Ruszamy z naszymi corocznymi podsumowaniami tego, co najbardziej podobało nam się w polskiej i światowej muzyce w ostatnich 12 miesiącach. Na pierwszy rzut - zagraniczne kawałki.
W 2016 roku najbardziej podobał nam się Redbone Childisha Gambino, w 2017 wygrał numer rockstar duetu Post Malone i 21 Savage, a rok temu na pierwsze miejsce dotarło SICKO MODE Travisa Scotta i Drake'a. Czas odsłonić wszystkie tegoroczne karty - tym razem wybraliśmy aż 20 utworów.
To które były tymi najlepszymi?
20. Sky Ferreira - Downhill Lullaby
W pierwszej połowie dekady Sky Ferreira pięknie się przedstawiła przed milionami radiosłuchaczy za sprawą kawałka Everything Is Embarrassing (napisanego wspólnie z Devem Hynesem) oraz debiutanckiego albumu Night Time, My Time. Od tamtego czasu ta aktorka, modelka i była partnerka zwariowanego heroinisty z zespołu DIIV wydawała się z premedytacją robić wszystko, żeby jej muzyczną karierę rozpatrywać w czasie przeszłym. Tak było aż do marca tego roku, kiedy wróciła z pierwszym od pięciu lat singlem. O Downhill Lullaby nie da się zapomnieć. To Katedra Notre-Dame alternatywnego popu; Lana Del Rey meets Edgar Allan Poe. Marek Fall
19. Lizzo - Juice
Każde pokolenie ma własny czas. Każde pokolenie chce zmienić świat – śpiewał zespół Kombii. Generacja dorastająca w latach osiemdziesiątych miała Girls Just Wanna Have Fun czy Like a Virgin - my mamy Juice. Niekiedy trafia się piosenka doskonała w tak oczywisty sposób, że można się zdziwić, dlaczego nikt nie wymyślił jej wcześniej. I to jest właśnie ten przypadek. Lizzo nagrała popowego Behemota, na którego nie zasłużyliśmy! Marek Fall
18. The Comet Is Coming - Summon The Fire
Takiego jazzu nie słyszeliśmy od dawna. Oczywiście, tropy ostatniego wydawnictwa The Comet Is Coming naturalnie prowadzą do gatunkowego futuryzmu spod znaku Sun Ra, natomiast ten kawałek ma w sobie coś więcej - pewien rodzaj niesamowitej zadziorności, czy wręcz agresji; saksofon Shabaki Hutchingsa brzmi, jakby chciał wyjść z głośnika i sprzedać słuchaczowi gonga. Summon The Fire jest jak ustawka kiboli, raverów i punków pod klubem jazzowym. Wygrywają wszyscy. Jacek Sobczyński
17. YBN Cordae feat. Anderson .Paak - RNP
RNP jest gładziutkie jak najbardziej łobuziarski funk, bujające jak łódź na fali, a do tego sprawnie zarapowane - wymiana między Cordae a .Paakiem należy do najlepszych w tym roku. Młody raper z Północnej Karoliny szturmem wziął 2019, nagrywając świetny album The Lost Boy i błyszcząc w ostatniej odsłonie Freshmanów XXL. RNP lubi odblask przeszłości, ale to w żadnym wypadku jałowe ujeżdżanie nostalgii - obaj artyści odciskają na nim swoje wyjątkowe piętno. Marzy nam się wspólny projekt Cordae i .Paaka, dawka groove’u byłaby zabójczo piękna! Paweł Klimczak
16. Rosalía - Aute Cuture
Wielu młodych słuchaczy nie traktuje flamenco tak, jakby było reliktem. Oni po prostu czują, że to jest ich muzyka, że jest wbrew pozorom bardzo współczesna - opowiadała Rosalía w wywiadzie dla Pitchforka. Ma rację, skoro najpierw nauczyła ludzi flamenco za sprawą swojego El Mar Querer, a potem pokazała, że ta muzyka może być budulcem do tworzenia takich klubowych bangerów jak Aute Cuture. Jeden z najlepszych tanecznych kawałków roku! Jacek Sobczyński
15. Danny Brown - Dirty Laundry
Danny Brown jest związany z tą samą wytwórnią co Aphex Twin czy Boards of Canada i od dekady dzierży laur pierwszeństwa wśród hip-hopowych eksperymentatorów, ale przy tym niezmiennie udowadnia, że igranie z formą nie musi wiązać się ze stulejarską pretensją i akademicką powagą. Takie Dirty Laundry perfekcyjnie łączy przecież artystyczne ambicje z pewną komiksowością czy wręcz durnotą. W tym miejscu wjeżdża też pełna podziwu parafraza słów kolegi Pawła Jumpera: o kur*a, Q-Tip, co ty żeś odje*ał z tym zwariowanym samplem z Aurora Spinray grupy Syrinx! Marek Fall
14. Skepta - Bullet From A Gun
