Floyd Mayweather junior wraca na walkę pokazową! – takie tytuły medialne powinny zainteresować fanów boksu w trybie natychmiastowym, nawet jeśli nie mówimy o oficjalnej, zawodowej walce. Tym razem jednak tego nie robią, bo jeden z najlepszych pięściarzy na świecie postanowił zawalczyć z… gwiazdą Internetu.
To, że Mayweather jest skory do wielu przedziwnych eksperymentów przy odpowiedniej kwocie – wiemy bardzo dobrze. Jednak ten sparing może być najdziwniejszym z dotychczasowych. Mieliśmy pojedynek z Conorem McGregorem, który przyciągnął zainteresowanie całego świata sportów walki i był zakończeniem oficjalnej kariery Floyda. Była też pokazowa walka z japońskim kickbokserem Tenshinem Nasukawą. Cofając się w czasie, natrafimy nawet na epizod Mayweathera w WWE, które ściągnęło go na swoją flagową galę – Wrestlemanię. To byłoby kandydatem do miana najdziwniejszego występu gwiazdy boksu, gdyby nie to, że w WWE wszyscy wiedzieliśmy, że z prawdziwym boksem nie ma to nic wspólnego.
Tu – niestety – wszyscy będą udawać, że walka jest poważna. Przeciwnikiem niepokonanego mistrza będzie Logan Paul, jeden z bardzo znanych youtube’owych braci. Obaj panowie trenują boks, a Jake pokonał ostatnio gwiazdę NBA, Nate’a Robinsona, na gali Tyson – Jones Jr. Wszystko wygląda dobrze, panowie się bawią, wraz z innymi celebrytami trenującymi szermierkę na pięści. Do momentu, w którym nie stawia się ich naprzeciwko Mayweathera i nie udaje, że będzie to poważne starcie. Bo mimo że nie będzie to oficjalny zawodowy pojedynek, to możemy oczekiwać niezwykle żarliwej, choć w tym wypadku nieco absurdalnej, podbudowy, szczególnie ze strony Paula, znanego z kontrowersyjnego trash-talkingu. Biorąc pod uwagę otoczkę może to być jednak odebrane bardziej śmiechem niż jakąkolwiek powagą z jego strony.
Absurdu sytuacji dodaje fakt, że w tej niezwykle poważnej walce Mayweather nie zawalczy nawet z najlepszym pięściarzem w domu Paulów. Bo to Jake ma dwa zwycięstwa w boksie, a Logan na koncie jedną oficjalną walkę, którą przegrał z innym youtuberem – KSI. A w pozainternetowym świecie znany jest głównie z kontrowersji po nagraniu zwłok mężczyzny w lesie samobójców w Japonii.
Na reakcję świata sportów walki nie trzeba było długo czekać. Dana White wyśmiewa cały pomysł, mówiąc o tym, że gdyby ktoś go zapytał o aktualny stan zawodowego boksu – wskazałby na tę walkę. A uśmiechowi na jego twarzy nie można się dziwić – w tym tempie UFC i MMA jako całość może ostatecznie przejąć miano sportu walki numer jeden. Na razie bokserskie tradycje są zbyt silne, jednak jeśli walki pokroju Mayweather - Paul będą na tapecie jako te główne mające przyciągnąć widzów – w bliższej lub dalszej przyszłości może się to zmieniać.
Żeby nie być gołosłownym – walka będzie oczywiście w pay-per-view i wstępnie kosztuje niecałe 25 dolarów. Jednak przed samym pojedynkiem, zaplanowanym na 20 lutego, trzeba będzie wydać tych dolarów 70, co jest kosztem tylko minimalnie niższym od całej zawodowej gali z walką o mistrzostwo wagi półśredniej między Errolem Spencem jrem a Dannym Garcią.
Oczywiście nie ma nic złego w zapłaceniu za taką walkę i obejrzeniu jej - w końcu co kto lubi. Jednak trudno będzie w pewnym momencie brać na poważnie dyscyplinę, w której do mainstreamu będą przebijać się tylko walki tego pokroju zamiast tych absolutnie mistrzowskich. Lub pokroju kabaretu starszych panów w wykonaniu Tysona i Jonesa jra, bo mimo wielkiego szacunku dla obu, tak to trzeba nazwać. Poważny boks, a „freak fighty” jako dodatek – tak. Jednak odwrotna sytuacja może być dla całego boksu bardzo brzemienna w skutkach.