Najwybitniejszy rozgrywający w historii NFL ogłosił po zakończeniu poprzedniego sezonu, że kończy karierę, jednak jeszcze zanim zaczął się nowy „ligowy rok”, którego start wyznacza otwarcie okna transferowego, zdążył zmienić decyzję. Tom Brady na sportowej emeryturze wytrzymał ledwie kilka tygodni. W przyszłym sezonie ostatecznie zobaczymy go nadal w barwach Tampa Bay Buccaneers.
Ile można zrobić w 40 dni? Tom Brady pokazuje, że można zakończyć, a potem wznowić karierę sportową. Bo choć wielu fanów NFL miało podskórne przeczucie, że siedmiokrotny zdobywca Super Bowl da się w przyszłości namówić na powrót do gry, to mało kto mógł przewidywać, że stanie się to tak szybko.
W NFL przerwa między sezonami ma to do siebie, że największa lawina informacyjna spada na kibiców zaraz po zakończeniu sezonu. I tak oto od tygodnia byliśmy świadkami już kilku głośnych transferów, z przejściem Russella Wilsona do Denver Broncos na czele, Aaron Rodgers ogłosił pozostanie w Green Bay Packers, a w piątek z zarzutów kryminalnych oczyszczony został Deshaun Watson i kwestia jego odejścia z Houston Texans może nabrać rozpędu (choć należy pamiętać, że ciążą nad nim zarzuty w sprawie cywilnej i może być przez ligę zawieszony), a mimo tego Brady skradł nagłówki wszystkim.
To nietypowa sytuacja, że 44-letni sportowiec najpierw do tego stopnia zaskakuje sportowy świat decyzją o zakończeniu kariery, a następnie w niespełna sześć tygodni zadziwia jeszcze bardziej, kiedy tę decyzję odwołuje. Owszem, było sporo głosów, że Brady nie powiedział jeszcze ostatniego słowa, jednak wciąż wydawało się, że powrót ogłosi bliżej wakacji, by po drodze odpocząć od nudnych treningów i okresu przygotowawczego. Ale że wznowi karierę jeszcze w marcu, kiedy na dobrą sprawę liga nie przeszła jeszcze oficjalnie w tryb sezonu 2022? To już większy szok. I skoro tak szybko zrobił zwrot o 180 stopni, to czy to w ogóle kwalifikuje się na sportową emeryturę?
To świadczyć może albo o tym, że Brady nie był w stu procentach przekonany do słuszności pierwotnej decyzji, albo też tego, że przez lata bił na głowę bardziej utalentowanych rywali tym, że był świetnie przygotowany i teraz nie zamierzał wracać do NFL prosto z kanapy. Wiosna i lato, pełne żmudnych przygotowań, to dla niego nieodłączny element życia. Zresztą Brady szybko zaczął wymijająco odpowiadać na różne pytania o swoją przyszłość, zostawiając uchyloną furtkę typowymi wypowiedziami w stylu „nigdy nie mów nigdy”, co zapalało w głowie lampkę, że przynajmniej rozważa dalszą grę.
Wystarczy też spojrzeć na jego reakcję podczas rozmowy z Cristiano Ronaldo. W sobotę kamery wyłapały Brady'ego na trybunach Old Trafford w czasie meczu Manchesteru United z Tottenhamem (3:2), w którym CR7 załadował hat-tricka. Brady po spotkaniu uciął z nim sobie pogawędkę i gdy Portugalczyk zapytał go, czy faktycznie zakończył już karierę, 44-latek zrobił minę, która mówiła więcej niż tysiąc słów.
Ostatecznie zdążyły upłynąć niewiele ponad 24 godziny i Brady miał już dla świata nową informację. W twitterowym poście wspomniał o niedokończonych sprawach w Tampie, przyznał, że zdał sobie sprawę, że jego miejsce jest na murawie, a nie na trybunach i ogłosił, że w przyszłym sezonie zobaczymy go ponownie w barwach Buccaneers. To będzie jego 23. rok gry w NFL.
Czy Ronaldo mógł mieć na to wpływ? Niewykluczone. Gdy Portugalczyk pojawił się w Manchesterze United, pisałem o tym, w jakim stopniu rodzinę Glazerów do tego ruchu zainspirował Brady. Do właścicieli Czerwonych Diabłów należą bowiem również Tampa Bay Buccaneers, w barwach których Brady spędził dwa ostatnie lata. Wcześniej przez dwie dekady zbudował legendę w New England Patriots, ale na zakończenie kariery wybrał się na Florydę, by udowodnić, że może wygrywać mistrzostwa w innym otoczeniu.
