Jak jeszcze kilka lat temu wyobrażano sobie kosmetyki przyszłości? Jako niezwykle trwałe, mocno napigmentowane i ekologiczne. Jednak branża beauty rozwija się prężnie, a jej najnowsze rozwiązania technologiczne przełamują ograniczenia rzeczywistości.
Wyjątkowa sytuacja wymagała nietypowych rozwiązań, a cyfrowa moda dała projektantom niespotykane dotąd możliwości i potencjał projektowy. Od teraz marki mogą pozwolić sobie na całkowite odejście od szybko przemijających trendów i tworzenie najbardziej zwariowanych, często zaprzeczających grawitacji projektów, nie napędzając przy tym segmentu fast fashion. Niektóre brandy idą nawet o krok dalej, eksperymentując z futurystycznymi itemami wykonanymi z płynnego srebra, wody czy diamentów lub fantazjując o kurtce wykonanej ze skóry smoka czy spodniach z błyskawicy. To jest kolejny ważny punkt cyfrowej mody; pandemiczny eskapizm i niemal niczym nieograniczone możliwości prezentowania siebie w wirtualnej przestrzeni – pisaliśmy jakiś czas temu w odniesieniu do wirtualnej mody. Podobne skutki pandemii można zaobserwować w branży kosmetycznej. Nikogo nie dziwią już realistyczne filtry na TikToku czy Instagramie. Jaki jest kolejny krok?
Brytyjskie studio materiałoznawstwa i projektowania THE UNSEEN zaprezentowało nowy produkt. Pionier w branży kosmetycznej już kilka lat temu stworzył między innymi koncepcyjną farbę do włosów, która zmienia kolor w zależności od warunków atmosferycznych oraz hełm wysadzany kryształkami Swarovskiego, który reaguje na aktywność mózgu i emocje użytkownika. Niedawno THE UNSEEN zadebiutowało ze swoją pierwszą oficjalną marką kosmetyków, które inaczej prezentują się w cyfrowym świecie. Cień do powiek reaguje na błysk aparatu w telefonie, zmieniając swój odcień z czarnego na srebrny. Założycielka firmy, Lauren Bowker przyznała, że technologia ta przypomina działanie znaków drogowych, które odbijają światła samochodów, a wpadła na ten pomysł będąc na koncercie, gdzie niemal każdy nagrywał występ i patrzył na to, co się dzieje na scenie w ekranie telefonu. Wówczas postanowiła stworzyć coś, co fizycznie istnieje, ale można zobaczyć to tylko w wirtualnym świecie.
Londyńska marka nie jest jedyną, która przenosi branżę beauty do cyfrowej rzeczywistości. Rok 2020 znacznie przyspieszył zmiany zachodzące na tej płaszczyźnie. Zamknięcie sklepów z powodu pandemii zmusiło największych graczy do przeniesienia się online, gdzie przekonywali klientów i klientki do swoich produktów nie tylko za pomocą wirtualnych narzędzi do testowania kosmetyków, tutoriali, warsztaty czy live’ów. Spory wpływ na trend AR i VR w makijażu miały także gry wideo. Skiny i personalizacja avatarów stały się inspiracją dla brandów, który wykorzystując rozwiązania producentów gier komputerowych, opracowały sposoby na wypróbowanie nowych produktów bez wychodzenia z domu. Marka Ultra Beauty wykorzystała AI i technologię AR do analizy skóry konsumentów, by dobrać produkty do potrzeb. Kupujący w sieci mogą nawet skorzystać z wideoczatu, w którym otrzymają indywidualne konsultację z ekspertem. Sephora ułatwia dobranie idealnego odcienia podkładu czy pomadki przy użyciu IQ Foundation czy IQ Lip Finder.
Oprócz działań marek, zmieniło się także ogólne podejście do makijażu. Zamknięci w domach, zrezygnowaliśmy z codziennego make-upu. Niektórzy w tym czasie zupełnie zapomnieli o potrzebie nałożenia na twarz koloryzujących kosmetyków, inni zaczęli eksperymentować, nie bojąc się próbować nowych technik i dzielić się nimi w sieci. Spotkania na Zoomie, FaceTime albo live’y na Instagramie czy nagrywanie na TikToku doprowadziły do popularyzacji cyfrowego makijażu. Czy to filtr w social mediach, skin w grze, przeróbka w Photoshopie czy specjalny program do zmieniania wyglądu twarzy w czasie rzeczywistym – sposoby te często okazywały się szybsze i łatwiejsze niż proces wykonywania make-upu.
W listopadzie zeszłego roku L’Oréal zaprezentował pierwszą linię produktów do makijażu tylko do użytku wirtualnego. Filtry AR były dostępne na Instagramie, Snapchacie, Snap Camera i Google Duo, a cyfrowy makijaż sprawdzał się nawet podczas rozmów wideo. Działania marki w dziedzinie AR wynikają z przejęcia brandu przez dewelopera technologii dla branży kosmetycznej – Modiface. Firma stworzyła różnorodne rozwiązania AR dla konsumentów, w tym pierwsze obiektywy do Snap Camera czy aplikacje Nail Genius i Makeup Genius, które pozwalają użytkownikom nakładać na obraz wirtualne produkty. Marka L’Oréal, będąca liderem w wykorzystywaniu nowych technologii zaprezentowała także wirtualną koloryzację włosów, wprowadziła interaktywne lustra ułatwiające zakupy w sklepach stacjonarnych i udostępniła klientom grę w AR, w której do wygrania były promocje i kupony.
Na rosnącym trendzie zyskują nie tylko największe marki, ale i kreatywni twórcy. Ines Marzat (znana jako Ines Alpha) to jedna z najbardziej rozpoznawalnych e-makijażystek. Kiedyś dyrektorka artystyczna, dziś artystka cyfrowa podejmuje współprace z markami kosmetycznymi, muzykami i modelami, tworząc swoje wizje makijażu przyszłości. Łączy realne zdjęcia lub filmy z elementami cyfrowymi, których nie odtworzyłby nawet najlepszy makijażysta. Jej pomysły trafiają do teledysków, kampanii reklamowych lub na social media w formie bezpłatnych filtrów. Aktualnie pracuje nad narzędziem, dzięki któremu użytkownicy będą mogli samodzielnie dostosowywać obiekty 3D do swoich potrzeb. Więcej o procesie twórczym i inspiracjach przeczytacie w rozmowie z Lil Miquelą dla Dazed Digital (tak, dożyłeś/łaś czasów, w których wirtualna influencerka przeprowadza wywiad z e-makijażystką, gratulacje).
Coś, co jeszcze jakiś czas temu było przerysowanym filtrem na Snapchacie, już dziś jest realistycznym makijażem, który sprawdza się nie tylko do zdjęć, ale także do rozmów wideo. W przyszłości możemy spodziewać się jeszcze więcej rozwiązań do personalizacji produktów do makijażu – czy to w przestrzeni wirtualnej, czy rzeczywistej w zależności od naszych potrzeb. Dla leniwych pracowników na home office, niezdecydowanych kupujących online lub – po prostu – spragnionych indywidualnych doświadczeń w wirtualnym świecie.