Zostawienie tego, co było bez żadnych naruszeń to jedno, ale uzyskanie odpowiedniego klimatu, który trafiłby zarówno do nowych, jak i starych fanów Tony'ego Hawka, to drugie. Udało się to za sprawą trzech prostych rozwiązań.
Pierwsze to pozostawienie w grze skejtów z dawnych lat, ale z uwzględnieniem ich obecnego wieku – dzięki temu starsi gracze mogą z poczuciem nostalgii wcielić się w takiej postacie jak Kareem Campbell, Geoff Rowley czy Elissa Steamer. No i Tony Hawk, co oczywiste. Nie zapomniano jednak o młodszych fanach deski, którzy mają już swoich idoli. Dzięki temu w grze znaleźli się Nyjah Huston, Leo Baker czy Aori Nishimura. Są nowi, są starzy, jest spora reprezentacja kobieca. Robotę robi też fakt, że na materiałach behind the scenes z produkcji gry widać, jaką zajawkę i wyróżnienie czują młodzi skejci, biorąc udział w odświeżaniu gry ze swojego dzieciństwa. Takie rzeczy od razu budują klimat.
Tak samo działa fakt, że deweloperzy porządnie zadbali o możliwość tworzenia i ubierania własnego skejta. Ilość ciuchów i elemetów deski różnych marek, w jakich możemy przebierać, jest imponująca, wręcz pozytywnie przytłaczająca. Kolejne elementy wyposażenia odblokowujemy z kolejnymi poziomami doświadczenia naszego wykreowanego skejta, a zgarnięcie całości zajmie naprawdę dużo czasu. Nie przeszkadza nam to, gdy widzimy te wszystkie piękne buty i blaty do desek!
Podpimpowaniu uległa też ścieżka dźwiękowa, ale po raz kolejny dostosowano się do zasady: jeśli coś działa, to tego nie ruszamy, a ulepszamy. Pisaliśmy już, że soundtracki do gier spod szyldu THPS to dla nas skarbnica sztosów, więc gdy ponownie usłyszeliśmy w menu głównym Guerilla Radio Rage Against the Machine, łezka zakręciła się w oku. Do 22 numerów z oryginału dorzucono 37 nowych wykonawców, którzy w większości komponują się z grą idealnie. Tak to się właśnie robi, cytując Janusza Gajosa. Fajną opcją jest tu możliwość przełączania się pomiędzy numerami przy wciśnięciu prawego analoga.