Wyobraźcie sobie, że coś takiego dzieje się kilkanaście lat temu. Polska, kino, festiwal filmowy. Na ekranie Sinead O'Connor drze fotkę Jana Pawła II, a widownia wstaje i bije brawo.
I to nie jeden raz, a wielokrotnie, bo i pokazów było wiele. Chodzi o dokument Nothing Compares, pokazywany w ramach festiwalu Millennium Docs Against Gravity, a poświęcony karierze irlandzkiej wokalistki. Oraz ten fragment Saturday Night Live z roku 1992, uwieczniony w Nothing Compares:
Głupia laska – skwitował występ O'Connor Frank Sinatra. I nie tylko on, bo Irlandka była za niego krytykowana na całym świecie; widownia wygwizdywała ją na koncertach, choć Sinead podkreślała, że był to protest przeciwko milczeniu Kościoła w sprawie ofiar pedofilii. Gdyby zrobiła to dziś, gniew publiki byłby mniejszy. Skąd zatem ta zmiana społecznych nastrojów? I to w ojczyźnie Karola Wojtyły?
21:37 24/7
Tendencję do wyśmiewania kultu Jana Pawła II można zaobserwować od pewnego czasu. 21:37, Barka, taktyczny papież do obserwowania wątku... Ale czym innym sieciowa szydera, czym innym krytyka działań Ojca Świętego.
Sama beka z papieża istnieje jako zjawisko od pewnego czasu. Moim zdaniem to naturalna reakcja na polski hiperkult Jana Pawła II – wyjaśnia dziennikarz Gazety Wyborczej, Jakub Wencel. Rocznik 1991. Jestem z pokolenia, które wchodziło w nastoletniość, gdy on umierał. Wtedy można było o papieżu mówić tylko jak o ideale. I ten humor bierze się z tego, że im jakaś postać jest bardziej nienaruszalna, tym większa w ludziach chęć, by jednak ją naruszyć. Te osoby, które dekadę temu robiły papieskie memy, teraz pracują w mediach, agencjach kreatywnych. Do pewnego momentu byli z tą swoją beką z papieża w banieczce, która później pękła. I potem można znaleźć 21:37, przemyconą gdzieś w Klanie czy Ojcu Mateuszu. Inna sprawa, że Kościół sam temu pomógł. Nigdy nie miał w Polsce gorszej opinii niż teraz – dodaje.
To jedno. Drugie – przyzwolenie na krytykę Ojca Świętego. W ostatnich latach publicznie pod wątpliwość poddawano chociażby stosunek Jana Pawła II do antykoncepcji; uważał, że jest jedną z form współczesnego niewolnictwa kobiet, rodzajem przemocy mężczyzny nad kobietą, bo jeśli pozwolimy używać środki antykoncepcyjne, zanika przestrzeń, gdzie małżonkowie są sobie równi w godności. Takich głosów krytycznych wobec pontyfikatu i poglądów Jana Pawła II było więcej. Mogło się wydawać, że znacznie więcej, że ostatnia dekada to odwilż w publicznym mówieniu o papieżu; w końcu od 2 kwietnia 2005 roku minęło już sporo czasu.
Z tym jednak nie zgadza się prof. Cezary Kościelniak, publicysta i filozof z poznańskiego Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza.
Ta krytyczna narracja jest obecna w mediach już od pewnego czasu, więc nie sądzę, że jest to zjawisko świeże. Dostrzegam zmianę – nazwijmy ją, dystansem, już nie krytyką, lecz dystansem w stosunku do nauczania Jana Pawła II, który ma charakter wielopoziomowy.
O co w nim chodzi?
Pierwszy poziom to zmiana pewnego obyczaju – wyjaśnia prof. Kościelniak. Widać tu zupełnie nowe podejście młodego pokolenia do etyki seksualnej. Młode pokolenie podchodzi do niej z innej niż katolicka strony aksjologicznej. Druga sprawa – to zmiana stosunku do autorytetów w Kościele. Za czasów Jana Pawła II takim autorytetem był biskup, hierarcha, ktoś taki był traktowany jak emanacja zaufania. A dziś często autorytetem jest sprawnie działający proboszcz, diakon czy duszpasterz akademicki. Trzecia sprawa, bardziej globalna, ale dotyka też Polskę – mamy do czynienia z sekularyzacją wiary. Problemy wiary i pytań o sprawy fundamentalne, o to, co stanie się z człowiekiem po śmierci, gdzieś ulatują z przestrzeni kultury.
Zdaniem naukowca do utraty autorytetu duchowieństwa przyczynił się... jeden z następców Jana Pawła II, Franciszek. Jego nieadekwatne reakcje do tego, co się dzieje w Ukrainie: niepotępienie Putina, wystawianie ryzykownych hipotez o szczekającym NATO, nazywanie bratem Cyryla, człowieka, którego kapłani błogosławią rakiety o nazwie Szatan – to wszystko powoduje, że Kościół traci znaczenie. Ludzie zastanawiają się, co by papież powiedział, gdyby Rosja napadła Polskę. Kościół, jak w XIX wieku, staje za wielkimi potęgami, a nie narodami walczącymi o niepodległość – dodaje prof. Kościelniak.
