Saga zakończona, kontrowersje zostały. Deshaun Watson zmienia klub po wielu zwrotach akcji

Zobacz również:Gdy legenda szokuje cały świat sportu. Co jeszcze chce udowodnić Tom Brady?
NFL: Deshaun Watson
Fot. Carmen Mandato/Getty Images

Kiedy w styczniu 2021 roku gruchnęła informacja, że Deshaun Watson zamierza odejść z Houston Texans, przygotowywaliśmy się na typową dla NFL międzysezonową „dramę”, zakończoną ogromną wymianą do któregoś z innych zespołów. Niestety cała sprawa nabrała mrocznych barw, przez które ponad rok mogliśmy sobie jedynie mówić: „Spokojnie, zaraz się rozkręci”. Czekaliśmy i się doczekaliśmy – od nowego sezonu Deshaun Watson będzie zawodnikiem Cleveland Browns.

Przerwa międzysezonowa w NFL zapowiadała się tak dobrze, że baliśmy się o ewentualne rozczarowanie. W końcu nieraz wielkie oczekiwania fanów spełzają na niczym, a z dużej futbolowej chmury spada mały deszcz.

Na szczęście dla fanów NFL nie po raz pierwszy okazało się, że tzw. „offseason” w najlepszej lidze świata jest spokojny tylko w teorii, a czasem potrafi się dziać nawet więcej niż na boisku. Russell Wilson został nowym rozgrywającym Denver Broncos, gwiazdy pokroju Davante Adamsa, Khalila Macka czy Amariego Coopera zmieniły klub w wymianach, a dziesiątki kolejnych zawodników podpisały kontrakty z nowymi drużynami. Żadna z tych historii nie oczekiwała jednak na swoje rozwiązanie aż tak długo, jak ta Deshauna Watsona.

OSKARŻONY

Wszystko zaczęło się grubo ponad rok temu, kiedy Watson, jeden z najlepszych rozgrywających w lidze grający w Houston Texans, poinformował swój zespół, że nie zamierza więcej zagrać w jego barwach. Miał ważny kontrakt, który zresztą podpisał niedługo wcześniej, jednak jego relacja z właścicielami klubu, rodziną McNairów, całkowicie się popsuła.

Odszedł Bill O’Brien – trener i jednocześnie generalny menedżer, który zostawił za sobą spaloną ziemię. Talentu w drużynie było niewiele – za większość odpowiadał sam Watson, nazywany przyszłością całej ligi wraz z Patrickiem Mahomesem i innymi młodymi rozgrywającymi. Dlatego też Deshaun, niewidzący jakiejkolwiek dobrej przyszłości Texans, postanowił odejść. I o ile w normalnych okolicznościach dużo słyszelibyśmy o tym, że zawodnik to „diva” i nie powinien sobie ot tak wymuszać zmiany klubu, o tyle w tym przypadku było inaczej. Nawet fani Texans stawali po stronie Watsona – wszystko przez wspomnianą rodzinę McNairów, której fani ekipy z Houston nie trawią już od dawna i która nie robi w zasadzie nic, by to zdanie zmienić, popełniając kolejne błędy i stawiając jakiekolwiek nadzieje kibiców pod znakiem zapytania na wiele kolejnych lat.

Texans z początku powiedzieli, że nie zamierzają ulec żądaniom swojej gwiazdy i zapowiadała nam się długotrwała batalia między obiema stronami. Do momentu, w którym Watson został oskarżony o molestowanie seksualne jednej z kobiet pracujących dla niego w roli masażystki. Całą sprawę nagłośnił jej prawnik, a największym problemem futbolisty był fakt, że po tym wydarzeniu do prawnika zaczęła zgłaszać się cała masa innych kobiet oskarżających go o to samo. Ani się obejrzeliśmy, a w pozwie przeciwko rozgrywającemu pojawiło się aż 22 nazwiska.

