomiędzy kibicami. W meczach pomiędzy nimi zawsze jest gorąco. W latach 80. i 90. przyjazd siatkarzy z Kędzierzyna wywoływał prawdziwy szał. Trzeba było mieć niezwykle mocną psychikę, by wytrzymać granie w Nysie – wspominał na łamach oficjalnej strony PlusLigi Grzegorz Ryś.
PIĘKNA PODRÓŻ SPOKOJNYM TEMPEM
Jastrzębskiego Węgla uważa się dziś za najmocniejszą ekipę w lidze. W starciu z Nysą pokazali moc, wygrywając pewnie do zera. Pomimo tego w Stali nikt nie dopuszcza myśli, że piękny sen miałby się skończyć. Początkowo zakładano utrzymanie lub walkę o miejsca 9-12. Dziś realia stają się innę.
- Dość lekką ręką podpisywałem premię za zajęcie ósmego miejsca, nie do końca wiedząc, że będziemy musieli za to płacić. Na razie jest jeszcze do tego celu bardzo daleko, dlatego o tym nie myślimy. Niech to będzie mój problem i moje zmartwienie. Chciałbym wypłacić premie za awans do play-offów. Byłby to nasz ogromny sukces – opowiadał prezes Prygiel w programie „#7Strefa”.
Kibice lubią historie o sportowych Kopciuszkach. Nysa idealnie się wpasuje w schemat, bo nikt nie przewidywał, że na początku sezonu stanie się postrachem dla zespołów PlusLigi, małych i grubych ryb – bez wyjątku. Z klubu dochodzą głosy o „głodnych” zawodnikach, którzy cały czas chcą pracować. Na pewno nie należy ze Stali robić kandydata do mistrzostwa, lecz w Nysie buduje się ekipa, którą chce się oglądać z wielu, nie tylko sportowych powodów.
Komentarze 0