Tak, RiRi siedzi aktualnie w studiu i pracuje nad nową muzyką. Zapytana o to, kiedy ukaże się następca ANTI, odpowiedziała tylko, że musimy chwilę poczekać. To czekamy na płytę i na bangery co najmniej tak mocarne, jak ta dziewiątka.
Informacją o nowym materiale Rihanna podzieliła się w audycji The Graham Norton Show, gdzie wystąpiła z okazji promocji filmu Ocean's 8 - gra tam jedną z głównych ról. I actually am in the studio and working on new music - powiedziała. Byłby to jej dziewiąty album, no to my też z tej okazji wybieramy dziewięć naszych ulubionych singli RiRi.
9. We Ride (2006)
Album A Girl Like Me to przede wszystkim S.O.S. i Unfaithful - We Ride, trzeci singiel z tego krążka, doczekał się jedynie certyfikatu Złotej Płyty, co jak na Rihannę jest mniej więcej takim wynikiem, jakby Kękę wydał nowy album i był z nim tylko przez tydzień na OLiS-ie. To jest jeden z tych bardziej zapomnianych singli RiRi, ale my lubimy go bardzo, bo wyjątkowo mocno przywołuje nam klimat r'n'b przełomu 90's i 00's. Z jednej strony elektroniczny beat, ale z drugiej ta bujająca gitarka, trochę przypominająca TLC. Złote czasy, kiedy podrywało się na Motorolę z klapką.
8. Bitch Better Have My Money (2015)
Czy to najbardziej niegrzeczny teledysk w karierze RiRi? Na pewno Rihanna odnajduje się w okołorapowych klimatach świetnie, czego dowodem jest Bitch Better Have My Money - taką pewną siebie i agresywną Barbadoskę lubimy. Na popowo-feministycznych manifestach najlepiej widać, jaka przepaść dzieli muzykę z Polski i USA: oni mają Rihannę, my Bad Girls Dody. Ciszej nad tą trumną!
7. What's My Name (2010)
Między tą dwójką od zawsze była chemia, dlatego obopólnego podrywu o nazwie What's My Name słuchało się świetnie, chociaż to przecież zwykła popowa radiówka. Ale jest coś fajnego w tym dialogu Rihanny i Drake'a, nawet jeśli on bredzi coś o jaraniu i białym winie, a ona - że on to wyzwanie i w ogóle to pokaż chłopie, że masz talent. Czyli gra wstępna w wersji studyjnej, a wiadomo, że to często lepsza zabawa niż tzw. część zasadnicza. Plus - RiRi super wyglądała w tych czerwonych włosach.
6. Shut Up And Drive (2007)
Dosyć kontrowersyjny wybór, bo ten inspirowany Blue Monday New Order numer zwyczajnie nie wszystkim się podoba. My jaramy się bardzo, zwłaszcza, że produkcyjnie to całkiem sympatyczne nawiązanie do gitarowych brzmień przełomu lat 70. i 80. Nie wsłuchujcie się dosłownie w ten samochodowy tekst, bo wiadomo, że jeśli RiRi śpiewa, że szuka kierowcy, to nie chodzi tu o taxi, tylko co innego z iksem w nazwie. Ciekawostka - klip kręcono bardzo blisko nas, bo w czeskiej Pradze.
5. Rehab (2007)
Z tym featem to byśmy nie przesadzali - wokalny udział Timberlake'a ogranicza się tylko do powtarzania oh, oh, gimme that. Więcej natomiast miał do powiedzenia w kwestii produkcji, bo ten stworzony wspólnie z Timbalandem numer jest esencją amerykańskiego popu ubiegłej dekady; lekko rozmarzonego (ten pustynny klip), ale i bardzo pościelowego, tak jak to tych dwóch potrafiło robić najlepiej. Ciekawe, że na listach przebojów Rehab nie poradził sobie za dobrze.
4. Rude Boy (2009)
Ale przecież RiRi to także - a może: przede wszystkim - jazda na dancehall i reggae. Przyznamy się bez bicia, że nie tęsknimy za monotonnym Pon De Replay, ani mocno jamajskim Man Down, za to tutaj, w tym parkietowym wymiataczu o poszukiwaniu bad boya, Rihanna jest taka, jaką najbardziej lubimy. Trochę wulgarna, trochę romantyczna, mocno zmysłowa. Chris Brown, cymbale, zobacz co straciłeś!
3. Umbrella (2007)
Nie S.O.S., ale właśnie Umbrella była absolutną katapultą Rihanny do ekstraklasy. Swoją drogą jak tak sobie przeglądamy jej dyskografię, to naprawdę nieprawdopodobne, ile ona natrzaskała hitów! Wydaje nam się jednak, że ten był największy; w 2007 cały świat śpiewał pod nosem to słynne ella, ella. Sprytnie zagrał też współprodukujący numer Jay-Z. Od jego zwrotki zaczyna się Umbrella, ale chwilę później ustąpił miejsca młodszej koleżance, pokazując przy tym zarówno, że to ona błyszczy tu najbardziej... jak i kto ma papiery na to, by jej to miejsce zrobić.
2. Work (2016)
Tu właściwie powinna powstać cała płyta i głowę dajemy, że lubujący się w tanecznych, karaibskich brzmieniach Drizzy i RiRi byliby nie mniej ciekawi niż Bey i Jay. Oczywiście musieliby być przy tym wciąż parą, ale wydaje nam się, że wbrew temu, co tam mówi się w mediach, i jedno, i drugie nie miałoby z tym problemu. Imprezowy killer i dowód na to, że polscy raperzy nie powinni brać się za zbytnie inspirowanie światową muzyką pop.
1. We Found Love (2010)
Trudno o inny numer jeden - to na tym tanecznym, klubowym beacie Rihanna odnalazła się najlepiej w karierze, a w słynnym refrenie: we found love in a hopeless place mogą odbić się w zasadzie wszystkie jej związki. Co też jest dowodem na to, że od popu wcale nie tak daleko do zwykłego życia. Bardzo lubimy także ten teledysk, wyglądający jak ciąg ruchomych obrazków z tumblra - trochę tania pokolenióweczka, ale wizualnie robi robotę. Od ośmiu lat numer, który zapełni każdy parkiet, my też bawimy się przy tym, jak weselni wujaszkowie do Kalinki.