Koncepcja influencera w mediach społecznościowych w ostatnich latach nie tylko zyskała na znaczeniu, ale także znacznie rozwinęła pole swojej działalności. W końcu 5 sekund virala to nowe 5 minut w blasku fleszów.
Karol Wiśniewski nie zwalnia tempa. Po wydaniu albumu muzycznego, serii produktów spożywczych i akcesoriów szkolnych przyszła pora na nowy projekt, który jeszcze wzmocni jego pozycję w sieci. Pod koniec września Friz wystartował z internetowym programem Twoje 5 minut, który ma na celu wyłonienie osób z potencjałem na influencerów. Formułą przypomina telewizyjne reality show – w każdym odcinku pojawia się gość, który ma pomagać uczestnikom w wykonaniu zadania – w tym Natsu, Rezi, Wersow, a w jury obok Friza jest menedżer Ekipy – Łukasz Wojtyca. Uczestnicy muszą wykazać się kreatywnością, umiejętnością pracy w grupie i… autentycznością (tu ciśnie mi się na usta słowo hipokryzja, ale unikam złośliwości w kierunku prowadzącego z uwagi na jego wpływy). Wyzwania związane są z obowiązkami osób pracujących w sieci – to na przykład nakręcenie ciekawego odcinka, stworzenie trendu na TikToku lub wykonanie sesji zdjęciowej. Do wygrania jest wieloletni kontrakt influencerski, udział w projekcie Genzie i – oczywiście – popularność (słupki obserwujących już znacznie podskoczyły każdemu z trzynastu uczestników). Premierowy odcinek na ten moment (5 listopada) ma ponad 2,6 mln wyświetleń na YouTube. Kolejne trafiają na nowy kanał Genzie, a każdy ma około miliona viewsów.
To pierwszy program w naszym kraju, który cieszy się aż taką popularnością na YouTube. Formułą przypomina internetowy talent-show sprzed lat: Można Inaczej, w którym znani polscy youtuberzy wybierali nowe gwiazdy internetu. W Stanach Zjednoczonych podobnych projektów jest jeszcze więcej. W tym roku Netflix ogłosił dwa programy influencerskie. Jeden będzie poświęcony tiktokowemu Hype House, który będzie podążał za życiem niektórych z największych twórców na platformie mediów społecznościowych. Byron Baes będzie z kolei polegał na wyłonieniu nowych australijskich gwiazd social mediów. Wnikliwym spojrzeniem na sposoby funkcjonowania w mediach społecznościowych jest popularna seria The Circle, w której uczestnicy muszą komunikować się jednie za pomocą specjalnie zaprojektowanej aplikacji. Odświeżeniem formuły miał być też hiszpański program Insiders, będący eksperymentem społecznym, w którym niczego nieświadomi uczestnicy są nagrywani z ukrycia, przekonani o tym, że są na ostatnim etapie castingu do właściwego programu.
Niemal każdy z uczestników programów takich jak Love Island czy Too Hot To Handle (często nadawanych sześć dni w tygodniu lub udostępnianych na raz na streamingach) kończy swoją przygodę z reality show, zamieniając swoje 5 minut w telewizji na karierę w sieci. Wystarczy jak najdłużej utrzymać się w programie, by pozostać zapamiętanym i znacznie zwiększyć liczbę followersów. Przykład? Molly-Mae Hague, która zdobyła drugie miejsce w brytyjskiej edycji, została dyrektorką kreatywną marki Pretty Little Thing, przy okazji dobijając do ponad 6 milionów obserwujących, a startując z 150 tysiącami. Do popularnego programu współpracy z uczestnikami programu szybko dołączyły kolejne brandy, jak Missguided czy I Saw It First.
Inne platformy streamingowe również decydują się tworzyć produkcje poświęcone tej branży, wspominając chociażby o dokumencie HBO Fake Famous. Niemal każdy z tytułów wpada niestety w pułapkę taniej sensacji, utrwalając stereotypy na temat tego, jak powinny działać osobowości internetowe. Żerowanie na dramatach, udawane współprace, absurdalne wyzwania – tak w skrócie opisać można tego typu formaty. Wystarczy prześledzić metamorfozę, jaką w ostatnim czasie przeszedł program Top Model. Niegdyś związany z modelingiem i mający na celu wyłonienie nowych twarzy, które mogą zaistnieć w świecie mody – dziś ograniczający pokazy i sesje zdjęciowe na rzecz kręcenia krótkich wideo czy lekcji z product placementu. Albo po prostu wybierający osoby, które mogą sprawdzić się jako prowadzący internetowych i telewizyjnych formatów, a nie modele i modelki.
Pomimo tego, wszystkie programy z udziałem social media influencerów cieszą się niesłabnącą popularnością. I trudno się temu dziwić – dobór znanych twarzy z sieci to sprawdzony sposób na wzrost oglądalności, a mówimy przecież o twórcach internetowych, których obserwują (lub będą obserwować, bo programy typu talent i reality show w nowej formule to przecież wylęgarnia przyszłych gwiazd) miliony użytkowników. I to najczęściej ci najmłodsi, którzy rzadko oglądają telewizję. Tym samym producenci szybko docierają do nowej grupy odbiorców. Te produkcje, które nie trafiają do popularnych stacji telewizyjnych i na streamingi, przenoszą się na małe ekrany naszych komputerów i telefonów, na przykład na Snapchata. Reality show stają się całodobową rozrywką, zawsze dostępną w zasięgu ręki i sprawiającą wrażenie (często mylnie) dogłębnego spojrzenia na codzienne dramaty uczestników.
Tak wygląda przyszłość reality TV, zarówno ze względu na nową dominującą grupę odbiorców – generację Z, przywiązaną do aktywności w sieci, jak i obecną tam, stale napędzającą się maszynę losującą przyszłych gwiazd.