Specjalne okazje wymagają specjalnych rozwiązań. Jeśli w to nie wierzycie, lepiej rzućcie wszystko i puśćcie sobie na słuchawkach ten singiel Skepty. Jak wspominał sam zainteresowany, zawsze stronił od rzucania na album czegoś w rodzaju intra objaśniającego swoją najnowszą wydawkę, ale za sprawą Bullet from a Gun zerwał z tą świecką tradycją, serwując słuchaczom krótki, niezwykle nośny muzycznie track ze słodkim main-bitem i osobistą, niełatwą treścią. Ta ostatnia, co jasne, rozwija się wraz z kolejnymi sztukami z Ignorance Is Bliss. To jest to, co nazywamy wejściem z buta. Krzysiek Nowak
13. Gang Starr feat. J.Cole - Family And Loyalty
Numer - ejakulat dla wszystkich snapbackowych sierot po boom bapie. A zarazem numer autentycznie piękny, oparty na gospelowym samplu Larnelle'a Harrisa, od pierwszej sekundy przywołujący złoty Nowy Jork DJ-a Premiera. I wiadomo, można sobie dzisiaj szydzić z muzealnego sznytu nowego Gang Starr, ale to trochę jak śmianie się ze Scorsesego, że zatrudnił do Irlandczyka starych aktorów. Ostentacyjnie niedzisiejsze Family And Loyalty błyszczy na tle konkurencji jak te diamenty, o których nawija Guru. Wyrzućcie płyty Migosów, słuchajcie Gang Starr. Jacek Sobczyński
12. Tame Impala - Patience
Jak to jest być sobie sterem, żeglarzem, okrętem przez długi czas? Na pewno nie paranoicznie, o czym przekonuje Patience, pierwszy singiel Kevina Parkera po kilkuletnim niebycie. Już sam początek jest pewnym novum – większość słuchaczy nie połączyłaby tego tracku po jednej nutce z wcześniejszymi dokonaniami Impali. Później – a i owszem, choć nadal ma się do czynienia z nówką-sztuką, dzięki której mianownikiem starego i nowego staje się wyłącznie odrealnienie. Wokal brzmi radośniej, groove jest mało sajko, za to bardzo soft, zaś wszystko robi i tak inżynieryjny twist z lepkim, przesączającym się po kanałach dźwiękiem. Hard-repeat. Krzysiek Nowak
11. Denzel Curry - RICKY
TA13OO to tak dobry album, że Denzel nie do końca udźwignął ten ciężar na ZUU. To dalej wspaniała płyta - mówimy o jednym z najlepszych raperów młodego pokolenia - a numery takie, jak RICKY to definicja potężnego sztosa, który wbija szybko załatwić, co trzeba i odpowiednio wytrząść w około 120 sekund. To nie jest pusty banger - utwór kreśli sugestywny obraz warunków, w jakich wychowywał się raper i potrzebę walki, jaką one u niego wykreowały, szczególnie ojciec Ricky. Ten chłopak ma przed sobą wielką przyszłość. Paweł Klimczak
10. Flume feat. JPEGMAFIA - How To Built A Relationship
Jeśli kiedykolwiek chcielibyście zbudować związek, to numer How to Build a Relationship nie pomoże wam w żadnym stopniu. No chyba że akurat ta druga osoba też uwielbia elektroniczne do bólu produkcje Flume’a i bezkompromisową nawijkę Peggy’ego a.k.a. DJ-a Half Court Violation. Niepoukładany, chaotyczny beat ze zmianami tempa brzmienia melodii wydawałby się karkołomnym wyzwaniem dla każdego rapera, ale nie dla JPEGMAFII. On czuje się na takich produkcjach jak ryba w wodzie i u Flume’a pokazał, na co go stać. Nieskładne, wykrzyczane wersy doskonale mieszają się z przesterowaną produkcją, laserowymi strzałami i głębokim basem. Więcej takich eksperymentów! Kamil Szufladowicz
9. FKA twigs feat. Future - Holy Terrain
MAGDALENE to bezapelacyjnie jedna z najlepszych płyt tego roku. Owszem, można powiedzieć, że poprzednie wydawnictwa FKA twigs były odrobinę ciekawsze, ale jej przystępniejsza wersja jest wciąż bardzo zaskakująca. Holy Terrain jest dość regularnym utworem w tym kontekście, wrażenie to podbija także gościnny udział czarodzieja w purpurze, który, o dziwo, wkłada w swoją zwrotkę więcej emocji, niż na połowie swojej dyskografii. Bit (za który odpowiada m.in. Skrillex) ma wiele ciekawych niuansów, a sama twigs dostarcza emocjonalnego trzęsienia Ziemi. Paweł Klimczak
8. Freddie Gibbs & Madlib feat. Pusha T, Killer Mike - Palmolive
Koń jaki jest, każdy widzi. To spotkanie na szczycie nie mogło się nie udać - polityczna wymowa tekstu świetnie koresponduje z opartym na irytującym, ale jednocześnie uzależniającym samplu z The Sylvers, a całość udowadnia, jak bardzo w rapie liczy się dobre rzemiosło. Najgorszą rzeczą, jaką możesz usłyszeć w życiu, jest komplement "dobra robota" - mówił psychopatyczny Fletcher w Whiplash. Aha - powiedz to w takim razie tym ludziom. Jacek Sobczyński
7. Stormzy - Vossi Bop
