Tocząca wojnę z Ukrainą, a de facto z całym Zachodem, Rosja zajmuje czołowe miejsce na liście państw, których odwiedzanie jest szczególnie niebezpieczne. Tekashiemu zupełnie to nie przeszkadza.
Od początku inwazji Rosji na Ukrainę artyści solidarnie odwołują koncerty na terenie Federacji, zarówno ze względów moralnych, jak i w trosce o własne bezpieczeństwo. Obcokrajowcy są tam aktualnie zagrożeni, czego najlepszym przykładem jest zatrzymanie koszykarki Brittany Griner, którą pod zarzutem posiadania nielegalnych substancji (olejek haszyszowy będący w składzie e-papierosa) skazano na dziewięć lat pozbawienia wolności. Generalnie – omijać szerokim łukiem. Dlatego od końca lutego na terenie Federacji Rosyjskiej nie odbywają się żadne zagraniczne koncerty.
Aż do wczoraj, kiedy w Moskwie wylądował Tekashi, gwiazda tamtejszego Banger Fest. Od razu zaczął nagrywać filmy z moskiewskich ulic. I również od razu zabrał się za prowokowanie. Fuck Brittany Griner – zaśmiał się do kamery, co spowodowało awanturę w sieci; instagramowicze momentalnie zaczęli życzyć mu, żeby Rosjanie wsadzili go do więzienia.
6ix9ine zagrał w Moskwie godzinny koncert, który w całości trafił na YouTube.
Ale nie jest też tak, że Tekashi był zupełnie nieświadomy tego, dokąd jedzie i jakie czekają go zagrożenia. Według serwisu EuroWeeklyNews, powołującego się na rosyjską agencję informacyjną Mash, negocjacje z managementem rapera trwały wiele miesięcy. Za swój występ miał dostać 18 milionów rubli, czyli około 300 tysięcy dolarów. Organizatorzy mieli zagwarantować mu też lot business klasą z Dubaju oraz całodobową ochronę. Czyli 6ix9ine zwyczajnie połasił się na grubszy niż zazwyczaj hajs, nawet kosztem potencjalnego zagrożenia.
Na ten moment wiemy, że był w Moskwie i zagrał tam koncert. Czy wyleciał bez problemu? Sprawdzaliśmy na jego Instagramie, przedzierając się przez falę krytycznych komentarzy i uwierzcie, emotka z wymiotami była jedną z lżejszych.

Komentarze 0