Strefa komfortu, szukanie współpracowników i prezenty. Stefano Lavarini o pracy w Polsce

Zobacz również:Powalczyć o powtórkę sprzed dwóch lat. Czas na imprezę roku dla polskich siatkarek
Stefano Lavarini
Fot. Anna Klepaczko/400mm.pl

Niedawno skończył 43 lata i w ramach nieco spóźnionego prezentu urodzinowego otrzymał kontrakt z reprezentacją Polski. Stefano Lavarini przyleciał do Warszawy, by wziąć udział w konferencji prasowej. Nie zabrakło pytań o potencjalne wybory zawodniczek czy obietnic ciężkiej pracy. Aktualny szkoleniowiec wicemistrzyń Serie A z Novary znalazł też chwilę dla newonce.sport. Włoch przedstawia między innymi specyfikę treningu czy wspomina o doświadczeniach z poprzednich lat.

Początek roku to czas kontraktowania nowych selekcjonerów. Nikola Grbić objął zespół panów i choć nie mógł przylecieć do Polski, to wziął udział w wideokonferencji. Podczas rozmowy z dziennikarzami opowiadał o całym zamieszaniu związanym z jego kandydaturą, niezadowoleniu prezesa Perugii, Gino Sirciego czy niekoncentrowaniu się wyłącznie na jednym graczu. Przykład ostatnich igrzysk pokazał, jak zgubne potrafi być te nastawienie.

Rywalizację w wyścigu o fotel selekcjonera pań opisywaliśmy na naszym portalu wielokrotnie. Po zaciętej walce z Daniele Santarellim wygrał ją Stefano Lavarini. Obecny szkoleniowiec wicemistrzyń Włoch jest dziś najbardziej znany z sukcesu z reprezentacją Korei. Reprezentacja z Azji sensacyjnie zajęła czwarte miejsce na turnieju olimpijskim w Tokio, eliminując po drodze faworytki do medalu – Turcję. Z szerszą sylwetką nowego trenera zapoznacie się czytając nasz niedawny tekst.

Ludzie różnie wypowiadają się na temat celów, zależnie od swojej pewności siebie i poziomu reprezentowanego przez zespół. Ja wolę pracować, niż opowiadać o tym, co można robić. Marzę o tym, żeby pojawić się na igrzyskach najszybciej, jak to możliwe – opowiadał podczas konferencji pochodzący z północy Italii szkoleniowiec.

Lavarini nie musiał odpowiadać na wiele trudnych pytań. Nie zabrakło jednak takich, które miały na celu raczej rozbawienie szkoleniowca. Zapytany o prezenty, jakie otrzymał na urodziny, wskazał na… bieliznę od mamy. Gdy przyszło rozmawiać o kadrze, Włoch pewnie się wypowiadał. Zapowiedział unormowaną otwartość na media oraz zadeklarował, że każda zawodniczka ma u niego czystą kartę i może być rozpatrywania w kontekście powołania do kadry.

Po oficjalnej części przyszedł czas na rozmowy indywidualne. Stefano Lavarini w krótkim wywiadzie z naszym portalem zwrócił uwagę na pracę w Korei czy nietypowy sposób prowadzenia treningów. Przeczytajcie, co miał do powiedzenia nowy opiekun biało-czerwonych siatkarek.

MICHAŁ WINIARCZYK: „Po pięciu latach w Bergamo uznałem, że chcę wyjść troszeczkę ze strefy komfortu. To „troszeczkę” okazało się dziewięcioma tysiącami kilometrów od domu” – tak mówił pan o przeprowadzce do Brazylii w 2017 roku. Dziś po latach pracy zarówno tam, jak i w Korei Południowej, Polska jawi się jako powrót do niej? To środowisko, na które pańscy rodacy wywarli i wciąż wywierają duży wpływ.

STEFANO LAVARINI: Przede wszystkim miło mi, że przygotowałeś się do rozmowy i pamiętasz moje zdanie. Przykłady Brazylii i Korei nauczyły mnie, że jako trener nigdy nie doświadczysz pełnej strefy komfortu. Zawsze gdy rywalizujesz z innymi ekipami i trenerami, masz – szczególnie w tak znaczącej reprezentacji jak Polska – dwie proste opcje: albo osiągniesz sukces i wszyscy będą zadowoleni, albo nie i skończy się to wiadomo jak. Po pobycie w Minas, a szczególnie po pracy w Korei, bo Brazylia kulturowo przypomniała czasem Włochy, uświadomiłem sobie, że takiego komfortu, jaki miałem w Bergamo, nie doświadczę już nigdzie indziej. To stanowi jednak znak, że znajduję się w czołówce żeńskiej siatkówki. Lubię uczucie walki o pozostanie na szczycie, więc cieszę się, że będę mógł nadal je pielęgnować wraz z reprezentacją Polski.

Wiem, że ma pan niecodzienny sposób mierzenia treningów – nie poprzez czas, a poprzez liczbę powtórzeń ćwiczeń. Skąd ten pomysł?

To coś, co robiłem, choć nie jest to moją normą. Dla mnie ważniejsza niż ilość jest jakość i intensywność. Wychodzę z założenia, że jednostka treningowa musi opierać się na tych dwóch filarach. Po latach planowania treningów, powtarzania wielokrotnie tych samych ćwiczeń, wiem dokładnie, ile piłek potrzebuję do każdego z nich. Chcę, aby każda siatkarka jak najefektywniej spędziła czas podczas zajęć. Przykład z mierzeniem poprzez piłki stanowił niejako eksperyment. To nie oznacza, że po określonej liczbie powtórzeń mówię "koniec na dziś".