Zaczęło się przeciąganie liny. Watson i jego otoczenie szukało dowodów na ewentualne fałszywe oskarżenia, z kolei jego przeciwnicy zwracali uwagę na fakt, że trudno ot tak zignorować sobie aż 22 nieznane sobie wcześniej osoby z tym samym problemem. W dodatku byli i obecni zawodnicy NFL i inni sportowcy zwracali uwagę na to, że bardzo dziwna jest liczba wszystkich kobiet, które Watson zatrudniał do masażu. Normalnie sportowiec ma od tego zaufaną osobę i jeśli w ogóle ją zmienia, to raz na kilka sezonów. Tutaj mówimy o dziesiątkach różnych kobiet, bo te oskarżające nie były wszystkimi masażystkami Watsona – sam rozgrywający, wraz ze swoim prawnikiem, znalazł w jego przeszłości kilkanaście kolejnych, by te zeznawały na jego korzyść.

OCZEKIWANIE

Przez tą sprawę odejście Watsona nie było już takie oczywiste. On sam utrzymywał, że nie zagra już w Texans, natomiast pozycja drużyny w tych przepychankach stała się znacznie mocniejsza. Widząc że zawodnik nie zmieni zdania, stwierdzili że owszem, oddadzą go, ale za odpowiednią cenę – trzy pierwsze i dwie drugie rundy draftu plus zdolnych zawodników – w warunkach NFL jest to ogromna wartość. Co więcej, jest to wartość, którą zapewne jakaś drużyna by zapłaciła – rozgrywających o talencie Watsona gra w lidze zaledwie kilku i tacy zawodnicy raczej nie trafiają na rynek. Problem w tym, że z wiszącym pozwem nad głową futbolisty sytuacja była znacznie inna – nikt nie chciał ryzykować.

I tak przez cały sezon mieliśmy impas. Texans, którzy z góry wiedzieli, że rok 2021 będzie spisany na straty, nie spieszyli się z oddaniem Watsona. Zajmował miejsce w rosterze, ale znacznie lepiej było całą sytuację przeczekać niż oddawać gracza tego pokroju za pół darmo. Watson oczywiście chciał odejść i miał wielu chętnych, jednak ci chętni (m.in. Carolina Panthers czy Miami Dolphins) wyraźnie zaznaczali, że chcą najpierw wiedzieć, co ze sprawą molestowania i napaści seksualnej.

Głównie dlatego, że wciąż nie wiadomo było, czy sprawa Watsona będzie sprawą kryminalną, czy cywilną. W tym pierwszym wypadku groziłoby mu więzienie, a żadna drużyna nie chce w swojej drużynie zawodnika, który w ten sposób może spektakularnie zakończyć karierę. W tym drugim przypadku wciąż może okazać się winny, ale karą okazałoby się prawdopodobnie zadośćuczynienie na korzyść poszkodowanych. Czekaliśmy więc na decyzję w sprawie zarzutów, a sprawa, zarówno ta sportowa, jak i niesportowa, pozostała w zawieszeniu. W międzyczasie minął sezon 2021, a po Super Bowl cała uwaga futbolowego świata została skierowana na wszelkiego rodzaju transfery i nowe umowy, w tym oczywiście Watsona. Kiedy więc w marcu po wysłuchaniu obydwu stron sąd uznał, że nie ma wystarczających dowodów, by postawić zarzuty kryminalne, sytuacja nabrała niesamowitego rozpędu.

FUTBOLOWE ZALOTY

Watson nadal chciał odejść i miał dodatkowy atut – w jego kontrakcie znajdowała się klauzula, która w teorii nie pozwalała na wymianę. W teorii, bo sam zawodnik oczywiście mógł się tej klauzuli pozbyć, jednak w ten sposób miał przewagę nad zespołem – mógł sobie po prostu wybrać klub, mówiąc że w przypadku innych skorzysta z możliwości braku wymiany. Texans nie mogli więc zrobić licytacji pomiędzy zainteresowanymi drużynami – musieli współpracować ze swoim rozgrywającym.

Watson postanowił wykorzystać tę sytuację do maksimum. Zrobił casting na nową drużynę. W normalnych okolicznościach jego rozmowy z innymi klubami byłyby zabronione, ale teraz, kiedy jego własna ekipa chciała się go pozbyć, wyglądało to nieco inaczej. Zawodnik miał ponoć stawiać wymagania co do jakości nowej drużyny, jej sztabu szkoleniowego, obrony czy linii ofensywnej, która miałaby go w przyszłości chronić.

