
Co więcej - zrobiliśmy w redakcji małą sondę. Spytaliśmy ludzi, którzy dorastali w latach 90., 00, i 10. o to, na których serialach rodzice wyłączali im telewizor albo komputer.
Wyniki są i zaskakujące, i zaskakująco zbieżne. Okazuje się, że to właśnie były te najbardziej zakazane tytuły. Jeśli wasi starzy też wprowadzali wam rodzinną cenzurę - nie krępujcie się i wypisujcie tytuły w komentarzach. Możecie nawet tagować rodziców.
Miasteczko Twin Peaks (lata 90.)
Serial Davida Lyncha i Marka Frosta trafił do polskiej telewizji na początku lat 90. Ponieważ widzowie byli do tamtej pory przyzwyczajeni, że amerykańskie wieloodcinkowe produkcje to w sumie klimaty dla całej rodziny (nawet kryminalny Kojak nie miał za wiele scen przemocy), to na początku nie wyganiali dzieciaki sprzed telewizora. Druga sprawa - to były czasy dwóch kanałów w telewizji. I tak nie było za bardzo co oglądać, więc trzeba było brać, co dają.
Po latach wiemy, że dali najlepszy serial w historii. Ale zdecydowanie nie taki, który można było puścić 7-8 letnim szkrabom. Miasteczko Twin Peaks było momentami zwyczajnie przerażające (zwłaszcza, gdy na ekranie pojawiał się Bob), więc po paru odcinkach starzy momentalnie nakładali blokadę i nie ma, że boli - trzeba było iść do pokoju. Oczywiście oni sami oglądali w najlepsze, każdy chciał wiedzieć, kto zabił Laurę Palmer. Jeśli zostawiali przy tym szparę w drzwiach, to my oglądaliśmy razem z nimi.
Z Archiwum X (lata 90.)
Sytuacja niemal analogiczna z Miasteczkiem Twin Peaks, choć Z Archiwum X to druga połowa lat 90. Znów było bardzo straszno i bardzo mrocznie. Nikt nie wiedział, co za chwilę wydarzy się w serialu, więc rodzice prewencyjnie wypraszali dzieciaki z pokoju, bo a nuż jakiś kosmita będzie chciał zrobić z Muldera i Scully mokrą plamę.
Po latach czuć, że Z Archiwum X odrobinę się zestarzało, natomiast jeśli chodzi o granie niepokojącym klimatem, trafiło w punkt. Lata 90. to także era tanich książek science-fiction, jakichś gazet pokroju Faktor X czy telewizyjnych programów o zjawiskach nadprzyrodzonych. A sąsiadka mówiła, że widziała w telewizji, że jakiś facet w Ameryce miał taki samozapłon i normalnie zaczął palić się od środka. Tylko pomyślcie, jak mocno działało to na dziecięcą wyobraźnię. Zresztą nowego The X-Files też nie puścilibyśmy dzieciom, ale tylko dlatego, że jest do bani.
Californication (lata 00.)
Przeskakujemy do kolejnej dekady i ery powolnego przejścia formatu serialowego z telewizji na nasze komputery. Trzeba się było co prawda trochę natrudzić (kopiowanie na płytkę, szukanie napisów, które z reguły nie pasowały), ale błogosławieni cierpliwi, albowiem oni obejrzą nowe seriale w całości. I już można było zanurzyć się w świat Lostów, Rodziny Soprano, Prison Break czy właśnie Californication.
Część redakcji, która chodziła w tamtych czasach do podstawówki, wskazała właśnie na serial o ucieczce Scofielda z więzienia - wiadomo, bo przemoc i typy w kryminale. Ale część zauważyła też lekkie kontrowersje przy próbie odpalenia rodzinnego seansu Californication. Momenty były - kto widział, ten wie, że jest to tytuł dość odważny obyczajowo. To wystarczyło, żeby wyłączać komputer i wysyłać do odrabiania lekcji. Na odrabianie lekcji z wiedzy o życiu trzeba było jeszcze trochę poczekać. Inna sprawa, że na pewno trafiały się małolaty, które dzięki Californication odkrywały w sobie pisarską żyłkę.
Happy Tree Friends (lata 00.)
Gdybyśmy sami byli swoimi rodzicami, to też wyłączylibyśmy ten serial. Na papierze wygląda sympatycznie: kreskówka, las, miłe zwierzątka. Ktoś w ogóle pamięta, co tam się wyrabiało? Happy Tree Friends to gore w najczystszej postaci. Widzieliśmy lata temu, ale ciągle siedzą nam w głowie sytuacje typu: jakiś wiewiór wiszący na własnym, wyrwanym z oczodołu oku. Raz, że można było za małolata nabawić się nielichej traumy. Dwa - przecież musieli trafić się idioci, którzy wykonywali podobne eksperymenty na własnych, domowych pupilach. Brr.
American Horror Story (lata 10.)
Tu wyjaśnienia są w zasadzie zbędne. Każdy rodzic zmagał się z kilkulatkiem, który budził go w nocy, wydzierając się, że właśnie widział za łóżkiem jakiegoś wampira. Żeby oszczędzić sobie takich przyjemności, dorośli prewencyjnie wyłączali dzieciom American Horror Story, bo raz, że brutalne, a dwa - że powikłania po tym seansie mogły ciągnąć się całymi latami. Nie wspominając o moczeniu się ze strachu. No i przez to najmłodsza część redakcji newonce mogła zobaczyć ten serial dopiero parę lat po reszcie.
Włatcy móch (lata 10.)
Na koniec przykład z rodzimego podwórka. Teoretycznie, dla nieobeznanych starych, produkcja o grupie ośmiolatków, które chcą zdobywać świat, może być kusząca. Do momentu, aż bohaterowie Włatców móch nie zaczną przeklinać. Wtedy robiło się już mniej przyjemnie, a polskie miasteczko South Park szybko trafiało na kupkę produkcji zakazanych. Zresztą z podobnych powodów na czarnej liście znajdowały się także krótkie filmiki od GIT Produkcji: Miś Push-Upek, Człowiek-Biegunka, Koń Rafał czy Pod Gradobiciem Pytań. Aha, jeszcze jedno - dzwonki na telefon z Czesiem. To był gorszy viral niż Ewelina Lisowska, która włącza niskie ceny.
Tak szczerze? Dzisiaj trzeba za to rodzicom podziękować, bo Włatcy móch były wyjątkowo nieśmiesznym balasem.