W sezonie 2021 udało się dołożyć rekordowy siódmy pierścień za zdobycie Super Bowl i Glazerowie uznali, że Ronaldo mimo że też nie jest już najmłodszy, może mieć na Manchester United podobny wpływ, co Brady na Buccaneers. Teraz historia zatoczyłaby koło, gdyby 44-letni quarterback zainspirował się imponującym występem CR7 przeciwko Tottenhamowi i na tej podstawie ogłosił powrót do NFL.
Brady jednocześnie zadziwił i zrobił coś, czego absolutnie można się było spodziewać. Dziwić może bardziej timing niż sama decyzja, bo już kilka lat temu legendarny rozgrywający mówił, że odejdzie z NFL dopiero wtedy, gdy będzie – tu cytat – „ssał”. To właśnie te słowa nie pasowały do zakończenia kariery sześć tygodni temu, bo mimo tego, że mowa o najstarszym zawodniku w lidze, to Brady w poprzednim sezonie grał znakomicie. Buccaneers wprawdzie odpadli z walki o Super Bowl przedwcześnie, jeszcze w drugiej rundzie play-offów, ale 44-latek wykręcił znakomite statystyki i zgarnął kilka głosów w walce o MVP. Kto wie, czy gdyby swojej decyzji o zakończeniu kariery nie ogłosił wcześniej, to panel głosujących nie dałby mu tej nagrody niejako z sentymentu i za zasługi.
Decyzja Brady'ego o powrocie ma też ważny wpływ na ligę. To, że ogłosił ją dosłownie na kilkanaście godzin przed otwarciem się rynku wolnych agentów, będzie miała ogromne znaczenie. Wydawało się bowiem, że Buccaneers, którzy mimo odejścia rozgrywającego nadal mają silny skład, będą agresywnie poszukiwać jego następcy. Wydawało się też, że rywale z dywizji NFC South jak Carolina Panthers i New Orleans Saints również ruszą odważnie na zakupy, bo nagle zniknął Brady i droga do play-offów stała się krótsza. Inne drużyny, które też miały być aktywne na rynku rozgrywających, też z pewnością będą korygować swoje plany.
Motywacja Brady'ego jest jasna. Skoro sam nigdy się jeszcze nie przekonał jak to jest spaść z poziomu i dojść do pewnej granicy wieku, za którą uprawianie sportu na najwyższym poziomie jest niemożliwe, to postara się zdobyć kolejne Super Bowl. Ósmy tytuł nadal rozpala jego wyobraźnię, a Buccaneers z nim na boisku nie stoją na straconej pozycji. Dosłownie kilka godzin po ogłoszeniu powrotu nową umowę z drużyną podpisał Ryan Jensen, liniowy ofensywny, który miał być rozchwytywany na rynku. Zostaje też skrzydłowy Chris Godwin. Władze klubu zrobią teraz wszystko, by na choć jeszcze jeden rok utrzymać filary składu i ruszyć po kolejne mistrzostwo.
Droga do niego nie musi być też aż taka trudna. Buccaneers występują w konferencji NFC, gdzie wydaje się, że droga do finału jest łatwiejsza niż w drugiej, AFC. Owszem, trzeba by się uporać z aktualnymi zdobywcami Super Bowl, czyli Los Angeles Rams oraz z Packers, gdzie nadal jest Rodgers i spółka, ale poza tym poziom najsilniejszych ekip w tej konferencji jest niższy niż w naładowanej zespołami dowodzonymi przez świetnych rozgrywających AFC.
Brady nie po to kontynuuje grę w NFL, by tylko odcinać kupony. Choć będzie miał 45 lat, gdy sezon NFL ruszy we wrześniu, trzeba traktować Bucs jako jednego z faworytów do tytułu. Z takim rozgrywającym to wręcz dziej się z automatu. Wprawdzie Brady mówił, że skończy karierę, gdy będzie już słaby, ale dużo bardziej satysfakcjonujące będzie dla niego odejście z ligi, którą zawłaszczył na ponad dwie dekady, kiedy ponownie rozsiądzie się na jej tronie.
Komentarze 0