W ten sposób zawęził grono do New Orleans Saints, osieroconych przed rokiem przez gwiazdę ostatnich kilkunastu lat, Drew Breesa, coraz mocniejszych Cleveland Browns, od lat poszukujących rozgrywającego Carolina Panthers oraz Atlanta Falcons. Dwie ostatnie drużyny niezbyt pasowały do warunków gracza, ale w Panthers mógłby zostać zastępcą swojego idola, Cama Newtona plus jest to miejsce niedalekie jego uczelni. Falcons z kolei są z Georgii, rodzimego stanu Watsona, który jako młody chłopak podawał piłki na ich meczach i był po prostu fanem drużyny z Atlanty.

Spotkania, negocjacje, obietnice – przez kilka dni wszystkie cztery drużyny żyły wyłącznie tym, mimo że trwał właśnie okres transferowy. My z kolei dostawaliśmy informacje, że Watson jest bardzo rozdarty i sytuacja jeszcze chwilę potrwa. Zaczął od podziękowania Panthers, którzy przegrali z Falcons w kwestii nostalgii i z pozostałymi drużynami w kwestii warunków do gry. Potem z kolei miał zrezygnować z Browns i przez dobre dwa dni zastanawiać się między Saints i Falcons, co było o tyle emocjonujące dla fanów obydwu zespołów, że obie te ekipy grają w jednej dywizji, a rywalizacja Saints-Falcons jest jedną z najbardziej klasycznych w lidze.

BROWNS ATAKUJĄ

W końcu przyszły pierwsze informacje – nostalgia i młodzieńcze uczucia wygrały, a Watson już niedługo ogłosi, że chce grać w Falcons. Rzecz w tym, że za kulisami działy się rzeczy, o których nie wiedział nikt – do pewnego momentu nawet sam Watson.

Nikogo nie dziwiło, że Cleveland Browns są drużyną, która stara się o topowego rozgrywającego. Ich aktualny lider, Baker Mayfield, nie należy wcale do najgorszych, ale ubiegłoroczny sezon pokazał, że w świecie absolutnych freaków na tej pozycji Mayfield jest tylko i aż solidnym „game managerem”, czyli graczem, który jest w stanie prowadzić dobrze zbudowaną drużynę, ale ma problem, żeby samodzielnie pociągnąć ją do zwycięstwa. A to właśnie takich graczy szuka cała liga. I takim graczem jest Watson.

Mayfield jednak nie był zadowolony z tego, jak to zostało rozegrane. Nie został poinformowany o całej sprawie, a dziennikarze sugerowali wręcz, że Browns starają się o Watsona „tak, by Baker się o tym nie dowiedział”. Z prostego powodu – gdyby się nie udało, chcieliby wrócić do gry z Mayfieldem. Rozgrywający dowiedział się jednak o wszystkim i – tutaj również nic dziwnego – popsuło to całą jego relację z drużyną. Według dobrze poinformowanych dziennikarzy miał poprosić o wymianę (już po tym, jak Watson odrzucił Browns), a jeśli drużyna by się na to nie zgodziła, planował… zrobić to, co Watson rok wcześniej – odmówić gry w przyszłym sezonie.

Browns znaleźli się w sytuacji, w której sami postawili się pod ścianą. Próbowali zjeść ciastko i mieć ciastko, a nie udało się jedno i drugie. Wiedząc, że rynek rozgrywających po Watsonie jest co najwyżej przeciętny, podjęli ostatnią, niemalże desperacką próbę. Obiecali mu ogromny nowy kontrakt – największy w historii pod względem z góry gwarantowanych pieniędzy. Dodatkowo, skonstruowali go tak, by w razie ewentualnego zawieszenia przez ligę (o tym za chwilę), rozgrywający nie stracił tych pieniędzy. Obiecali złote góry, dali złote góry, a Watson nie mógł przejść obok tego obojętnie.

Kiedy więc wszyscy patrzyli na Atlantę, a część fanów Saints jeszcze wierzyła, że informacje o jego wyborze są niedokładne, insiderzy poinformowali o podjętej decyzji – Deshaun Watson chce grać dla… Cleveland Browns. Szok w Atlancie, szok w Nowym Orleanie, a pewnie największe emocje wywołało to w samym Cleveland. Konferencja AFC, w której grają Browns, już wcześniej była uznawana za absolutnie potężną, ale teraz zrobiła się jeszcze mocniejsza.