Lavarini przynajmniej sześciokrotnie miał okazję do mierzenia się albo z polską kadrą, albo z naszymi zespołami. W 2019 i 2021 roku rywalizował z zespołem Jacka Nawrockiego w Lidze Narodów (odpowiednio wygrana 3:1 i porażka 0:3). Dwa lata temu prowadząc Unet E-Work Busto Arsizio dzięki złotemu setowi wyeliminował z Pucharu CEV Developres Rzeszów. Ostatnia seria to Liga Mistrzyń i ubiegły sezon. Włoch już wtedy prowadził drużynę z Novary, która dwa razy pokonała w fazie grupowej Grupę Azoty Chemika Police.

Przed konferencją zarówno pan, jak i pański główny kontrkandydat Daniele Santarelli mówiliście wiele dobrych słów na temat polskich zawodniczek związanych z Serie A. Co w przypadku siatkarek z TauronLigi? Czy któreś konkretne nazwisko zapadło panu w pamięć?

W polskiej lidze gra wiele utalentowanych zawodniczek. Uważam jednak, że na dziś nie byłoby miłe względem dziewczyn wspominanie konkretnych personaliów. Wolę jeszcze nie ujawniać swoich preferencji. Chcę w spokoju przyjrzeć się każdej prosperującej zawodniczce. Tutaj nie muszę niczego ukrywać, ich jest naprawdę wiele. To sprawia, że nie mogę doczekać się pierwszych wspólnych zajęć.

Stefano Lavarini
Fot. Anna Klepaczko/400mm.pl

Jak będzie wyglądał sztab szkoleniowy według wizji Stefano Lavariniego? Będzie starał się pan znaleźć zastępstwo 1:1 dla Andrei Biasolego i Cesara Hernandeza, z którymi owocnie współpracował w Korei?

Muszę przyznać, że wiele razy w niewłaściwy sposób wypowiadałem się o sztabie w Korei. Głównie wspominałem o zagranicznych członkach, nie zwracając należytej uwagi na koreańskich asystentów, którzy też wiele pomagali. Dysponowałem naprawdę profesjonalną ekipą. Oczywiście, ze względu na język i kulturę łatwiej rozumiałem się z zagranicznymi. Nie mieliśmy jednak żadnych problemów, by dzielić się naszą wiedzą i doświadczeniem z koreańskimi członkami, bo wiedzieliśmy, że razem jesteśmy w stanie osiągnąć jeszcze więcej. Z takim samym nastawieniem przychodzę dziś do reprezentacji Polski.

Jeśli chodzi o charakterystykę statystyków, to z grubsza pozostanie taka sama. Uważam, że Polsce istnieje możliwość pracy dwóch statystyków. Rywalizacja na najwyższym poziomie sprawi, że będą naprawdę przydatni. W Korei różnice w warsztacie tamtejszych specjalistów sprawiły, że korzystałem tylko z Andrei Biasolego i pomagającego mu Cesara Hernandeza, który też miał za sobą doświadczenie w tej dziedzinie.

Z kolei w przypadku asystentów, to w jednym poszukuję przede wszystkim innego trenera. Chcę mieć możliwość porównania punktów widzenia – mojego i jego. W przypadku pozostałych to mogą, ale nie muszą być szkoleniowcy. Ich głównym zadaniem będzie praktyczna pomoc przy treningach, serwowanie, atakowanie itp. To mają być specjaliści od zarządzenia zajęciami z praktycznej strony. Na pewno będę zwracał dużą uwagę na zakontraktowanie dobrego trenera przygotowania fizycznego. To bardzo ważne stanowisko. Ja mogę przekazać siatkarkom wiedzę czy decydować o stylu gry, ale przygotowanie do rywalizacji nadal pozostaje kluczowym elementem, do którego potrzebny jest prawdziwy profesjonalista.

Andrea Biasoli już wcześniej był postacią dobrze znaną Lavariniemu. Obaj współpracowali ze sobą w Bergamo. Statystyk obecnie postawił na pracę naukową. Od wielu lat jest związany z University of California Irvine. Z kolei Hernandez pracował z nowym selekcjonerem tylko przy kadrze Korei. Pomimo krótkiego stażu sporo nauczył się od doświadczonego Włocha. Aktualny asystent Giovanniego Guidettiego w Vakfibanku Stambuł przejął po nim rolę pierwszego trenera reprezentacji.

W Korei miał pan zwyczaj spacerów po bieżni lekkoatletycznej, podczas których rozmawiał z członkami sztabu na różne, często życiowe tematy. Czas na powtórkę w Polsce?

Zwyczaj spacerów powstał samoczynnie (Lavarini śmieje się – przyp. M.W). To naprawdę byłoby miłe, gdybym w Polsce zbudował podobną relację z członkami sztabu, by wychodzić i móc zwierzyć się ze swoich problemów. Mam nadzieję, że później, w następnych latach będę mógł podobnie wspominać kolejne dyskusje, które pomogły nam w osiągnięciu sukcesu.

*****

Włocha czekają w tym sezonie dwa duże sprawdziany formy. Pierwszy to Liga Narodów. W przeciwieństwie do ubiegłego roku, nie będzie już rozgrywana w jednej bańce, a w kilku państwach. Drugą, znacznie ważniejszą imprezą będą mistrzostwa świata. Polek nie widziano na tym turnieju od dwunastu lat. Jako współgospodarz (wraz z Holandią) imprezy nie musiały walczyć o kwalifikację. Miejmy nadzieję, że Lavariniemu towarzyszyć będzie pozytywny ból głowy związany z wyborem siatkarek do składu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Podróżuje między F1, koszykarską Euroligą, a siatkówką w wielu wydaniach. Na newonce.sport często serwuje wywiady, gdzie bardziej niż sukcesy i trofea liczy się sam człowiek. Miłośnik ciekawych sportowych historii.
Komentarze 0