32 MC’s, 16 beatmakerów bądź duetów producenckich, do tego kwartet didżejów i jedna wokalistka. 3 lata temu ukazał się krążek, będący do dziś bodajże najbardziej barokowym projektem w historii krajowego rapu. Krążek, o którym ani wtedy, ani dziś nie mówi się tyle, ile powinno.
Kiedyś Sokół tu przewidział, ile będę wart - nawijał Quebo na albumieTaconafide - i choć Taco odbił tę piłeczkę rapując, że: Nawet Tytus nie przewidział, ile będę wart, to gdy obaj pojawili się na czwartym mixtejpie Prosto, ich kariery dopiero nabierały tempa. Solar z Białasem ledwie co wypłynęli na rwące wody mainstreamu, Kękę potwierdzał właśnie swoją cesarską pozycję drugim legalnym albumem, a największą gwiazdą ówczesnej sceny - czy nam się to podoba, czy nie - był wciąż jeszcze KaeN. Bo choć na nie lada imponującej trakliście 144. pozycji w katalogu Prosto pojawiali się też tacy weterani, jak Sokół, Pezet czy Bilon, a także tak utalentowani reprezentanci drugiej fali jak VNM, Hades czy Ras, to żaden z nich nie mógł - ani nawet nie próbował - mierzyć się z owym zamaskowanym trefnisiem na wyniki, a ówczesny rynek hip-hopowy nie wyglądał nadal tak kolorowo, jak obecnie. Hinol z Polskiej Wersji nie stał się jeszcze głosem XXI-wiecznych blokowisk, Fusznik - bardziej aktywnym bodybuilderem niż raperem, a Żyto… malarzem.
Jednocześnie krajowa scena wkraczała właśnie w fazę profesjonalizacji, prosperity i poszerzonych horyzontów. Idealnym obrazem takiego stanu rzeczy był ten krążek - Prosto Mixtape Cztery. Wymagająca sporych nakładów finansowych i zaangażowania szeregu osób barokowa wręcz produkcja, której stylistyczne spektrum było nieporównywalnie bardziej różnorodne niż jakakolwiek wcześniejsza płyta w dyskografii warszawskiego labelu. Od - rzadkiej jeszcze wówczas w Polsce roli executive producera, którą pełniła na nim związana wtedy z brytyjską platformą streamingową Boiler Room Gosia Herman, przez tematy tracków, jakie wymyślał na ten album Jakub Żulczyk (poza jednym - sami zgadnijcie jakim - na który, jak wieść gminna niesie, wpadł będący już na emeryturze Eis), aż po spectrum beatmakerów i didżejów, których ksywy przewijały się w trackliście tego longplaya. Wszyscy ci ludzie pracowali na wspólne dzieło. Dzieło, którego koncept zrodził się w głowie Wojtka Sokoła, a którego echa słyszalne były wcale nie tak daleko, jak by się wydawać mogło, gdy dziś zerkamy w creditsy widoczne na tyle tego przezroczystego pudełeczka.
Bo o ile drugi - złożony w całość przez DJ’a 600V - mixtape Prosto jest kultowy, a dwa pozostałe - zmiksowane przez Deszczu Strugi i Kebsa - przyniosły słuchaczom przynajmniej po kilka hymnicznych wręcz tracków (Prosto czy Do kurew), to z czwórki magiczny próg miliona obejrzeń na youtube przekroczyły do tej pory tylko trzy numery - jako jeden z dwóch oprawiony w klip, utwór z gościnką Quebo, jeden z lepszych storytellingów Sokoła ze wspólnego numeru z Brahem i KaeNem i jedyny kawałek w którym pojawia się nie nikt inny jak Taco Hemingway. A dobrych, nośnych tune'ów jest tu przynajmniej kilka więcej. I mocno obrazowy, bitewny Wpierdol na wleczonym po glebie, minimalistycznym rytmie Manifesta, i nostalgiczny Pierwszy walkman na rozbujanym bicie… Statik Selektah (!), i duszny, klaustrofobiczny remix Zepsutego miasta z Bilonem autorstwa The Returners... Zawiodła promocja, której przy okazji premiery tego materiału właściwie sobie nie przypominamy. I choć mixtape'y w tym względzie rządzą się swoimi własnymi prawami, a część zwrotek przewijających się przez ten materiał… pozostawia wiele do życzenia - to materiał ten zasługiwał na (przynajmniej) ciut więcej rozgłosu niż otrzymał
Dlatego w przededniu jego trzecich urodzin przypomnimy Prosto Mixtape Cztery. Bo też poza wspomnianymi tu zasługami i nagraniami, a także świetną robotą, jaką wykonali na nim odpowiedzialni za miks całości didżeje B(rzydal), Grubaz, Chwiał i Falcon1, odbija się tam również zachodząca wówczas zmiana w estetyce, z którą kojarzone było wcześniej przez lata Prosto. Czyli spokojne, acz miarowe poszerzanie przyrodzonego wcześniej warszawskiej stajni, stricte ulicznego sznytu i słyszalny w bitach en2aka coraz bliższy flirt z niezależną sceną elektroniczną, z którego to uczucia rok później zrodził się MOST.