Vossi Bop to pierwsze wydawnictwo Stormzy’ego od jego debiutanckiego albumu Gang Signs & Prayer z 2017 roku. Banger inspirowany viralowym, nieskomplikowanym ruchem tanecznym tak naprawdę został nagrany parę lat temu. Nie uleżał się - wyszedł z tego popis możliwości brytyjskiego rapera, a zarazem preludium do kolejnych wydarzeń - współpracy z Banksym, czy mocnego zakończenia 2019 albumem Heavy Is the Head. Karina Lachmirowicz
6. Little Simz - Selfish
GREY Area to niezwykle przemyślana produkcja, a Selfish jest jej najjaśniejszym punktem. To kwintesencja pewności siebie i dojrzałości Little Simz, przesiąknięta jazzowo-soulowymi wpływami. A przede wszystkim ten singiel to znakomita, nieco spokojniejsza nawijka Simbi, dodatkowo otulona wokalami Cleo Sol. Karina Lachmirowicz
5. Billie Eilish - bad guy
It's official: to nie tylko jeden z najmocniejszych, ale również najważniejszych. I to nie tylko tego roku, ale również całych mijających już lat dziesiątych. Dyskusje nad tym, czy Eilish jest cynicznym produktem skrojonym pod obecny rynek wydawniczy, czy też nie, nie mają w tym momencie większego sensu – bad guy urzeka nisko osadzonym synth-basem, toną panczlajnowego sarkazmu wymierzonego w maczyzm, snującym, podszeptowym wokalem i wypłacaniem fangi w nos myśleniu, że w młodości wypada robić wyłącznie rozmarzone, słodko-pierdzące teenpopy, od których chce się puścić pawia. You go, girl. Krzysiek Nowak
4. Brockhampton - NO HALO
To pierwszy raz w historii kolektywu, kiedy panowie zdecydowali się na dobieranie wykonawców spoza grupy. Padło na Deb Never, która kumplowała się z Mattem Championem i podczas jednej z wizyt we wspólnym domu Brockhampton chłopcy poprosili ją o nagranie zwrotki. Wszystko spięło się w niezwykle angażującą kompozycję, która jednak w niewielkim stopniu przypomina początkową twórczość Brocków. NO HALO to nieskomplikowane gitarowe riffy budujące emocjonalną atmosferę i świetne, acz równie nieskomplikowane zwrotki członków boy bandu (kiedy wjeżdża bearface mamy ciary). Przede wszystkim to jednak bardzo spójny numer, swoją strukturą przypominający perfekcyjnie zaplanowaną ślizgawkę – przygodę z NO HALO możemy rozpocząć i zakończyć z zamkniętymi oczami, nie obawiając się, że po drodze spotka nas nieprzyjemna niespodzianka. Kamil Szufladowicz
3. Octavian feat. Skepta, Michael Phantom - Bet
Bet wylądowało na serwisach streamingowych 1 lutego. Pod koniec miesiąca zwrotkę do tego bangera z gościnnymi wersami Michaela Phantoma dograł Skepta. Efekt? To jeden z większych rapowych hitów tego roku, właśnie tym numerem Octavian przebił się do mainstreamu i upewnił wszystkich, że zagości tu na długo - nikt już nie kwestionował jego pozycji na scenie hip-hopowej, on tu po prostu musiał zostać. Więc odpalamy Bet raz jeszcze i kiwamy głową jak Octavian, Skepta i Michael w teledysku. Karina Lachmirowicz
2. Tyler, The Creator - EARFQUAKE
Taka ewolucja, jaką przeszedł Tyler, The Creator na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat może stać się udziałem wyłącznie artysty największego formatu. Kto by przypuszczał, że wkur*iony dzieciak, który nagrywał Bastard przyjmie ostatecznie formę Quincy’ego Jonesa/Davida Bowiego z Igora?! Na poziomie Flower Boy mogło się wydawać, że Tyler wycisnął wszystko ze swoich kompozytorskich możliwości, ale z dzisiejszej perspektywy jest jasne, że wtedy dopiero się rozgrzewał. EARFQUAKE to piosenkowy monument, który każe postawić pytanie, jakie jeszcze rezerwy ma ten goat. Marek Fall
1. FKA twigs - sad day
FKA twigs nie zawiodła nas w praktycznie żadnym aspekcie ze swoją płytą MAGDALENE. Wypuściła spod swojej ręki także najdoskonalszy naszym zdaniem numer 2019 roku – sad day. To przejmująca i trzymająca w napięciu od początku do końca kompozycja, której chciałoby się słuchać godzinami na pętli. W przypadku sad day mamy do czynienia z czymś na kształt doświadczena pozacielesności; z jednej strony anielski wokal twigs koi, a z drugiej strony wielopoziomowa, doskonała produkcja Skrillexa, Nicolasa Jaara, benny’ego blanco i samej Twigs sprawia, że czujemy się jak na emocjonalnym rollercoasterze. Połączenie tak perfekcyjne jak sos słodko-kwaśny w azjatyckiej kuchni. I tak, mamy apetyt na więcej. Kamil Szufladowicz