Alternatywa dla Vibera, WhatsAppa czy instagramowego czatu? A może zwyczajnie bezpieczny sposób komunikacji i gwarancja zachowania - tak cennej w erze digitalu - prywatności?
Nie tylko pandemia koronawirusa, cenzura w social mediach oraz liczne strajki i protesty - chwiejące w ubiegłym roku posadami wielu rządów - doprowadziły do wzrostu popularności komunikatorów spoza głównego obiegu. Stajemy się coraz bardziej świadomi tego, że wielkie korporacje nadużywają naszej prywatności, co ma miejsce choćby ze względu na korzyści płynące z reklam i sprzedaży danych personalnych. Nie potrzeba doktoratu, żeby zdawać sobie sprawę, jak może odbijać się to na użytkownikach aplikacji, które nie zapewniają bezpieczeństwa i nie chronią poufnych informacji. Często działa to przecież wręcz odwrotnie: chodzi o wydobycie danych, przechowywanie ich, a później handel. To czysty biznes.
Szyfrowane komunikatory mają wiele zastosowań. Ich główną zaletą jest poufność; przekonanie, że wysłana wiadomość pozostaje wewnętrzną sprawą nadawcy i adresata. Hype na alternatywne komunikatory to nie tylko zasługa izolacji czy nadmiaru wolnego czasu, ale też świadomości monitorowania przez instytucje, z którymi lepiej nie mieć do czynienia. I nie chodzi o żadne teorie spiskowe. To również przestrzeń w sieci, gdzie można poczuć większą swobodę i nie ulegać paranoi, że ktoś nas śledzi, wykorzystuje lub podsłuchuje, jak ma to miejsce w przypadku komunikatorów należących do techowych gigantów.
W niedalekiej przyszłości takie komunikatory mogą zostać ostatnim bastionem prywatności w kontekście bezpośredniej wymiany informacji. Choć jest z nimi związane pewne ryzyko, a użytkownicy powinni nieustannie stosować zasadę ograniczonego zaufania.
Kolejne pytanie brzmi: jak te aplikacje poradzą sobie z hardkorowym przyrostem userów, pochodzących także z kierunków postrzeganych jako kontrowersyjne. Kiedy były prezydent Stanów Zjednoczonych - Donald Trump został zbanowany na Twitterze czy Facebooku, a w konsekwencji zablokowano dostęp do skrajnie prawicowej platformy Parler - usunięto ją wtedy m.in. z Google Store czy AppStore - momentalnie odnotowano migrację użytkowników do Telegrama czy Signala.
Oto kilka szyfrowanych komunikatorów, które wyróżniają się na tle konkurencji dbałością o prywatność. Ich użytkowanie można rozważyć jako alternatywę dla korporacyjnych produktów, gdzie wprowadzanie przyjaznych funkcji często stanowi jedynie sprytny kamuflaż...
1
Threema
Do największych atutów Threemy należą szyfrowane rozmowy telefoniczne oraz możliwość zachowania pełnej anonimowości. Aplikacja nie trzyma naszych danych, a wysyłane wiadomości nie są przechowywane na żadnym ich serwerze. Podobnie zresztą jak kontakty. No i nie trzeba podawać przy rejestracji swojego maila czy logować się przez inne konto. To duży plus, mając na uwadze potencjalne ataki hakerskie i możliwość wyciągnięcia informacji z zewnętrznych serwerów.
Jakie atrakcje oferuje Threema? Szyfrowanie end-to-end, co oznacza, że wiadomości są ujawniane tylko na urządzeniach osób, które między sobą rozmawiają i nie są odszyfrowywane przez pośredników. Wysyłanie zdjęć, video, notatek głosowych czy udostępnianie lokalizacji - wszystko jest. Wygląd aplikacji jest raczej prosty i niewyróżniający się niczym specjalnym, ale przecież nie o to tutaj chodzi.
2
Signal
fot. Thomas Trutschel/Photothek via Getty Images
Jedna z najpopularniejszych apek używanych do komunikowania się z intencją zachowania pełnej prywatności. Ciekawostka numer jeden: jednym z jej twórców jest Brian Acton, współzałożyciel WhatsAppa. Ciekawostka numer dwa: regularnie korzystał z niej m.in. Edward Snowden.
