Troska o Mateusza Klicha była niepotrzebna. Wszystko wraca do normy, a Peter Crouch mówi o golu Polaka: „To było fantastyczne”

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
fot. Carl Recine - Pool/Getty Images

Kilka meczów spędzonych na ławce rezerwowych nie było wyrazem dezaprobaty Marcelo Bielsy, ale zwykłym odpoczynkiem, jaki argentyński menedżer Leeds United podarował Mateuszowi Klichowi. Reprezentant Polski zagrał świetny mecz przeciwko Tottenhamowi, był tam bliski zdobycia bramki, ale co nie udało się ze Spurs, zrobił na Turf Moor. Leeds złapało w końcówce sezonu luz i świetnie się bawi. Wygrana 4:0 z Burnley na ich boisku musi budzić szacunek. Polak gra jedną z głównych ról.

Z lekkim zdumieniem czytałem opinie niektórych kibiców, jakoby czas Klicha w Leeds się kończył. Kiedy nasz rodak wylądował poza pierwszą jedenastką ekipy z Elland Road, niektórzy internauci wydali wyrok, ale zaledwie kilka tygodni pokazało, że okrutnie się pomylili. Klich wrócił do wysokiej formy i zrobił to w idealnym momencie, tuż przed startem EURO.

Peter Crouch powiedział na antenie BT, że to zrobił Mateusz przy strzelonym golu było fantastyczne. Polski pomocnik holował piłkę, w końcu wyrósł przed nim James Tarkowski, ale Klich nic sobie z tego nie robił. Znalazł lukę, dokręcił strzał blisko słupka i po chwili utonął w ramionach kolegów, którzy już nie mieli pretensji, że nie rozrzucił akcji na jeden z boków pola karnego.

Gol Klicha miał szansę zostać najładniejszym trafieniem spotkania, ale przebił to Rodrigo, który brutalnie zabawił się z defensywą Burnley w drugiej połowie. Nie ma to jednak żadnego znaczenia – najważniejsze, że Polak znów gra w podstawowym składzie i wygląda na kogoś, komu futbol sprawia dużą frajdę.

To był czwarty gol Mateusza w Premier League. Do tego pięć asyst – dorobek nie jest zły, jak na kogoś, kto w wieku 30 lat debiutuje w angielskiej elicie, a przez menedżera rozliczany jest nie z bramek, lecz z odebranych piłek.

Mecz przeciwko The Clarets był 132 występem polskiego pomocnika pod wodzą Bielsy. Żaden piłkarz nie może poszczycić się takim zaufaniem menedżera z Argentyny. To pokazuje, że zmartwienia o pozycję Klicha w drużynie beniaminka Premier League były bezzasadne. Tak naprawdę Polak ma za sobą znakomity sezon, przygodę życia. Na 36 rozegranych przez Leeds spotkań, na boisku pojawił się w 35. 28 startów i 7 meczów w roli zmiennika – każdemu życzyłbym takiej kariery w Anglii, w takiej lidze, u takiego menedżera.

Tak dobra relacja Klicha z Bielsą to wynik ciężkiej pracy Polaka. Argentyńczyk jest specyficzną figurą. Ceni tych, którzy chcą pójść jego krętą ścieżką, a jednocześnie pozostać w tym wszystkim sobą. Mateusz spełnia kryteria. Nikogo nie udaje, jest normalnym gościem, który spełnia marzenia innych i gra sobie w Premier League. Ale dla Bielsy liczy się coś innego – Klich wypełnia w stu procentach założenia taktyczne.

Gdyby ktoś mi powiedział parę lat temu, że Mateusz Klich zostanie najskuteczniejszym Polakiem w Premier League, pewnie mocno musiałbym się zastanowić, jak potoczył się wczorajszy wieczór.

Przyznam szczerze, że kiedy Mateusz usiadł kilka razy na ławce, sam się zmartwiłem, czy to nie będzie za moment jakąś regułą. Zapytałem go nawet o to, na co odparł: – Odpoczywam.

Nie mógł się tym stresować – podczas wcześniejszej kariery zaznał tylu odtrąceń i niepowodzeń, że chwilowe wypadnięcie ze składu nie mogło podkopać poczucia własnej wartości. Po prostu za długo na to pracował.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.