Nadchodzące tygodnie miały być dla Steeza bardzo gorącym czasem z uwagi na duże trasy koncertowe produkowane przez REVOLUME oraz tour PRO8L3M-u z Art Brut 2. Porozmawialiśmy z nim o nowej rzeczywistości, w której porusza się jako artysta i szef firmy.
Nie możemy zacząć od niczego innego – jaka była twoja pierwsza, zupełnie ludzka reakcja na odwołanie wydarzeń kulturalnych?
Duże rozczarowanie, bo przecież dopiero co wydaliśmy nową płytę z Oskarem i przygotowaliśmy trasę, która miała mieć całkowicie nową oprawę wizualną. Ona się oczywiście wydarzy, ale wszystko to, nad czym w wiele osób bardzo ciężko pracowaliśmy, wysypało się na ostatniej prostej.
Warto przy tym dodać, że patrzysz na tę sytuację nie tylko z perspektywy artysty, ale też szefa agencji koncertowej.
REVOLUME produkuje teraz kilka tras, m.in. Wojtka Sokoła, PRO8L3Mu, Pezeta, Rasmentalismu, Okiego czy Dwóch Sławów. Współprodukujemy także z Jankiem Porębskim trasę Taco Hemingwaya, no i przygotowujemy się wraz z QueQuality do trasy Quebonafide promującej projekt Romantic Psycho. Wszystkie wydarzenia są naczyniami połączonymi – od podwykonawców przez przestrzenie koncertowe po wsparcie lokalnych promotorów – problem z jednym koncertem może stanowić o kłopotach z kilkoma innymi. Dodatkowo trzeba szukać nowych dat, a przecież nie tylko my jesteśmy w tej sytuacji. Liczba telefonów od organizatorów i fanów koncertów paraliżuje działania klubów i większych przestrzeni koncertowych. To druzgocąca sprawa dla całej branży, ale z tego, co rozumiemy, to działania rządu są uzasadnione. Staramy się zatem podejść do nich z odpowiednią pokorą.
Jak ten przestój może wpłynąć na rynek?
Wpłynie fatalnie. Nikt na takie masowe odwołania nie jest przygotowany. My od kilku dni działamy w trybie kryzysowym, codziennie zbiera się u nas sztab ludzi i przechodzi przez kolejne projekty koncertowe. Duże podmioty, które mają dobrze przemyślane umowy z artystami i innymi podmiotami na rynku powinny sobie poradzić. Mam za to obawę o mniejszych graczy, którzy nie współpracują z największymi artystami, przez co mają mniejszą siłę przebicia i mniejsze zdolności negocjacyjne. Wspomniałem o tym, co teraz dzieje się w klubach – daty jesienne są bardzo obłożone, a do lokali nawet ciężko się dodzwonić. Oczywiście jeżeli pracujesz w naszej branży, to musisz zdawać sobie sprawę z istniejącego ryzyka. Takie rzeczy mogą się zdarzyć raz na jakiś czas. Ostatni, choć nieporównywalnie mniejszy dramat, branża przezywała przy okazji Smoleńska i żałoby narodowej. Dobrze mieć poduszkę finansową, żeby przetrwać 2-3 miesiące bez dochodu. Albo i dłużej.
Właśnie – czy w obliczu kryzysu agencje wspólnie pracują nad rozwiązaniami?
Mamy kontakt, ale też nie polega on do końca na wypracowywaniu wspólnych rozwiązań. Konsultujemy się i patrzymy sobie nawzajem na ręce, ale problemy musimy rozwiązywać indywidualnie. My mamy bardzo trudną sytuację przez wspomniane już duże trasy koncertowe. Tego typu rzeczy planujesz na przełomie zimy i wiosny oraz na jesień, bo to najlepsze okresy koncertowe w zamkniętych przestrzeniach. W maju masz już plenery i juwenalia, a w czerwcu zaczyna się sezon festiwalowy. To nie są miesiące, gdy chcesz chodzić do klubów, a do tego w lecie i we wrześniu nie ma też studentów, więc na granie pod dachem pozostaje jesień, luty, marzec, może też początek kwietnia. Epidemia uderzyła zatem w najgorszym możliwym okresie.
Wyobrażasz sobie sytuację, w której artyści będą sobie jesienią wyrywać daty koncertowe?
Wiesz, nasz rynek ma określoną wyporność. To nie jest tak, że nagle zrobi się tych koncertów 2-3 razy więcej i będą się one na siebie nakładać. Wydaje mi się, że będzie aktywizacja dni klubowo wolnych, czyli poniedziałków, wtorków czy śród. No i będą też ewentualne zwroty biletów. Ja jednak namawiam wszystkich, którzy już kupili wejściówki, by kibicując artystom postarali się przyjść na przełożone koncerty, bo to ważne wsparcie i dla artystów, i dla reprezentujących ich agencji. Już mogę zdradzić, że przy Art Brut 2 chcemy zaskoczyć ludzi oprawą, której można było liznąć podczas odsłuchów w Warszawie czy oglądając klip do utwóru BMK. Kładąc na nią jeszcze większy nacisk, będziemy starali się zrekompensować to przesunięcie. PRO8L3M zagra taką samą trasę, jaką miał zagrać i to jest bardzo duży sukces. Nie chcę teraz deklarować niczego na 100 procent, by kogoś później nie rozczarować, ale prawdopodobnie dojdą też kolejne daty w miastach, w których miało nas nie być.
Myślałeś o jakichś niestandardowych formach? O ile VR wydaje się spójny z waszym wizerunkiem, o tyle małe, limitowane gigi brzmią w tym momencie mało etycznie.
Zastanawialiśmy się choćby właśnie nad VR-em, ale doszliśmy do wniosku, że to nikomu niczego nie zastąpi. My nie za bardzo pozwalamy nawet na publikowanie nagrań z naszych koncertów oraz na transmitowanie ich online.Występów powinno się doznawać na żywo, bo ich magia polega na kontakcie artystów z publiką i emocji, która temu towarzyszy. A co do małych sztuk – nie chcemy dyskredytować stanowiska rządu i ludzi, którzy mam nadzieję podejmują właściwe decyzje. Wydaje mi się, że nie powinniśmy ich robić, bo w obliczu pandemii nawet zgromadzenia na 200, 300 czy 400 osób to zły pomysł. Jest też inny aspekt etyczny. Mamy, powiedzmy, koncert w Warszawie na 6000 ludzi i nagle ogłaszamy: dobra, tego nie będzie, ale zrobimy coś dla 200 z was. To jak ma się poczuć 5800 fanów, którzy kupili już bilety i będą mogli to show zobaczyć dopiero na jesieni? To by nie było w porządku. Ludzie czasem komentują te doniesienia w agresywny sposób, ale nie zdają sobie sprawy, z czym trzeba się borykać, żeby w ogóle uratować tego typu wydarzenia. Rozmawiamy o 19:00, a ja nadal siedzę w agencji i nikt z nas nie wybiera się do domu.