Młodzi Polacy nie chcą do kościoła
Według Rocznika Statystycznego 2021, opracowanego przez Główny Urząd Statystyczny, aż 96,2% Polaków zadeklarowało przynależność do Kościoła katolickiego. Ale już na niedzielne msze w ostatnim przedpandemicznym roku uczęszczało – według Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego – jedynie 36% z nich. W dodatku wśród najmłodszej grupy respondentów, czyli tych w przedziale wiekowym 18–24, więcej jest osób niewierzących niż wierzących. Kościół ma poważny problem, bo nie przyciąga tych, którzy mają być jego przyszłością. W dodatku jego reakcje na skandale z udziałem duchownych – jak choćby te, które ujawnili w swoich dwóch dokumentach bracia Sekielscy – są zdaniem wielu niewystarczające; głośno było choćby o słowach arcybiskupa Józefa Michalika (Słyszymy nieraz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga) czy arcybiskupa Sławoja Leszka Głodzia, który na pytanie dziennikarki TVN o jeden z filmów Sekielskich odpowiedział: nie oglądam byle czego. Stąd zepsuty wizerunek Kościoła jako instytucji, która odwraca się od potrzebujących, zamiatając niewygodne dla niej sprawy pod dywan.
Część społeczeństwa i tak zostaje z Kościołem. Część się buntuje. A jeszcze inni starają się przełamać ciężką atmosferę ironią, choć, jak podkreśla prof. Cezary Kościelniak, nie jest wymierzona bezpośrednio w Jana Pawła II.
Generalnie kultura memiczna wykorzystuje postacie powszechnie rozpoznawalne; widziałem memy i z Karolem Wojtyłą, i z Józefem Piłsudskim, i Robertem Lewandowskim. Postaciami, które ludzie chcą odbrązowić. Ale nie sądzę, że memy wpisują się w jakikolwiek spór o pontyfikat Jana Pawła II, on dzieje się gdzie indziej. Na poziomie dyskusji o tym, czy był to pontyfikat faktycznie bezbłędny, czy jednak pojawiały się pewne nieporozumienia i błędy. Nawet zwolennicy Jana Pawła II mogą wskazać teksty publicystów konserwatywnych, na przykład Tomasza Terlikowskiego, którzy ukazują pewne kłopotliwe strony pontyfikatu Jana Pawła II. Generalnie, nie ma pontyfikatów idealnych, co w przypadku wybitnych papieży, a takim był Jan Paweł II rodzi pewne dysonanse interpretacyjne, gdy dochodzi do zderzenia papieża jako człowieka z papieżem jako podejmującego decyzje, w tym personalne, zarządcą. – mówi prof. Kościelniak.
I tak naprawdę dzisiejsi nastolatkowie kojarzą papieża właśnie z memów – dodaje Jakub Wencel. Nie oglądali TV, nie czytali katolickich czasopism. Ich główny kontakt z Janem Pawłem II to memy, być może jest dla nich głównie postacią z internetu. Dla mojego pokolenia było tak, że on żył, potem umarł, a potem zaczął się pewien proces.
Czy Jan Paweł II polaryzuje Polaków?
To, że Polacy są w kwestii religii i podejścia do nauk oraz postaci Jana Pawła II spolaryzowani, wiadomo nie od dziś. Pytanie – co dalej? Czy będziemy oddalać się od siebie jeszcze mocniej, żyjąc w różnych bańkach, impregnowani na argumenty drugiej strony, czy przeciwnie – znajdziemy wspólny język? Jeszcze w 2016 roku prokuratura Warszawa Mokotów odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie żartów z Karola Wojtyły. Chodziło o twórców facebookowego wydarzenia Mistrzostwa Polski w szkalowaniu papieża, a doniesienie na policję złożył Ryszard Nowak z Komitetu Obrony Przed Sektami i Przemocą; śledczy stwierdzili, że zmarłej osoby nie da się znieważyć. Ale już w lutym bieżącego roku organizacja Ordo Iuris zaczęła zachęcać internautów do zgłaszania przypadków znieważania Jana Pawła II i kardynała Stefana Wyszyńskiego. Użytkownicy mogli przysyłać materiały, które uraziły ich uczucia religijne poprzez serwis muremzawielkimipolakami.pl; wśród nich, rzecz jasna, mogą być i memy, a specjalnie powołany zespół interwencji procesowej, działający wewnątrz Ordo Iuris, ma wyszukiwać i stawiać przed sądem autorów tych treści.
Ten sieciowy humor o papieżu i tak jest bardzo umiarkowany wobec tego, co było kiedyś, zmiękczył się i przeszedł do mainstreamu. I ta mainstreamizacja będzie coraz większa. Na Twitterze widzę, że cytaty z papieża są powszechnie rozpoznawalne, nawet wśród starszych. Widzę też przedstawicieli prawicy, którzy posługują się tymi memami. Ale to już prawica polityczna, nie katolicka. Ta druga jest dziś o wiele słabsza niż 15 lat temu. Tu bardziej chodzi o stosunek Polaków do Kościoła. Dokumenty Sekielskich mocno na niego wpłynęły; podczas pontyfikatu Jana Pawła II nie było czegoś takiego. I mam wrażenie, że w tym wszystkim postać papieża jest raczej nienaruszona. Z perspektywy katolickiej można więc mówić: OK, ale przecież nie ma dowodów, że zrobił coś niewłaściwego. Może po prostu współpracownicy nie powiedzieli mu wszystkiego. – podsumowuje Wencel.
Wróćmy do wspomnianego filmu o Sinead O'Connor – dodaje prof. Cezary Kościelniak. Na ile oklaski widowni to krytyka Jana Pawła II, a na ile posłużenie się wizerunkiem w sporze konserwatyzm - liberalizm. Moja teza brzmi tak – większość, nawet po lewej stronie, uznaje zasługi papieża, nie mówi, żeby go zamknąć w szafie, bo to wstyd. Raczej: był wielkim Polakiem, ale nie zgadzamy się z jego wizją. Cała ikonografia Jana Pawłą II jako postaci negatywnej służy do obrazu hipotezy wyboru wartości. Ale jakby krytyków spytać o to, co o nim sądzą - to odpowiedzą, że odbierają go pozytywnie albo neutralnie.
Komentarze 0