TYGODNIÓWKA #62. „West Ham zaoszczędził dziesiątki milionów funtów”. Opowieść o dojrzewaniu Łukasza Fabiańskiego

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
fot. Getty Images/graf. Kacper Dudziak/fo

West Ham United ma duże szanse, by zanotować najlepszy sezon Premier League w historii klubu. Miejsce w ścisłej czołówce ligi byłoby nierealne bez Łukasza Fabiańskiego. Im starszy jest reprezentant Polski, tym lepiej broni. – Nie ma w tym kraju klubu, który nie potrzebowałby topowego bramkarza, ale my na szczęście takiego mamy – powiedział niedawno David Moyes. „Fabian” przedłużył kontrakt z Młotami i wszystko wskazuje na to, że nie podpisał ostatniej umowy w karierze.

Tytułowe zdanie to fragment opinii wyrażonej przez byłego reprezentanta Anglii Paula Robinsona. W rozmowie z portalem Football Insider Robinson wyznał: – Fabiański mógłby dzisiaj wskoczyć do składu wielu topowych drużyn w Europie.

Według byłego zawodnika Tottenhamu podpisanie nowego kontraktu z Polakiem pozwoliło klubowi z London Stadium zaoszczędzić furę pieniędzy, ponieważ trudno dzisiaj znaleźć bramkarza, który praktycznie nie popełnia błędów.

JAK EMI MARTINEZ

35-letni Fabiański jest idealnym przykładem na to, że metryka, szczególnie na tej pozycji, nie ma żadnego znaczenia. Przeciwnie – można odnieść wrażenie, że Łukaszowi pesel pomógł. Uspokoił się, dojrzał, mówił mi o tym w niedawno udzielonym wywiadzie dla newonce.sport i trudno nie zauważyć tego w każdej kolejce Premier League.

Na razie kontrakt reprezentanta Polski został przedłużony o kolejny rok. Jeśli jednak West Ham nadal będzie się tak rozwijał jako cały projekt pod wodzą Davida Moyesa, sezonów może być znacznie więcej. Zależeć to będzie tylko od zdrowia, bo o sportową formę można być spokojnym.

Historia Fabiańskiego przypomina tę Emiliano Martineza. Obecny bramkarz Aston Villi również nie dostał szansy, by pokazać pełnię możliwości w Arsenalu, a dziś jest jednym z najlepszych fachowców na swojej pozycji w całej Premier League. Gdybyśmy wzięli pod uwagę stosunek ceny do oferowanej jakości, niewykluczone, że Łukasz to dzisiaj najlepszy bramkarz ligi.

Czasem zastanawiam się, jak potoczyłaby się kariera Fabiańskiego, gdyby Arsene Wenger odszedł wcześniej. Czy jego następcy daliby mu więcej szans? Tego już nigdy się nie dowiemy, ale jedno wiedzieć możemy na pewno – odejście do Swansea okazało się świetnym ruchem. Szczególnie, że na The Emirates Polak miał mocny ostatni akcent, w postaci zdobytego Pucharu Anglii.

SEN O LIDZE MISTRZÓW

W West Hamie jego pozycja jest chyba najmocniejsza spośród wszystkich zawodników. Od kiedy trafił do tego klubu, rzeczywistość mocno się pozmieniała, nie ma już Manuela Pellegriniego, a paru zawodników zniknęło z radarów. Przyszli nowi, ale nikt nie zamierzał szukać nowej jedynki między słupki. Na 44 poprzednie mecze ligowe Łukasz opuścił dwa. Poprawa całej gry defensywnej Młotów pod okiem Moyesa sprawiła, że „Fabian” jest dziś w czołówce bramkarzy pod względem liczby meczów bez straconej bramki.

Nic dziwnego, że wszyscy chwalą 55-krotnego reprezentanta Polski. Znów Robinson: – Kiedy grał w Arsenalu, nie doceniałem go szczególnie. Ale dzisiaj jest super bramkarzem, dojrzał, to najwyższa klasa. Przypuszczam, że West Ham chciał podpisać z nim dłuższy kontrakt, wiedzą bowiem, że znalezienie potencjalnego zastępcy kosztowałoby ich dziesiątki milionów funtów.

lukasz fabianski.jpg
fot. Jan Kruger/Getty Images

Moyes wciąż śni o Lidze Mistrzów. To będzie bardzo trudne zadanie, a ostatni mecz przeciwko Arsenalowi pokazał, że WHU brakuje czasem charakteru i zimnej krwi. Szkot wie, że bez Fabiańskiego marzenia o Champions League byłyby nierealne. Głośno zresztą o tym mówi. – Jego ostatnie występy, forma, w jakiej się znajduje, to coś wspaniałego i naprawdę dużo nam pomógł – chwalił reprezentanta Polski. – Wystarczy spojrzeć na Liverpool z poprzedniego sezonu i zobaczyć, jak ważny jest bramkarz. To samo w obecnym sezonie w przypadku Manchesteru City. Myślę, że Łukasz ma w tej chwili najlepszy czas w karierze. Jak długo może grać? Nie wiem, ale zawsze staram się próbować stworzyć na tyle konkurencji, na ile to tylko możliwe – dodał.

SYN – NAJWIĘKSZY KRYTYK

To Paul Clement, który pracował z Fabiańskim w Swansea, zachwalał Moyesowi naszego bramkarza. Obecny menedżer Młotów chciał Łukasza w Londynie już podczas swojej poprzedniej kadencji, jednak klub ostatecznie zatrudnił w roli trenera Manuela Pellegriniego. Okazało się jednak, że i tak Swansea sprzedała bramkarza West Hamowi za 7 milionów funtów – śmieszną, jak na angielskie realia, kwotę.

Moyes najbardziej ceni w Polaku stabilność formy. – To świetny piłkarz do współpracy – mówi. – Miał w życiu kilka wzlotów i upadków, jeśli chodzi o kontuzje, to go dotknęło, ale nas uratował kilka razy spektakularnymi interwencjami.

Łukasz opowiadał niedawno w klubowej telewizji, że jego największym krytykiem jest syn, pięcioletni Janek. Bardzo przeżywa mecze West Hamu, płakał po porażce z Manchesterem United, a kiedy musi iść spać i nie ogląda jakiegoś spotkania, pytanie o wynik jest pierwszym po przebudzeniu.

Także z takich sytuacji Fabiański stara się czerpać motywację do dalszej pracy i wierzy, że w wieku 35 lat można się rozwijać. – Mam wciąż głód pracy, dużo się nauczyłem, od kiedy trafiłem do West Hamu, ćwicząc z Xavim Valero, trenerem bramkarzy. Jest bardzo wymagający, cały czas mocno na nas naciska – opowiadał Polak.

Jeśli jest jedna rzecz, której w tym sezonie może żałować, to brak fanów na stadionach. Po latach bezbarwnej gry WHU, wreszcie drużyna odpaliła. Tymczasem jej kibice nie mogą oglądać z trybun ani goli Jessego Lingarda i Michaila Antonio, ani interwencji Fabiańskiego. Na szczęście prawdopodobnie będzie im to dane w następnej kampanii Premier League. Na razie wygląda na to, że Fabiańskiego doceniają wszyscy oprócz Paulo Sousy.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.