Signal uważany jest za software dbający o wrażliwe dane i nieudostępniający ich na zewnątrz. End-to-end? Jak najbardziej. Open source? Też jest. Niezależność? Tak. Ochrona przed udziałem osób trzecich? Również. Generalnie - jeśli szukacie optymalnego, szyfrowanego komunikatora, Signal będzie - na ten moment - najlepszą opcją. Jest łatwy w użytkowaniu, nie wygląda źle, posiada blokadę na PIN, a za jego pośrednictwem można wysyłać notatki głosowe, pliki, zdjęcia, video oraz tworzyć grupowe czaty. W przypadku zdjęć np. z protestów aplikacja rozmywa twarze uczestników, żeby nie doszło do ich identyfikacji. I najważniejsze: firma nie dysponuje treściami, które przekazywane są w DM-ach.
Może nie powala designem i mnogością innowacyjnych feature’ów, ale doskonale spełnia swoją rolę. Do rozpoczęcia użytkowania wystarczy numer telefonu. Minusy? Mówi się, że Signal może przyciągać negatywnie nacechowane zachowania, szemrane organizacje i ich wątpliwe - także względem prawa - motywacje. Przykład? Aktywność skrajnie prawicowej organizacji Proud Boys. W gestii włodarzy Signala leży profilaktyka zapobiegająca wysypowi treści, które mogłyby prowadzić do niechcianych konsekwencji. Trzeba mieć to na uwadze.
Korzystając z Signala po prostu czujesz się bezpieczniej. Jest darmowy, finansowany z donacji, nie wyświetla reklam, jest niezależny i stworzony w konkretnym celu - dbania o prywatność w sieci. Apce zaufało już ponad sto milionów osób na całym świecie i wygląda na to, że w obecnych czasach to najrozsądniejsza opcja.
3
Telegram
fot. Sergei Konkov\TASS via Getty Images
Drugi obok Signala komunikator, którego popularność znacząco skoczyła w 2020 roku. Wiele wskazuje na to, że kolejne miesiące również będą stały tutaj pod znakiem wzrostów. Co ciekawe - rosyjska aplikacja Telegram posiada znacznie większą rozpoznawalność od swojego konkurenta, bo w chwili obecnej korzysta z niej pięćset milionów użytkowników - z czego aż dziewięćdziesiąt milionów dołączyło w styczniu. Trzeba przyznać, że te liczby brzmią imponująco.
Co odróżnia ją od Signala to fakt, że opcja szyfrowania end-to-end nie jest ustawiona z defaultu. Trzeba przyznać, że jest to spory mankament. Nie każdy musi pamiętać o jej włączeniu. Dwa - komunikator nie jest całkowicie open source'owy. Poza tymi wadami - Telegram posiada dość klasyczne udogodnienia: videorozmowy, notatki głosowe, czaty grupowe, znikające wiadomości oraz możliwość autodestrukcji konta po określonym czasie. Czyli generalnie jest przyzwoicie, byleby pamiętać o trybie Secret, w którym mamy pewność, że nikt - poza adresatami - nie obserwuje naszej aktywności. I nie ufać bezgranicznie, bo firma stojąca za Telegramem - koniec końców - zbiera pewne dane o swoich użytkownikach.
4
Wire
Zdecydowanie mniej popularna, ale warta rozważenia opcja. Podobnie jak w przypadku większości komunikatorów w tym zestawieniu - Wire również posiada domyślnie ustawione szyfrowanie end-to-end. Wszystkie dostępne funkcje znajdują się pod ścisłą ochroną względem danych i prywatności. Z aplikacji można korzystać w darmowej wersji dla indywidualnych userów oraz płatnej dla biznesowych.
5
Silence
Nazwa adekwatna do oferowanych usług. Jeśli nadal lubicie wysyłać do siebie SMS-y lub znajdziecie się w środku lasu bez dostępu do internetu, Silence może okazać się trafionym wyborem. Aplikacja posiada znakomitej jakości szyfrowanie end-to-end w opcji open source (to samo, co Signal), przez co użytkownicy mogą obserwować, jakie zmiany zachodzą w kodzie i jak specjaliści aktualizują kod w celu ulepszania zabezpieczeń. Do tego blokada robienia screenshotów - całkiem sprytna i niekiedy przydatna możliwość. Niekoniecznie alternatywa dla Signala czy Telegrama, a raczej uzupełnienie. Podsumowując: warto.
Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!
Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.
Dziennikarz i deputy content director newonce. Prowadzi autorskie audycje „Vibe Check” i „Na czilu” w newonce.radio. W przeszłości był hostem audycji „Status”, „Daj Wariata” czy „Strzałką chodzisz, spacją skaczesz”. Jest współautorem projektu kolekcje. Najbardziej jara go to, co odkrywcze i świeże – czy w muzyce, czy w popkulturze, czy w gamingu.