TOP 10 najlepszych seriali 2025 roku

PODSUMOWANIA-SERIALE-ART.jpg

Serialowy rok 2025 w dwóch słowach? Klęska urodzaju. Może i czasy Prestige TV mamy już za sobą, ale i tak jest dobrze. Jest naprawdę dobrze.

Archiwum TOP seriali według newonce: rok 2022, 2023, 2024

Z której strony nie spojrzeć – za nami naprawdę znakomity rok dla seriali. Nowy tytuł, który ma szanse wejść do kanonu? Na przykład ten z miejsca pierwszego. Miniserial, o którym mówił cały świat? Miejsce drugie. Były udane kontynuacje, bo za takie trzeba uznać kolejne sezony The Last Of Us i Białego lotosu, był nawet świetny tytuł z Polski, czyli głośny Heweliusz. Do gry wrócił Vince Gilligan (Pluribus) i pokazał, że nie warto zamykać go w szufladce tego gościa od Breaking Bad. Seth Rogen i jego Studio zaprzeczyli tezie, wedle której komedia upadła. A przecież wszyscy i tak mówią już tylko o finale Stranger Things. Jeśli czegoś brakowało, to tylko naprawdę potężnej premiery dokumentalnej.

Co oczywiście nie znaczy, że poniższą dziesiątkę układało się łatwo. Może i cztery pierwsze miejsca to oczywistość, ale później nie było lekko.

10
„Untamed”

W popkulturze od pewnego czasu można zaobserwować konkretną tendencję. Nadrzędnym elementem decydującym o atrakcyjności dzieła kultury jest... klimat. I w tym temacie Untamed rozwala system. Głównym bohaterem tego serialu jest Park Narodowy Yosemite, w którym ginie młoda kobieta. Jeśli jaraliście się pierwszym i trzecim sezonem Detektywa, dostrzeżecie tutaj sporo inspiracji flagowcem HBO. Netflikosowa produkcja osiąga poziomu serialu Nica Pizzolato, natomiast warto ją obejrzeć, chociażby dla obrazów pięknej przyrody i świetnie rozpisanych postaci. Jędrzej Olczyk

9
„Strefa gangsterów”

Gdy wydawało się, że Guy Ritchie nie ma nowych pomysłów, że jego forma się wyczerpała i nie stworzy już nic na miarę Przekrętu czy Sherlocka Holmesa, cała na biało wjechała Strefa Gangsterów. Pościgi, strzelaniny, sku*wysyny – Ritchie przypomniał, że nikt inny nie umie tak efektownie zobrazować brytyjskiego połświatka. A gdy do głównych ról zatrudni jeszcze dobrych aktorów (nie jak w przypadku zeszłorocznych Dżentelmenów), to mamy show na najwyższym poziomie. Helen Mirren, Pierce Brosnan, Joanne Froggatt – można wymieniać, jednak najważniejszy w całej obsadzie jest Tom Hardy. Zatrudnienie go do roli głównego bohatera, Harry’ego Da Souzy, Guardian określił sztuką samą w sobie, bo to właśnie Hardy swoją charyzmą i charakterem nadaje fabule prawdziwą głębię. To on wyznacza dynamikę oraz klimat serialu. Aż chciałoby się zobaczyć kontynuację jego przygód, bo jeden sezon Strefy Gangsterów to zdecydowania za mało. JJ Święcicki

8
„Rozdzielenie”

Jak już na wejściu wita nas dziewczynka na managerskim stanowisku, to wszystko jasne – drugi sezon Rozdzielenia jest jeszcze dziwniejszy od pierwszego. I – bez spoilerów – jeszcze bardziej mroczny. Mark znów biega po sterylnych korytarzach Lumenu, a jego zagubienie ma udzielać się widzom, bo to dalej serial jak szarada matematyczna, zmuszający do nieustannej koncentracji, żeby tylko nadążyć za zawiłością scenariusza. Rozdzielenie broni się i jako korpo-thriller, i science-fiction, i satyra na jak najbardziej realną współczesność. Można nie docenić, bo to w sumie powrót po trzech latach, które w telewizji są wiecznością. Ale doceńmy, że żyjemy w czasach, w których, o ironio, korpo gigant wykłada miliony dolarów na projekt, mając przy tym ubaw, że i tak prawie nikt go nie zrozumie. Jacek Sobczyński

7
„The Chair Company”

Serial o tym, że chłop spadł z krzesła, a potem zaczął prowadzić dochodzenie, żeby dowiedzieć się, dlaczego tak się stało. Poważnie. The Chair Company jest celne na wielu poziomach: jako demitologizacja normalności, dokumentacja stopniowego pogrążania się w szaleństwie czy po prostu zwyczajne studium agresji. Odbija się tu jak w lustrze wybitny Upadek z Michaelem Douglasem w roli zwykłego korposzczura, który nagle postanawia pójść na zwarcie z otaczającym go światem. Bo to też taki Upadek, ale z milion razy bardziej abstrakcyjnym scenariuszem. Spadniecie z krzesła podczas seansu, słowo. Jacek Sobczyński

6
„Biały lotos”

