Susk: lewackie pier***enie > bangery

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Susk

Zuzia (rocznik ‘02) z Częstochowy kole w oczy jak martwy piksel na matrycy najnowszej edycji SB Starter. Niby ilu newcomerów wjechałoby na scenę z Kapitałem Marksa pod pachą i punchem na ustach o tym, że nie ma gdzie wysyłać prevek, skoro SBM Label wzięło geja?

Na tym treadmillu Susk domyślnie ustawiony miała największy możliwy poziom nachylenia, a przy tym sama nie zrobiła nic, żeby ułatwić sobie robotę (w sumie – czemu miałaby?). Wręcz przeciwnie. Została przedstawiona w SB Starter w momencie, kiedy nie do końca minął szok wywołany przez Motyle Doroty Masłowskiej. Porywa się na socially conscious hip-hop, gdy tu chętniej rapuje się o dobrach niż ich redystrybucji. Jest rapującą typiarą w takich okolicznościach, że przez ostatni rok trwała awantura o Oliwkę Brazil. Wpisuje się w stereotyp lewaczki i alternatywki w tym środowisku, gdzie znaczna część odbiorców to chłopcy, którzy robią polityczną deklarację z picia piwa typu IPA z gównem, wink wink. A jakby tego było mało – reprezentuje nieheteroseksualną tożsamość, czemu błyskawicznie dała wyraz w akcji SBM-u, przerabiając z wdziękiem klasyczne wersy Belmondziaka. Twoja dziewczyna mi dzwoni i mówi „halko”/Ty ją raczysz mizoginią, ja ją raczę kawką.

Susk: Rap nie jest dla mnie wyborem. Niestety albo stety mam wewnętrzny przymus, żeby to była właśnie ta muzyka i forma ekspresji. Jara mnie słowo. W innych gatunkach, których próbowałam, forma pisania opiera się jednak w znacznie większym stopniu na metaforze. Wiadomo, że hip-hop od podszewki przesiąknięty jest homofobią czy mizoginią, ale skoro ludzie mnie słuchają, to znaczy, że istnieje potrzeba również takiego głosu, jak mój; niehetero kobiety. Natomiast nie czuję się też „wybawicielką”. Nie chcę być głosem pokolenia czy female Matą, jak to jest mi zarzucane. Niemniej to, jaka jestem, wpisuje mnie w taką rolę osoby reprezentatywnej dla danej społeczności, co nie zawsze jest najprzyjemniejszym przeżyciem.

Susk zyskała środowiskowy rozgłos, gdy w marcu ukazał się jej chałupniczy materiał Zmienne zakłócające – przygotowany w ramach rapowego girlsbandu ze slotkąkotką123. Kiedyś powiedziano by, że zrobiły studencki hip-hop, co znalazło odbicie w wywoływaniu Fisza z Syzyfa, a pewnie bardziej w kaskadach akademickich namecheków; Camusa, Łotmana, Searle’a, Barańczaka, Różewicza, Marksa, Gibsona, Heideggera, Arendt, Gadamera czy... Ryszarda Kotysa.

Wczuci studenci – faktyczni czy aspirujący – potrafią triggerować do spodu, jak dorwą się do mikrofonu. Bez kitu – trudno stwierdzić, czy nie są gorsi od tych tabunów raperów, którzy przeczytali w życiu tylko Harry'ego Pottera i Mitologię Parandowskiego. Ale Zuzia ma do zaproponowania znacznie więcej. Najlepsza wydaje się, jak porzuca bibliotekę trap i leci straightforward; zadziornie, ironicznie, śmieszno-smutno; zdradzając talent do słownych gierek. Jak w zamknięciu Warty, gdzie rzuca: Jestem żartem? To nie znasz się, kurwa, na żartach. Albo na finał Syzyfa: Już mnie poinformowano, że nie znajdę typka / Zero straty – większość z was na byłą mówi „dziwka” / Siedzę i się wkurwiam, popijając yerba z tykwa / Nie ma co odmieniać, gdy słowa nie znaczą nic.

Niezależnie od tego, czy ostatecznie komuś ten pomysł przypadł do gustu, czy nie – ona już na Zmiennych zakłócających zaprezentowała gotowy pomysł na siebie. Chociaż – nawet w założeniach autorek – wydawnictwo to stanowiło inicjalne przedsięwzięcie; naznaczone niedoskonałościami. Z wokalami nagrywanymi pod pierzyną; z dwudziestolatką wykolejającą się miejscami z beatu jak wagony w Nowogardzie ze złych szyn. Ale Susk przykuwała uwagę bezpośredniością w diagnozach społecznych i szczerością w depeszach z frontu walki o własne zdrowie psychiczne. I można się przypierdalać do tego, że nie wypracowała jeszcze techniki użytkowej czy autorskiego głosu, ale w tym uniwersum, gdzie tylu twórców ma prawdopodobnie szwajcarskie obywatelstwo, a tyle twórczości przypomina oświadczenia majątkowe – zajęcie wyrazistego stanowiska przy jednoczesnym potencjale językowym i kiełkującym charyzmacie stanowi wartość samą w sobie.

