Dla wielu to brutalne przebudzenie z synoskiego snu, dla innych - zbawienne wyrwanie z quasi-rapowego koszmaru. Duet Syny is no more, podobnie zresztą jak wytwórnia Latarnia Records, w której ukazały się oba albumy wspólnego projektu Piernikowskiego i 1988.
Ladies and Gentlemen, Syny ogłaszają koniec sagi i żegnają się z Wami. Każde uniwersum kiedyś się kończy. Follow the future. W ubiegły weekend muzyczny internet obiegł komunikat głoszący, że kilkuletnia, intensywna przygoda z Synami dobiegła końca. Naszym zdaniem bez zaskoczeń, bo od wydania Snu obaj panowie zajęli się wzbogacaniem solowych portfoliów. Zresztą mało który rap z podziemia tak spolaryzował polskich odbiorców. Wspólne dokonania Piernikowskiego i 1988 posiadały gros oddanych fanów i fanek, którzy nie byli w stanie przegapić żadnego koncertu czy unikatowego merchu. Muzycy mieli też podobną liczbę hejterów, którzy kompletnie nie kupili penerskiego, bełkotliwego flow osadzonego na gęstych jak magma bitach. Między nami sztama nad sztamami, ale kupujemy opcję, że komuś ten projekt wadził niczym wuja Brzęczek na trenerskiej ławce.
Mimo wszystko wydaje nam się, że żałoba po Synach nie powinna trwać zbyt długo - muzycy rozeszli się w dobrych stosunkach, być może powrócą na pożegnalny koncert, a na horyzoncie jawi się już kilka projektów, które powinny zaspokoić głód tych, którzy najrzewniej opłakiwali informację z 23 stycznia 2021 roku. Jeśli jakiś smutnysyn dalej woła taki żal mam w sercu przykry, to my proponujemy odstawić chusteczki na bok, odłożyć skatowane, synoskie płyty na półkę i spróbować czegoś, co tymczasowo wypełni lukę po dwóch zakapturzonych białasach. Orientuj się, nie zorientujesz się, będzie źle!
Zaczniemy od spraw oczywistych - jak mayo sriracha do frytek z batatów - do których należą przecież solowe ścieżki Synów. W 2019 Piernikowski wydał swój trzeci solowy album - The best of moje getto - pojawił się również na EP-ce Klan Coalsów. Ubiegły rok to całkowita przerwa wydawnicza, co wcale nie musi oznaczać braku zajęć. Czujemy w kościach, że poznański raper zaraz obwieści światu kolejny projekt i będzie czym ukoić egzystencjalny ból.
Z kolei dla 1988 ubiegły rok nie należał do leniwych. Nie tak dawno pisaliśmy o tym, dlaczego Przemysław Jankowiak jest tak ważnym producentem w polskim rap środowisku, przypomnimy więc tylko jego najświeższe projekty. Wspólna płyta z Włodim i klubowa EP-ka Ring the Alarm, a na początku 2021 dwa odmienne stylistycznie single: Bajkał z Kachą Kowalczyk i Margaret - zapowiadający solowy producencki longplay - oraz MUUD, zwiastujący tajemnicze przedsięwzięcie SevenPhoenix. Tylko Synów żal? Przecież obaj muzycy pracują w pocie czoła nad spin-offami sagi.
No dobra, a teraz coś z zupełnie innej beczki. Blokowisko to muzyczna retromania w pełnej krasie. Jeśli chodzi o ekspresję wokalną, to przywołuje ona na myśl dekadencki storytelling Wojciecha Bąkowskiego i abstrakcyjne flow Piernikowskiego. Ale zimnopolska, dwuosobowa kapela rezydująca obecnie w Warszawie to też ejtisowe gitary, polska smuta i dubowo-reggae'owe akcenty. Na debiutanckiej EP-ce Płonie słychać echa Brygady Kryzys, Ayi RL, Kapitana Nemo, ale też eksperymentalnego rapu, jak i nawet shoegaze’u czy prog rocka z lat 70. A to wszystko na przestrzeni sześciu numerów.
