The Documentary, czyli debiutancki album The Game’a, obchodzi 15 urodziny!

the-game.jpg

Pierwszy album Game’a to bardzo, bardzo ważne wydawnictwo. 15 lat temu wszyscy nasłuchiwaliśmy tego, co działo się w Compton. A działo się wiele.

The Documentary. Ten tytuł nie jest przypadkowy – The Game postanowił spisać historię swojego życia już na pierwszym albumie. Choć miał wówczas zaledwie 25 lat, to zdążył przeżyć naprawdę wiele.

Nie chcielibyście urodzić się w Compton – jednej z najniebezpieczniejszych dzielnic Los Angeles. A właśnie stamtąd pochodzi Jayceon Taylor, który bardzo szybko dowiedział się, jak gangsterska okolica potrafi wpłynąć na życie dziecka. Kiedy miał 6 lat, jeden z jego szkolnych kolegów został obrabowany i zamordowany za... ciuchy, które miał na sobie. Ojca The Game’a oskarżono o molestowanie starszej siostry przyszłego rapera, a on sam został zabrany od rodziny i trafił do rodziny zastępczej. Wydawało się, że to już dostatecznie dużo nieszczęścia jak na młodego chłopaka i czas na dobrą karmę. Niestety – jeszcze nie.

Gdy miał 13 lat, jego starszy brat (który nota bene był świeżo po podpisaniu kontraktu muzycznego) został zastrzelony na stacji benzynowej. Z takim bagażem doświadczeń The Game wkroczył na niebezpieczną ścieżkę – za swoim bratem Big Fase’em zasilił szeregi lokalnego gangu. Wiadomo, że to musi skończyć się źle. W 2001 roku do jego domu włamało się dwóch nieznanych sprawców, którzy posłali w kierunku Jayceona pięć kul. Ten zapadł w śpiączkę, a przebudzenie było dla Game’a momentem przełomowym – to wtedy stwierdził, że zajmie się muzyką.

Jak pomyślał, tak zrobił. Zaczął szkolić swoje rapowe umiejętności jeszcze w szpitalu. Jego brat przywoził mu hip-hopowe klasyki, które Game namiętnie studiował. Jego pierwszy mixtape’u You Know What It Is Vol. 1 w 2002 roku zrobił sporo szumu, przez co niedługo później zauważył go sam Dr. Dre. Niby to jedno miasto, ale też byśmy chcieli, żeby nasze pierwsze wydawnictwo trafiło do rąk takiego gracza.

Do 2005 roku Game ciężko pracował nad swoim debiutanckim albumem. W międzyczasie pojawiał się w teledyskach 50 Centa, Lloyda Banksa, Young Bucka czy Fabolousa. I grew up in a boys home and I was taken away from my parents when I was like 8 years old... Here I am, 24. When my album drops I will be 25 so that's 17 years I have been going through my struggle by myself. There are 17 tracks on my album and every track sheds light on a different situation I went through the last 17 years – mówił chwilę przed wydaniem The Documentary. Album finalnie ukazał się 18 stycznia 2005 roku (czyli spóźniliśmy się ze świętowaniem o parę dni, ale lepiej późno niż wcale). Sam Game zapewne nie spodziewał się, że to właśnie jego debiutancki tytuł okaże się swoistą resuscytacją dla west coast rapu.

Wówczas nie spodziewał się tego chyba nikt. W gazie byli tacy zawodnicy jak Eminem czy 50 Cent. Bay Area zdawała się nie mieć możliwości przerobowych, a Miasto Aniołów potrzebowało kogoś nowego, dużego. Tym kimś był The Game. The Documentary było propozycją jedyną w swoim rodzaju – to gangsta rapowa płyta z funkowym vibe’em, na której autor dzieli się przemyśleniami na temat swojego życia. I do tego zebrał naprawdę dobrą, porządną ekipę.

Zacznijmy od grona producentów, które po pierwsze robi wrażenie, a po drugie – robi robotę. Dr. Dre, Scott Storch, Kanye West, Cool & Dre, Timbaland, Just Blaze, Hi-Tek… Dzięki tak zróżnicowanym nazwiskom odpowiedzialnym za stworzenie warstwy muzycznej, całe The Documentary jest i zwarte, i bez słabych momentów. Wpadające w ucho melodie wygrywane na klawiszach są przeplatane G-funkowymi beatami. Tak brzmi Zachodnie Wybrzeże!

Niezależnie od czasów i zmieniających się w hip-hopie trendów do The Documentary zawsze będziemy wracać z chęcią. To kawał muzycznej historii jednej z ciekawszych postaci rapowego światka Los Angeles. A najlepsze jest to, że The Game wystąpi w Polsce już bardzo niedługo, bo 28 lutego w warszawskiej Progresji, i na pewno zaprezentuje sporo klasyków z tego nieśmiertelnego wydawnictwa. Do wydarzenia dopiszecie się pod tym linkiem. Polecamy tylko odpowiednio wcześnie rozgrzać ręce, bo przeczuwamy intensywne machanie.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.