TYGODNIÓWKA #93. Tajemnica zabrana do grobu. Mija dziesięć lat od tragicznej śmierci Gary’ego Speeda

Zobacz również:Futbol przyszłości? TikTok wjeżdża do ligi hiszpańskiej
gary speed.jpg
fot. Steve Morton/EMPICS via Getty Images

Kiedy miał siedemnaście lat, napisał w liście do ukochanej Louise, że chciałby zasnąć i nigdy się nie obudzić. Gary’ego Speeda długo nękały demony, ale nawet najbliżsi nie przypuszczali, że mogą doprowadzić go do samobójstwa. Równo dziesięć lat temu selekcjoner reprezentacji Walii powiesił się w garażu swojego domu w Chester. Koledzy, z którymi kilkanaście godzin przed tragedią występował w studiu telewizyjnym, zgodnie twierdzili, że był w dobrej formie. Ale jego żona, już po obejrzeniu programu, powiedziała: „Jego uśmiech nie wyglądał na szczery, bo nie sięgał oczu...”.

Matka Gary’ego, Carol Speed, powtarzała, że jej syn to człowiek, który zawsze widzi szklankę do połowy pustą. Teorii wokół samobójczej śmierci Walijczyka narosło przez dekadę mnóstwo, ale jedno wydaje się przesądzone: Speed zmagał się z długotrwałą depresją.

OSTATNI MECZ Z SHEAREREM

Zresztą nawet cztery dni przed śmiercią pisał o samobójstwie do Louise. Rozmawiali o tym, powiedział, że nie byłby w stanie zdecydować się na taki krok, ze względu na nią i dzieci.

– I nagle, w wieku czterdziestu jeden lat zostałam wdową. Zdecydowanie za wcześnie na taką etykietę – wspomina Louise na łamach Daily Mail w szczerym wywiadzie.

Alan Shearer, który przyjaźnił się z Gary’m, nie wierzy w historię o kłótni małżeńskiej, która popchnąć miała przyjaciela do tak dramatycznego ruchu, bo takie plotki pojawiły się zaraz po tamtych wydarzeniach. Uważa, że tarcia w długim związku są czymś zupełnie normalnym. Niewiele osób znało Speeda tak dobrze, jak były napastnik reprezentacji Anglii.

To właśnie Shearer był jedną z osób, które jako ostatnie widziały Speeda żywego. 26 listopada 2011 roku kumple poszli razem na mecz Manchesteru United z Newcastle United. Chcieli zobaczyć z trybun, jak ich były klub z St. James’ Park radzi sobie na Old Trafford. Nie mieli daleko, bo wcześniej gościli w MediaCity w Salford, w studiu BBC. Około 17:00 Speed wrócił do domu. Następnego ranka, o godzinie 7:08, dyżurny pogotowia odebrał telefon. Dzwoniła Louise. Jedyne co dało się zrobić, to stwierdzić godzinę zgonu.

NAPIĘCIA W PRACY I W DOMU

Nikt nie wie, co tak naprawdę się stało, co siedziało w głowie Gary’ego. Nie wiedzą tego jego przyjaciele, ani rodzice, nie ma pojęcia Louise. – Szkoda, że nikt nie wymyślił operacji usuwającej wspomnienia – powiedziała. – To co zrobił Gary było groteskowe, trudno jest mi to wybaczyć. Kiedy nie znasz powodu takiej decyzji, nigdy nie możesz zaznać spokoju – dodała.

Kolejne rocznice śmierci są tak samo trudne. Matka wznosi toast za jego pamięć, Louise z dziećmi uciekają do Nowego Jorku, żeby być jak najdalej od zgiełku, telefonów dziennikarzy, wszystkiego, co może przypominać o tamtym koszmarnym poranku.

Piłka nożna dała im dobre życie. Piękny dom, pieniądze, spokojny byt dzieci w przyszłości. Ale prowadzenie reprezentacji Walii odciskało na Speedzie mocne piętno, stresowało go to, czuł na barkach ciężar odpowiedzialności. Przekładało się też na życie rodzinne, na relacje z Louise. Powodowało napięcia.

Kadra notowała dobre wyniki. W 2011 roku FIFA uznała Walijczyków za najbardziej postępową reprezentację. Pięli się w rankingach. To co stało się parę lat później, podczas EURO 2016, nie było przypadkowe. Dobry występ na francuskich boiskach stał się pewnego rodzaju hołdem dla byłego selekcjonera.

WĄTEK BENNELLA

– „Speedo”, którego znałem, miał wspaniały uśmiech, był też wyjątkowym piłkarzem – wspominał na łamach The Athletic Shearer. – Ale ten sam Gary, którego znałem, odebrał sobie życie, a rzeczy jakie wiemy i te jakich nie wiemy, są druzgocące.

– Tak naprawdę do dziś nie powiedziano nam, co się stało – wzrusza ramionami matka Gary’ego. Śledztwo zamknięto w 2012 roku.

Niespełna cztery lata temu pojawił się nowy wątek. Dotyczył on dzieciństwa Speeda. Jego trenerem był bowiem Barry Bennell, którego po wielu latach skazano za molestowanie dzieci. Jeden z anonimowych świadków tamtych okropnych wydarzeń powiedział telewizji Al Jazeera, że widział jak Gary był ofiarą Bennella. Podczas śledztwa w tej sprawie policja przesłuchiwała Speeda, powiedział jednak funkcjonariuszom, że mężczyzna nie wyrządził mu krzywdy. Nie wszyscy młodzi chłopcy molestowani przez tego potwora mieli odwagę się przyznać. Część jego ofiar ujawniła się dopiero po bardzo długim czasie, żyjąc z piętnem wstydu, w strachu. Czy Gary czegoś się bał? I czy w ogóle o tego demona mogło chodzić? Nigdy się już tego nie dowiemy.

Tragiczna śmierć byłego zawodnika Newcastle, Evertonu, Boltonu i Leeds United nijak ma się do jego życia. Znajomi go uwielbiali. Głównie, jak wspominał Shearer, za uśmiech. Ale też za świetny charakter. Pomagał potrzebującym, zawsze angażował się w akcje charytatywne, walczył o prawa piłkarzy. – Był szczerym, dobrym człowiekiem – opowiadał kiedyś David Moyes.

Ale za uśmiechem schowało się coś złego, co popchnęło Speeda do strasznego kroku. I na zawsze naznaczyło jego synów. Jeden z nich usłyszał nad ranem krzyki matki, która stała przed domem i błagała go, kiedy zbiegł już po schodach, by nie patrzył w kierunku garażu. Spojrzał. – Do dziś to we mnie siedzi – wspomina po latach.

John Hartson, walijski olbrzym o czułym sercu, który sam zmagał się z chorobą nowotworową, nie może pogodzić się ze śmiercią kolegi. – Byliśmy pod ręką, wystarczyło, żeby poprosił kogoś z nas o pomoc – nie może odżałować były napastnik Celticu Glasgow.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.