Czy to najnudniejszy sezon Białego Lotosu? Pozornie można tak oceniać, biorąc pod uwagę skromną liczbę realnych wydarzeń w odcinkach. Jednak serial ten zawsze mniej koncentrował się na akcji, a bardziej na istocie bohaterów. I tutaj twórcy po raz kolejny nie zawiedli. Prezentują nową galerię postaci – intrygujących, niejednoznacznych i złożonych. Ich mroczne historie odżywają w wakacyjnej scenerii, która – jak to w Białym Lotosie – ponownie staje się tłem dla zbrodni i przemocy. Żeby nie było: ten sezon tradycyjnie zaskakuje finałowym zwrotem akcji, jednak tym razem naprawdę jest to kwestia drugorzędna. JJ Święcicki

5
„The Last Of Us”

Twórcy drugiego sezonu The Last Of Us stanęli przed niemałym wyzwaniem. Po raz kolejny musieli zmierzyć się nie tylko z oczekiwaniami fanów gry, ale też poziomem prowadzonej w niej narracji. Już przy pierwszej części dawał o sobie znać ciężar tych oczekiwań. Wytykanie różnic między serialem a grą, memy, parodie, analizy... Czy da się porównać grę do serialu? Wydarzenia opowiadane różnymi środkami wyrazów nigdy nie będą takie same. Druga część historii zmagań bohaterów postapokaliptycznego uniwersum to przede wszystkim opowieść o skomplikowanych relacjach międzyludzkich – jeszcze bardziej dotkliwych w skutkach, jeszcze bardziej poruszających i brutalnych. Tutaj najgroźniejszym przeciwnikiem nie jest Zarażony. Jest nim człowiek, który musi zaadaptować się do najcięższych warunków. I to właśnie widzieliśmy na ekranie. Do tego opakowane w wyjątkowo udaną scenografię i imponujące efekty. Wszystko na tyle realne, by wycisnąć z nas nie łzy strachu, lecz współczucia. Estera Florek

4
„Studio”

Nie bez przyczyny ten serial Setha Rogena wykręcił – rekordowe dla produkcji komediowej – 23 nominacje do Emmy, a następnie – równie rekordowe – 13 nagród. Studio ma w sobie coś z atmosfery niewygody i cringe’u towarzyszącej innemu przebojowi Apple TV – The Curse, ale tutaj w perypetiach niegramotnego szefa studia filmowego chodzi jednak przede wszystkim o to, żeby było zabawnie. No przecież cały wątek Martin Scorsese i jego filmu o masakrze w Jonestown to jest arcydzieło komedii. Ale, żeby nie było, że chodzi wyłącznie o śmieszkowanie – odcinek The Oner nakręcony mastershotem? Absolute cinema! Marek Fall

3
„Heweliusz”

O mój dobry boże, co tutaj się dzieje? Polacy najpierw z lepszym lub gorszym skutkiem zaczęli na pełnej kręcić horrory, a teraz zabrali się za kino katastroficzne. Jeszcze kilka lat temu nie mieściłoby się to w głowie. A jeszcze bardziej nie mieściłoby się w głowie, że efekt będzie tak fenomenalny. Od razu trzeba jednak podkreślić, że autorska wariacja reżysera Jan Holoubka i scenarzysty Kaspra Bajona (duet, który zrealizował wcześniej m.in. Wielką wodę) na temat okoliczności zatonięcia promu Heweliusz w 1993 roku to przede wszystkim supergęsty thriller i nieodjebywalny dramat sądowy czy urzędniczy. Stąd tyle nobilitujących porównań do Czarnobyla, które nie są bynajmniej dokonywane na wyrost. Marek Fall

2
„Dojrzewanie”

Kiedy kończy się dojrzewanie? Z biologicznego punktu widzenia człowiek przestaje rozwijać się w okolicach 25. roku życia. Prawnie w Polsce stajemy się dorośli po ukończeniu 18 lat, ale niejeden psycholog uzna, że kształtujemy się przez pierwsze cztery dekady życia. Serial Dojrzewanie podsuwa inną teorię: dojrzewamy wtedy, kiedy życie nas do tego zmusi, a to, jak patrzymy na rzeczywistość, jest sumą naszych doświadczeń. Mimo relacji ojca z synem, która wysuwa się na pierwszy plan, nie jest to serial o synu. Nie zobaczymy w nim młodego człowieka zmagającego się z dorastaniem. To serial o ojcu, dorosłym mężczyźnie, który musi otworzyć się przed samym sobą, zmierzyć z własnymi emocjami, przetasować sposób, w jaki widzi świat. Dzieje się tu nic i wszystko jednocześnie. Jego moc zawiera się w prostocie i małych gestach. Estera Florek

1
„The Pitt”

Jeśli tęsknisz za Dr House, koniecznie sprawdź ten tytuł. Dla wielu osób serial produkowany dla stacji Fox to niedościgniony ideał, jednak The Pitt w paru kategoriach wypada od niego lepiej. Przede wszystkim przygody Michaela Robinavitcha i jego kolegów z pracy są zdecydowanie lepiej osadzone w rzeczywistości. Aspekt poprawności medycznej jest tutaj potraktowany wyjątkowo pieczołowicie. Serialowa piętnastogodzinna zmiana przedstawiona jest w piętnastu godzinnych odcinkach, co niesamowicie podkręca zaangażowanie widza. Twórcy już trzy dekady temu realizowali szpitalny, telewizyjny banger (Ostry dyżur), a The Pitt jest dowodem absolutnego wymasterowania umiejętności tworzenia medycznego dramatu. Jędrzej Olczyk

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.