Krążek BÓG JEST ŁYSY to może nie szczyt elokwencji i muzycznego wizjonerstwa, ale w przystępny sposób łączy ze sobą undergroundową obskurność i beatową erudycję na poziomie, który nadal jest nieosiągalny dla dużej części sceny. To cytat z naszego podsumowania topowych polskich singli 2020, w którym znalazł się numer Hej ho. Stylówa bandy Health & Nature pasuje do synoskiej surowizny i zadymionej penery. Łączy ich też sympatia do zakapturzonych łysych głów i lirycznej ekwilibrystyki, przy której łatwo podwinąć sobie nogę. Póki co, Pikersowi i MFC wiedzie się dobrze, więc możecie śmiało odpalać ich ostatnie dokonania, bo w przeciwieństwie do Synów nigdzie się nie wybierają.
Ktoś powie - przecież Bąkowski to protoplasta rodzimego eksperymentalnego rapu, a Piernikowski może mu co najwyżej czyścić buty. To nie czas na przepychanki i bezpośrednie porównania twórczości tych poznańskich artystów, bo - pomimo wielu podobieństw - to jednak dwie różne bajki. Doceniamy dorobek ucznia Leszka Knaflewskiego, jego osobliwą, oszczedną w środkach ekspresję i wiarygodną kreację, a w zestawieniu umieszczamy go z prostego względu - Syny nowej płyty nie planują, a Wojciech Bąkowski już tak.
Album Voyager miał się pierwotnie ukazać w 2020 roku, ale coś się opóźniło i po dwóch bardzo dobrych singlach (Maska i Stock Doctor) zapadła cisza. Liczymy, że najbliższe miesiące przyniosą informacje dotyczące szczegółów nadchodzącego wydawnictwa. A w ramach tęsknoty za Synami polecamy wyżej wymienione numery, bo są zrealizowanie zgodnie z jakościowym atestem primeshit.
Temu enigmatycznemu projektowi popularnego rap-wykonawcy, który zaprosił również do współpracy 1988, dajemy spory kredyt zaufania. Póki co, ciężko powiedzieć o SevenPhoenix cokolwiek sensownego, bo do tej pory ukazał się tylko jeden singiel. MUUD to klimatyczny - utrzymany w bassowej stylistyce - zwiastun konceptu, którego nadejścia należy się spodziewać w 2021 roku. Zanim jednak pojawi się więcej materiału, polecamy wrzucić do regularnej rotacji.
TONFA ma zawsze trzy końce. Ma też jedną EP-kę na koncie, featuring na płycie Włodiego i 1988 oraz wyraźne zapędy na to, by stać się jednym z najważniejszych rapowych składów nowego polskiego undergroundu. Tak pisaliśmy o duecie Norman/Kierat przy okazji najdziwniejszych rapowych składów. TONFA pracuje obecnie nad nową muzyczką i znalazła bezpieczny przytułek pod skrzydłami 1988, który najpierw zaprosił ich do gościnki z Włodim, a teraz… No właśnie, buzia na kłódkę - to się dopiero okaże. Tak czy inaczej, warto skruszyć nieco spliffu, odpalić sobie debiutancką EP-kę duetu, a potem zapętlić jeden z najlepszych singli 2020 - RAIER (BB).
Przepraszam, czy to jakaś pomyłka? No tak średnio bym powiedział, tak średnio. Wspominaliśmy o tym przy okazji collabo wokalistki z PRO8L3M-em: Brodka ewidentnie ma chrapkę na eksperymentalny rap. Zajarana synoską estetyką gościła zresztą na The best of moje getto Piernikowskiego, a 1988 skleił jej duszny bit pod charytatywną szesnastkę. Coś tu się święci i zaryzykujemy stwierdzenie, że w nadchodzących miesiącach doczekamy się wydawnictwa Brodki, na którym mroczna melodeklamacja odegra znacznie większą rolę niż symboliczny cameo appearance. Czyżbyśmy byli świadkami symbolicznego ustąpienia z tronu i udostępnienia wakatu nowej adeptce synoskiego rapu? Kto wie. Zatem - można sobie posłuchać Żaru, Horyzontu i Hot16Challenge2 i czekać na nowe.