Nawet na poziomie Patoreakcji trudno było przewidywać, że Mata stanie się raperem przyciągającym największą uwagę. Nawet nie tyle w obrębie samej sceny, ale także daleko poza nią, angażując pióra i klawiatury ludzi, którzy hip-hopu ani nie rozumieją, ani zrozumieć nie chcą.
Polski rap stał się popkulturowym hegemonem do stopnia, w którym nawet dziennikarze mainstreamowych mediów muszą dorzucić swoje trzy grosze. W tym momencie trudno mówić o Macie, jako o artyście muzycznym, bo jest figurą dyskursu, a jego pozamuzyczne działania miejscami zupełnie przykrywały treść dźwiękową. Żeby być fair, nie można go w całości winić za burzę, jaką rozpętał wokół siebie, aczkolwiek nie sposób nie zauważyć tego, że wskoczył w nią obiema nogami.
Komentarze 0