Pewnie skończy się tak, że piosenki, które wejdą na ten album, nie będą najlepszymi w dorobku ich autorów. Ale jesteśmy tylko ludźmi i jak widzimy taki skład na jednej płycie, to mamy gęsią skórkę. To normalne.
Jeszcze parę dni temu twitterowe plotki mówiły o obecności na soundtracku takich postaci jak Lady Gaga, Taylor Swift i Britney Spears. Na ten moment nie ma tam piosenki od żadnej z nich. Na ten moment, bo na grafice promującej soundtrack pojawia się drobnym druczkiem: more Barbies and Kens to be announced...

Nie kręcimy nosami, bo to, co jest już teraz, robi wrażenie. Mało powiedziane – tak naszpikowanego gwiazdami soundtracku nie było chyba od pierwszej Czarnej Pantery. Nicki Minaj, Tame Impala, Dua Lipa, Lizzo, Ava Max, Charli XCX, Dominic Fike, Ice Spice, The Kid Laroi... Moc. Plus śpiewający Ryan Gosling, który talent wokalny ujawnił już w La La Land. A producentem całości jest Mark Ronson.
Mistrzowska jest ta kampania promocyjna wokół Barbie. Najpierw ogłoszenie, że za reżyserię i scenariusz odpowiadają Greta Gerwig i Noah Baumbach, do tej pory kojarzeni z ambitnym, skrojonym pod Oscary kinem. Sygnał jasny – to nie będzie zwykły film o Barbie. Później spektakularny trailer. Ujawnienie potężnej obsady. Granie fotkami Margot Robbie i Ryana Goslinga (ucharakteryzowanych na idealnych Kena i Barbie), gdzie tylko się da. Data premiery dokładnie w ten sam dzień, co Oppenheimer Christophera Nolana. I teraz ten soundtrack. Najlepsze, jeśli na koniec okaże się, że film jest po prostu kiepski.