Susk: Brzmienie „Zmiennych zakłócających” jest bardzo piwniczne. Sama odpowiadałam za miks. Beaty dała slotkakotka, która robiła to hobbystycznie, ponieważ na co dzień studiuje architekturę. Ja studiowałam kognitywistykę i czerpałam z tego wiele inspiracji; kognitywnych, neuronaukowych, psychologicznych. Okoliczności powstawania materiału były takie, że miałam największy dotychczas epizod depresyjny i potrzebowałam ujścia. Tak sobie zawsze radziłam z emocjami. I w mojej głowie narodziła się opcja konceptu „Zmiennych”. Mniej więcej widziałam, co chcę wyrazić, a złożyło się tak, że Weronika trafiła dobrze z beatami, które pasują do wykonania i brzmią, jakby to wszystko miało za chwilę pierdolnąć. Niektórzy myśleli, że taki był celowy zabieg. Na przykład – Kamil Pivot zdziwił się, że nie do końca. EP-ka powstawała więc w skrajnych warunkach, ale uratowała moje stany.

Susk: Docenił mnie Solar, który odezwał się bezpośrednio. To było fantastyczne, bo nawiązał do pierwszego utworu z EP-ki, a dokładnie – do wersów „Nie wiem, czy biorą gejów Asfalty i SBM”. Napisał lakoniczną wiadomość: „Biorą”. Zaczęły się moje domysły, co to znaczy. Podejrzewałam, że może chodzić o SBM A, ale Starter wszedł na linię i uznałam, że spoko. Nawet, jeśli nie zostanę w SBM, cel „marketingowy” został osiągnięty. Nie spodziewałam się tylko, że feedback będzie tak skrajny. W mojej bańce umyka mi, jaki ludzie nadal potrafią mieć mindset. Ostatecznie jednak jestem zadowolona z tego, jak to wygląda. Zwłaszcza, że gram – na przykład – koncerty w miastach innych niż moje rodzinne, co można uznać za sukces.

Susk posiada najwyraźniej jeszcze dar jasnowidzenia. Bo, gdy tylko na kanale SBM Labelu pojawił się utwór $WAG (lepi się w ch*j), ziściła się pierwsza część przepowiedni z fragmentu Serotonin: Teraz mnie oplują, potem honoris causa. Bez wątpienia wywołała wówczas ferment, ale z drugiej mańki – udało jej się pozyskać sympatyków wśród bardzo trudnego rządu dusz popularnej wytwórni. Na plus trzeba jej w kontekście $WAGU zapisać ponadto, że jako jedna z niewielu udokumentowała inflację w wersach; jakby na przekór typom, którzy pozostają ślepi na pokoleniowy kryzys. A jak Susk zareagowała na negatywne – delikatnie rzecz ujmując – głosy? Najlepiej jak się dało, czyli level-upując w ostatnim numerze sprzed kilku tygodni.

Przy Zmiennych zakłócających jasno deklarowała w Rytmach, że to zaledwie pierwszy krok. Na wysokości Kapitału nadal nie brakuje pytań o kolejne. Jakimi ona dysponuje możliwościami rozwoju? Czy – wbrew statementowu z Syzyfowa – zdoła kiedyś zrobić krok, nie bądąc w tym polityczna? Ale przecież wszystkie wątpliwości każą właśnie z tym większym zainteresowaniem przyglądać się dalszym losom tej dziewczyny.

Susk: Nie mam jeszcze pomysłu na LP. Myślę, że za mało jeszcze we mnie dojrzałości twórczej i świadomości tworzenia spójnych rzeczy, żeby przygotować długogrający materiał. Widzę szansę na EP-kę i na pewno chciałabym poważniej zadziałać wydawniczo, żeby nie wypuszczać jej – jak wcześniej – wyłącznie własnymi siłami. Ale w tym momencie jestem zbyt pochłonięta układaniem sobie rzeczy; zima nie sprzyja u mnie aktywności twórczej. „Zmienne” pojawiły się w mojej głowie samoistnie i jeśli aktualnie nie jest podobnie, nie staram się na siebie naciskać, tylko zakładam, że to wydarzy się naturalnie. Nie chciałabym wydawać shitu na pierwszym albumie.

Susk

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.