Narzekań na tegoroczny line-up było co niemiara, a my podeszliśmy do sprawy pragmatycznie. Policzyliśmy gigi, na których się zjawimy – i jest ich sporo.
Naprawdę nie jest źle! Gdybyśmy rzeczywiście zjawili się na wszystkich koncertach, które chcielibyśmy zobaczyć, to nawet nie mielibyśmy czasu na piwo w przerwie. No, może nie jest to najmocniejszy lineup ostatnich lat, ale zdecydowanie nie ma się jak nudzić.
Dlatego postanowiliśmy przygotować mały przewodnik po rozpoczynającym się właśnie Open’erze – a nuż komuś z was się przyda.
Środa
Przewidywana pogoda: 18°C, deszcz
Pierwszy dzień festiwalu to swoista rozbiegówka: napalamy się na wiele koncertów, mamy ambicje obskoczyć je wszystkie, a w połowie okazuje się, że pijemy z ziomalami na polu. Tym razem warto będzie się odrobinę spiąć, bo będzie co zobaczyć: zaczęlibyśmy środę występem Lil Skiesa o 19:15 na Tent Stage. Ten bawi w Polsce już od paru dni; pojawił się np. na koncercie Gunny w warszawskiej Hydrozagadce. Ale solo nie widzieliśmy go jeszcze live - i niech będzie to ten pierwszy raz.
Po chwili odpoczynku meldujemy się o 22:00 na Main Stage – nieważne, czy widzieliście już koncert Travisa, czy nie, bo to jest zawsze niepowtarzalne przeżycie. A jeśli przywiezie ze sobą zwariowaną scenografię (np. rollercoaster), to warto tam być nawet wtedy, kiedy nie bardzo lubicie kawałki twórcy Astroworld.
Ale Travis w zestawieniu z kolejnym gigiem brzmi jak koncert Hannah Montana – o 0:30 na Alter Stage zagrają Death Grips. Ci o słabszych nerwach niech lepiej zajmą miejsca gdzieś z tyłu, bo ten zespół z Sacramento nie bierze jeńców. Mega mocne, uderzające, agresywne granie, potężny miks industriala, rapu i punka. Zdecydowanie warto być tego świadkiem. Na koniec dnia proponujemy Robyn – tak, to pop, ale ambitniejszy i bardzo pomysłowy live, co zresztą Robyn pokazała na koncertach z tegorocznej trasy; polecamy zwłaszcza wykon z Primavery, który jest dostępny na YouTube. 1:30, Tent.
Czwartek
Przewidywana pogoda: 17°C, umiarkowane zachmurzenie
W czwartek odrobinę sobie pofolgujemy i na koncerty wybierzemy się dopiero na 20:45, kiedy to przestrzeń pod namiotem wypełni się anielskim głosem prosto z Wielkiej Brytanii. Koncert Jorjy Smith to absolutny must-see – ta cudowna, niesłychanie utalentowana wokalistka zagra w Polsce po raz pierwszy i nie możemy tego przegapić. Potem szybko przemieścimy się na Alter Stage, gdzie o 21:45 swój koncert da Octavian – wschodząca gwiazda brytyjskiego rapu. To niepowtarzalna okazja, żeby zobaczyć jego występ jeszcze zanim stanie się gwiazdą światowego formatu (mamy na to argumenty w tym tekście).
Po krótkiej przerwie (godzina 23:45) polecamy wrócić w to samo miejsce na epicki jazz w wykonaniu Kamasiego Washingtona i jego bandu. Kamasi ma mocno rapową przeszłość – współpracował m.in. ze Snoop Doggiem, Nasem czy Lauryn Hill, a jego saksofonu możemy posłuchać choćby na To Pimp a Butterfly Kendricka. Ostatnim czwartkowym gigiem będzie dla nas A$AP Rocky, Main Stage, 0:30. To znaczy - mamy taką nadzieję, bo raper został aresztowany po bójce w Sztokholmie. Cóż, chyba jednak nie always strive and prosper.
Piątek
Przewidywana pogoda: 18°C, umiarkowane zachmurzenie
Piąteczek zapowiada się całkiem lajtowo – przynajmniej dla nas. O 19:00 w Tencie zagra Sheck Wes, który w zeszłym roku zaświecił mocnym światłem gwiazdy, po czym okazało się, że to chyba tylko kometa. Mimo wszystko chętnie usłyszymy mielone non stop podczas zeszłych wakacji I got hoeeeeeeeees… O 20:00 Main Stage przejmie G-Eazy, o którym co prawda nie wypowiadamy się ostatnio w samych superlatywach (znalazł się na naszej liście czterech najbardziej nieoryginalnych i schematycznych raperów ze Stanów), ale pewnie zagra swoje największe hity i trochę poruszamy nóżką. No i fajnie.
Siłę warto za to zachować na występ Rosalíi (21:00, Tent Stage). Bartek Czarkowski z newonce.radio był już na jej koncercie i dawno nie słyszeliśmy, żeby ktoś aż tak zachwalał jakikolwiek gig. Energia, choreografia, kolory, fajerwerki i bezbłędna muzyka – według Bartka Rosalía jest najlepsza. No oby! I pewnie zajrzymy też na Main Stage, gdzie gwiazdami dnia będą Kylie Minogue i Smashing Pumpkins, ale o 1:30 meldujemy się z powrotem w Tencie na Sokole. I tyle w temacie.
Sobota
Przewidywana pogoda: 19°C, przelotny deszcz
W sobotę ładujemy bateryjki na powrót, albo do ostatnich sił korzystamy z festiwalowego ducha – jak kto woli. Kilka koncertów warto jednak odwiedzić – poczynając od Flatbush Zombies o 19:00 na Tent Stage’u (ten zapach w powietrzu to nie będą kadzidełka). Godzinę później wybierzemy się pod Main Stage, ale raczej w dalsze rzędy. Występ J Balvina może być intrygującą muzyczną ciekawostką, która przyzwyczai nas do tego, jak będzie brzmiała cała popowa muzyka w nieodległej przyszłości. Na dobitkę pójdziemy jeszcze na Swedish House Mafię o 0:30 na głównej scenie. To będzie do bólu mainstreamowy show upiększany sztucznymi ogniami, fajerwerkami i przylepiającym się do butów confetti, które tydzień później będziemy znajdować w najmniej spodziewanych miejscach naszych mieszkań. A co.
No i oczywiście Lana, ale to już wiadomo.
Polskie koncerty
Nie możemy zapominać o polskich występach na Open’erze. W czwartek na Firestone Stage zagra duet Kacperczyk, który niedawno wydał numer Nie wyjadę z Janem-rapowanie. Tego samego dnia na Alter Stage zagra także Tuzza Globale, która jest świeżo po wydaniu Moon Mood EP. W czwartek o 19:00 na Tent Stage pojawią się natomiast największe gwiazdy wszystkich edycji Młodych Wilków Popkillera (Reto, Guzior, Smolasty, Otsochodzi, Gedz…), a na zamknięcie dnia Beat Stage przejmą Catz ’n Dogz. W piątek warto będzie się zjawić o 1:30 na Tencie, bo zagra jeden z najgorętszych raperów 2019 roku – Wojtek Sokół. Z kolei w sobotę serdecznie zapraszamy na koncert naszego redakcyjnego kolegi Janka-rapowanie (17:15, Tent Stage), a o 21:00 na KAMP!. Bo przecież nie samą Ameryczką człowiek żyje.