TOKIJSKIE NADZIEJE #12. Atak z drugiego rzędu. Jak przebić lekkoatletyczny szklany sufit?

Zobacz również:Lekcja nerwów. Polacy pozytywnie sprawdzają cierpliwość kibiców
Marcin Lewandowski
Fot. Sławomir Kowalski / 400mm.pl

Polska lekkoatletyka jest w ostatnim czasie bardzo mocna i na igrzyskach w Tokio powinna być naszą wiodącą dyscypliną. Mamy sporo szans medalowych (co widać po liczbie lekkoatletów w tym cyklu) – również takie, które zaliczylibyśmy do grupy mniej prawdopodobnych. Z różnych względów, niekoniecznie jakości naszych sportowców. Ten odcinek będzie poświęcony właśnie im.

Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki, Anita Włodarczyk, Malwina Kopron, sztafeta 4x400 metrów kobiet, Maria Andrejczyk, Marcin Krukowski – to nazwiska sportowców, których – przy optymalnej formie – uznajemy za polskich lekkoatletycznych kandydatów do medali. Czy na nich koniec? Nie, ale zdaje się, że pozostałe polskie szanse będą potrzebowały czegoś więcej niż tylko własnego talentu.

1
Patryk Dobek

Absolutna rewelacja tego sezonu. Były biegacz na 400 metrów przez płotki, który ze względu na trenera (Zbigniew Król – znany przede wszystkim z trenowania Adama Kszczota) postanowił spróbować swoich sił na 800 metrów w sezonie halowym. Spróbował… i został halowym mistrzem Europy. Nie miał żadnego problemu z tym, żeby uzyskać minimum olimpijskie na otwartym stadionie, a nawet zszedł poniżej 1.44 w swoim pierwszym sezonie startów. To już wynik na poziomie Adama Kszczota i Marcina Lewandowskiego z ich najlepszych momentów kariery!

Trener Król oraz rekordzista Polski (choć pewnie już niedługo) Paweł Czapiewski mówią wprost – ten chłopak ma potencjał na bieganie 1.42,50 i medale olimpijskie. Tylko czy ten potencjał ziści się już w Tokio? Dobek biega szybko, ale nie ma doświadczenia w bieganiu trzech biegów na jednych zawodach na takim wysokim poziomie. Co więcej, nie ma doświadczenia w bieganiu taktycznym z najlepszymi na świecie. W biegu na 800 metrów do sukcesu potrzeba bardzo wielu czynników, o czym zresztą przekonał się Adam Kszczot w Rio de Janeiro. Mimo znakomitego przygotowania zabrakło mu kilku setnych do finału ze względu na m.in. niezbyt dobrą taktykę. Trudno w ciemno stawiać, że kompletnie niedoświadczony Dobek poradzi sobie ze znakomitymi rywalami.

A tych ma naprawdę interesujących. Nie ma już dominatora w postaci Davida Rudishy, ale są chociażby wicemistrz olimpijski z Londynu Nijel Amos (jedyny poniżej 1:43 w tym sezonie), Kenijczycy Emmanuel Korir, Ferguson Rotich i Michael Saruni, Amerykanie Clayton Murphy i Isaiah Jewett, Meksykanin Jose Lopez czy Brytyjczyk Oliver Dustin. To już jest ośmiu zawodników, z których każdy ma potencjał na finał olimpijski. Poza nimi jest jeszcze kilku, w tym Dobek (i może Marcin Lewandowski, jeśli zdecyduje się na start), a miejsc tylko osiem. Jeśli wejdzie się do finału – może zdarzyć się naprawdę wszystko, tylko najpierw trzeba pokonać wielu dobrych zawodników, by się tam znaleźć.

NAJGROŹNIEJSI RYWALE: Amos, Korir, Rotich, Saruni, Murphy, Jewett, Lopez, Dustin

LUŹNY TYP NEWONCE.SPORT: Finał, a w nim jeden wielki chaos

2
Marcin Lewandowski

Przypadek jednocześnie podobny i różny od przypadku Dobka. Z jednej strony obaj walczą z bardzo dużą ilością talentu na swoich dystansach, z drugiej – doświadczenie Lewandowskiego jest nieporównywalnie większe. Być może największe w całej stawce biegaczy na półtora kilometra, podczas gdy na 800 nikt nie ma tak małego jak Dobek.

