Czy Mata będzie miał się czego obawiać? Umorzone w sierpniu postępowanie znów trafiło pod lupę śledczych. Chodzi o nielegalnie zorganizowaną imprezę masową.
Czyli koncert, jaki odbył się 23 maja wzdłuż nadwiślańskich bulwarów, kiedy Mata grał, płynąc na barce. Piękna pogoda, tysiące fanów, ludzie wskakujący do wody i płynący za barką, no i oczywiście kolektywne śpiewanie Schodków. Mniej przyjemnie zrobiło się wtedy, kiedy zabawę zakończyli podpływający motorówką policjanci. A 1 czerwca postępowanie w sprawie koncertu wszczęła stołeczna prokuratura. Chodziło o złamanie ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, za co grozi kara od 6 miesięcy do aż 8 lat pozbawienia wolności.
W sierpniu tego roku policja umorzyła postępowanie w tej sprawie, co zostało potwierdzone przez prokuraturę. Ale serwis gazeta.pl donosi, że ledwie miesiąc później postępowanie podjęto na nowo. Chodzi o uzupełnienie materiału dowodowego w tej sprawie – pisze gazeta.pl, powołując się na wypowiedź rzeczniczki warszawskiej Prokuratury Okręgowej. I dodając, że na ten moment nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.
Nasz współpracownik, Przekosa, nagrał film, dokumentujący to, co działo się 23 maja nad Wisłą. A działo się sporo.
Mata nie był dotąd przesłuchany w tej sprawie i trudno jednoznacznie ocenić, czy postępowanie zostanie ponownie umorzone, czy przeciwnie – będzie trwało. Na schodkach młodzi ludzie bawią się od wielu lat i jakoś nikt nigdy nie nazwał tego imprezą masową, aż do momentu, w którym to jednym głosem 30 tysięcy osób krzyknęło „jebać Telewizję Polską". Przypadek? Polityczna gra? A może proces na pokaz? Nie wiem – zastanawiał się Mata w swoim manifeście #MATA2040. I jest to komentarz, który mówi bardzo wiele.