CO DALEJ?

Drużyna z Cleveland oddała za swoją nową gwiazdę trzy pierwsze, trzecią i czwartą rundę draftu, co nie jest złą ceną w porównaniu do tych, o których Texans mówili przed rokiem. Ma to jednak związek z faktem, że Watson wciąż może mieć poważne problemy. Brak zarzutów kryminalnych nie oznacza bowiem, że jest bez winy – po prostu nie ma jednoznacznych dowodów. Jeśli sąd cywilny uzna go za winnego, będzie musiał nie tylko zapłacić zadośćuczynienie oskarżającym go kobietom, ale też zaliczyć karę od ligi. W ostatnim takim przypadku oskarżony o gwałt Antonio Brown (również bez zarzutów kryminalnych, ale przegrał sprawę cywilną) otrzymał osiem meczów, czyli pół sezonu zawieszenia. Watsona może czekać to samo.

W dodatku Browns, kierując się wyłącznie dobrem drużyny na boisku, stracili w oczach wielu fanów, również własnych. Sam fakt wzięcia go do zespołu nie jest jeszcze najgorszy. Najgorszy wydaje się kontrakt, skonstruowany tak, by pomóc Watsonowi uniknąć kary. W przypadku zawieszenia zawodnik NFL traci bowiem wszystkie swoje pensje, które zarobiłby za grę w tych spotkaniach.

Kara dotyczy jednak „pensji bazowej”, wypłacanej co tydzień, a nie różnych bonusów, które mogą być wpisane w umowę na różne sposoby. Browns w nowej umowie, liczącej sobie 230 gwarantowanych milionów dolarów za pięć lat gry, w pierwszym sezonie (czyli w tym, w którym zapewne będzie zawieszenie) wpisali „pensję bazową” w wysokości… miliona dolarów. Ewentualna kara zostanie odjęta od tej części kontraktu, podczas gdy Watson odbierze pozostałe kilkadziesiąt milionów w bonusach i nie będzie można mu ich zabrać. Browns dosłownie pomogli Watsonowi uciec od ewentualnej zasłużonej kary.

Sprawa wciąż jest bardzo kontrowersyjna. Wielu fanów Browns ma ogromny problem z kibicowaniem drużynie, której lider ma na sobie tak duże oskarżenia. Są już tacy, którzy mówią wyraźnie, że zmienią drużynę lub nie będą kibicowali nikomu, dopóki Watson będzie grał w Cleveland. Wiele kobiet pracujących przy futbolu również sprzeciwia się całej sprawie, a opinia publiczna w Stanach Zjednoczonych jest podzielona niemal na pół. Jedni twierdzą, że takie oskarżenia nie mogą ujść płazem, bo to nie jedna osoba, która mogła okłamać w jakimś konkretnym celu, a 22 różne, które nawet się wcześniej nie znały. Drudzy mówią, że nie otrzymał zarzutów kryminalnych, więc nie powinno być całego problemu. Jeszcze inni zwracają uwagę, że Calvin Ridley, skrzydłowy Falcons, otrzymał dopiero co minimum rok zawieszenia za obstawianie meczów w przerwie od grania, podczas gdy Watson za znacznie poważniejsze oskarżenia dostał najwyższy kontrakt w lidze i pewnie kilka meczów zawieszenia.

Sprawa będzie ciągnęła się jeszcze bardzo długo, a odbiór Watsona na stadionach NFL będzie wywoływał duże emocje. Jesteśmy niemal pewni, że poziom sportowy zawodnika będzie naprawdę wysoki, jednak to nie z jego poziomem wszyscy mają problem.

Chociaż może i poziom ma tu poniekąd sporo do powiedzenia. W końcu nie od dziś wiadomo, że właściciele NFL patrzą wyłącznie na swój biznes i im większa gwiazda, tym więcej jest jej odpuszczane. A niektórym to chyba wszystko uszłoby płazem.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.
Komentarze 0