Co to zmienia? To, że Lewandowski dobrze wie, czego się spodziewać. I po sobie, i po rywalach. Wie też, jak do tego startu podejść. Brązowy medal mistrzostw świata nie wziął się znikąd. A jak rywale? Dość powiedzieć, że na biegu Diamentowej Ligi w Monako Polak pobił o ponad sekundę rekord Polski i dało mu to… szóste miejsce. Bieganie na igrzyskach jest oczywiście inne (bez „zająca”, bardziej liczy się miejsce niż czas), ale i tak pokazuje to skalę talentu na tym dystansie. Przez chwilę mogliśmy się cieszyć dużą niespodzianką, kiedy to Kenijczyk Timothy Cheruiyot (aktualny mistrz świata) przegrał wewnętrzne kenijskie kwalifikacje. Niestety dla szans Lewandowskiego, ostatecznie do Tokio jedzie. Podobnie jak Taoufik Makhloufi, mistrz olimpijski z Londynu i wicemistrz z Rio de Janeiro. Wyszło więc na to, że jadą obaj biegacze, którzy wyprzedzili Lewandowskiego w Doha. Mimo że przez chwilę miał nie jechać żaden.

Moc i taktyka – tak jak zawsze. Tak do tego musi podejść Lewandowski. Pytanie tylko, ile to da. Jeśli Cheruiyot rozprowadzi bieg, to może się zdarzyć, że nawet rekord Polski nie pomoże…

Dlatego też Lewandowski rozważa start na swoim starym dystansie – 800 metrach, co jest poważnym dylematem. Z jednej strony Polak biega bardzo dobrze i mówi, że mógłby pobić na dystansie dwóch kółek swój rekord życiowy, z drugiej – to duże obciążenia. Dla 34-latka dwa tak wyczerpujące dystanse (biegi nieco na siebie nachodzą) mogłyby sprawić, że sam odbierze sobie medal. Patrząc na to jeszcze inaczej, Lewandowski jest jak wino, a z każdym rokiem jest coraz mocniejszy. Chyba on sam będzie wiedział najlepiej, czy stać go na bieganie na dwóch dystansach.

NAJGROŹNIEJSI RYWALE: Timothy Cheruiyot, Jakob Ingebrigtsen, Stewart McSweyn, Charles Simotwo, Taoufik Makhloufi

LUŹNY TYP NEWONCE.SPORT: Lewandowski przybiegnie w ścisłej czołówce, jednak różnice będą niewielkie. Może się skończyć brązem albo miejscem poza top 5

3
Piotr Lisek

Zakładnik wybitnego poziomu w męskim skoku o tyczce. Sam skakał już powyżej 6 metrów, ma medale mistrzostw świata z każdej z ostatnich trzech imprez, a mimo to nie jest wcale w pierwszej trójce faworytów do medalu na igrzyskach olimpijskich. Jednym problemem jest jego zdrowie, które dało się we znaki na niedługo przed igrzyskami, przez co nie wiemy, na co go będzie stać, bo jak na razie pokonał jedynie 5.82. Drugim jest fakt, że ma na swojej drodze zawodników pokroju Armanda Duplantisa, Renauda Lavilleniego, Sama Kendricksa czy też nowe twarze – Christophera Nilsena, KC Lightfoota czy Ernesta Obienę.

W Rio zabrakło niewiele i na ten moment prawdopodobne jest, że w Tokio będzie podobnie. Mamy jednak nadzieję, że przez ten czas do startu da radę wytrenować skakanie na jeszcze wyższych wysokościach. Do medalu może być potrzebny skok na około 6 metrów. Czy Lisek potrafi tyle skoczyć? Tak, jednak nie wiadomo czy da radę zbudować wystarczającą formę. No i nie wiadomo, co zrobią rywale. Nazwisk zdolnych skakać powyżej 6 metrów jest tam przecież co najmniej kilka. Plus ten mały, szwedzki dominator w osobie Duplantisa, któremu trudno odmówić potężnych szans na złoto.

Casus Lewandowskiego – nawet dobry wynik (powiedzmy, 5.95) może tu nie dać medalu…

NAJGROŹNIEJSI RYWALE: Duplantis, Kendricks, Lavillenie, Nilsen, Obiena, Lightfoot, Thiago Braz

LUŹNY TYP NEWONCE.SPORT: miejsce blisko podium, ale bez medalu

Do listy można też dorzucić Kamilę Lićwinko, sztafetę 4x400 metrów czy duet Michał Haratyk/Konrad Bukowiecki (tam to dopiero jest poziom!), jednak tam o medale może być jeszcze trudniej niż wyżej wymienionym. Czy to znaczy, że ich nie zdobędą? Oczywiście, że nie, ale poprzeczka (nomen omen w przypadku Lićwinko) zawieszona jest niezwykle wysoko. Wielkiej formy i wiele szczęścia – tego możemy im życzyć. Igrzyska już za moment!

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.