To miało być bezbolesne rozstanie, a wystarczyło kilka tygodni, by pijany Mac rozbił Mercedesa na słupie, a Ariana nazwała związek z nim (z raperem – nie z samochodem) przerażającym.
Który to już raz potwierdza się, że miłość to nie pluszowy miś! Sami zobaczcie. Najpierw było tak:
�
Później tak:
�
Potem:
�
I teraz:
— Ariana Grande (@ArianaGrande) 23 maja 2018pic.twitter.com/1GPM6smsBu
Ariana i Mac rozstali się w pierwszej połowie maja, podając jako powód nawał pracy (been there, done that). Zapowiadało się, że zostaną przyjaciółmi (been there, done that #2), ale wiadomo już, że jak to mówił Andrzej Lepper – Wersalu nie będzie. Przed kilkoma dniami raper miał wypadek na podwójnym gazie, uciekł z miejsca zdarzenia, ale ostatecznie trafił do aresztu. W tym miejscu chętnie po raz trzeci napisalibyśmy been there, done that, ale nikt w redakcji nie ma Mercedesa klasy G, więc w analogicznych sytuacjach mogliśmy jedynie upić się na smutno i zrobić trzodę w taksówce. Z kolei wczoraj Grande dała się sprowokować gościowi, który za pośrednictwem Twittera niejako obarczył ją winą za cały gnój. Wokalistka odpowiedziała mu, że żadna kobieta nie powinna czuć się niańką swojego partnera. Dodała również, że związek z raperem był trudny i przerażający.
Cóż, chcielibyśmy wyciągnąć z tego wszystkiego jakieś wnioski na przyszłość, ale nic nie przychodzi nam do głowy poza tym, żeby nie siadać za kółko po kielichu i nie mieć 57 milionów obserwujących na Twitterze, bo zaraz robi się zamieszanie, kiedy tylko wspomni się o swoim ex. Jakby nie było, jest nam smutno. Dawaj, Sinéad!