UFC zdecydowanie nie próżnuje, jeśli chodzi o budowanie mocnych kart na swoich najważniejszych galach w 2021 roku. Polscy fani w kontekście najlepszej federacji na świecie czekają oczywiście na UFC 267 z Janem Błachowiczem w walce wieczoru, jednak zanim do tego dojdzie, wszyscy kibice już w tę sobotę zwrócą uwagę na UFC 266, galę, na której ciekawych i zaskakujących zestawień nie brakuje.
Pierwotnie to UFC 266 miała być galą, na której zmierzą się Błachowicz z Gloverem Teixeirą. Pojedynek został jednak przesunięty o miesiąc i zastąpiony inną przełożoną walką o mistrzostwo, w której Alexander Volkanovski zmierzy się z Brianem Ortegą w kategorii piórkowej. Dorzućmy do tego drugie starcie o pas i karta zaczyna nam się całkiem nieźle klarować.
MISTRZÓW DWOJE
Volkanovski z Ortegą mieli już okazję ze sobą rywalizować, choć w oktagonie się jeszcze nie spotkali. Obaj byli trenerami podczas ostatniej edycji reality show „The Ultimate Fighter”, który wyszukuje kolejne talenty MMA dla UFC i ostatecznie innych większych federacji. Tradycyjnie, jako trenerzy, mieli się ze sobą zmierzyć na gali UFC 260, jednak Volkanovski wypadł z niej ze względu na pozytywny test na koronawirusa.
Australijsko-amerykański duet zmierzy się więc w walce wieczoru UFC 266. Ortega miał już swoją szansę na pas mistrzowski, jednak przegrał z Maxem Hollowayem, którego to w walce o mistrzostwo pokonał (dwukrotnie) Volkanovski. Ze względu na dwie porażki z Volkanovskim (raz jednogłośnie i raz niejednogłośnie na punkty) Holloway chwilowo wypadł z kręgu zawodników kręcących się wokół tytułu. To z kolei tworzy szansę dla Ortegi, który zdecydowanie jest najlepszym z pozostałych kandydatów. W swojej karierze przegrał tylko raz – z Hollowayem, kiedy walkę przerwał lekarz.
Trzech zawodników na najwyższym poziomie, wśród których o wyniku może zdecydować dyspozycja dnia. Dlatego o ile faworytem jest Volkanovski, o tyle żaden rezultat nie będzie tu zaskoczeniem. A biorąc pod uwagę różnorodność obu wojowników (Australijczyk jest mocniejszy w stójce, Amerykanin w parterze), to i przebieg tego pojedynku jest dla nas jedną wielką zagadką. Mistrzowskich emocji nie zabraknie, tego raczej możemy być pewni.
Tak wyrównanego starcia nie powinno być w drugiej walce mistrzowskiej. Amanda Nunes i Walentina Szewczenko na tyle zamurowały swoje kategorie wagowe, że każda ich kolejna porażka zdaje się być naprawdę sporą sensacją. Tak też będzie na tej gali, na której Szewczenko zmierzy się z Lauren Murphy. Amerykanka to dopiero numer trzy rankingu kobiecej kategorii muszej, jednak dwie będące przed nią zawodniczki (Jessica Andrade i Katlyn Chookagian) dość niedawno z mistrzynią przegrały. I to przez nokaut, więc wątpliwości i szans na rewanż raczej nie było. Murphy to była mistrzyni federacji Invicta, która w UFC miała swoje wzloty i upadki, jednak teraz ma serię pięciu zwycięstw, za co dostała nagrodę – walkę o pas. Wydaje się jednak, że każdy inny wynik niż pewna wygrana Kirgizki będzie tutaj naprawdę dużą sensacją.
REWANŻ PO 17 LATACH
Nick Diaz kontra Robbie Lawler to walka, którą już gdzieś widzieliśmy. Albo i nie, bo starcie miało miejsce… w kwietniu 2004 roku, więc wielu fanów MMA jeszcze wtedy kompletnie się tym nie interesowało albo nawet było dziećmi niewiedzącymi, co to sztuki walki. Ponad 17 lat różnicy między walkami. Jeśli chcemy się dowiedzieć, jak dawno temu to było, to wystarczy informacja, że za wygranie tej walki Diaz dostał… trzy tysiące dolarów. Teraz dostanie znacznie więcej – tego możemy być pewni.
Jednak czego spodziewać się w oktagonie? Nick, który wraz z bratem Natem są niemalże żyjącymi legendami UFC, ostatni pojedynek stoczył w 2015 roku. Przegrał wtedy z Andersonem Silvą, co potem zostało zmienione na „no contest” po tym, jak obaj wpadli na niedozwolonych środkach (Silva – sterydach, Diaz – marihuanie). Przedostatnia walka to z kolei pojedynek z Georgem St-Pierrem w 2013 roku – mówiąc w skrócie, Diaz nie walczył naprawdę od bardzo dawna.
Lawler, były mistrz wagi półśredniej, walczy regularnie, jednak od momentu straty pasa na rzecz Tyrona Woodleya w 2016 roku wygrał zaledwie jedno starcie. Obaj panowie są już zaawansowani wiekowo, jednak nie są to lata pozbawiające szans, by walczyć na wysokim poziomie. Lawler ma 39 lat, a Diaz 38, co jest chociażby wiekiem… mistrza wagi półciężkiej, Jana Błachowicza. Można? Jak najbardziej, pytanie czy po takiej przerwie obaj będą wystarczająco przygotowani. UFC wyraźnie w to wierzy, bo będzie to jeden z tych rzadkich przypadków, gdzie walka niemistrzowska otrzyma pełne pięć rund. Co się wydarzy? Nie mamy zielonego pojęcia, jednak ładunek emocjonalny między dwoma legendami na pewno będzie bardzo mocny.
CIĘŻKIE GRZMOTY
Główną kartę gali wypełnią panie w wadze piórkowej (Jessica Andrade z Cynthią Calvillo) i dwóch wojowników z najcięższej kategorii wagowej – Curtis Blaydes (numer 4 rankingu) i Jairzinho Rozenstruik (nr 6). Obaj zawodnicy są bardzo blisko czołówki i zwycięstwo w tym starciu spowoduje atak na pierwszą trójkę rankingu. Co ciekawe, obaj mają na koncie porażki wyłącznie z absolutnym topem kategorii. Rozenstruik ma raptem dwie – z aktualnym mistrzem Francisem Ngannou oraz tymczasowym mistrzem Cyrilem Gane. Z kolei Blaydes ostatnio przegrał z Derrickiem Lewisem (nr 3), a dwie pozostałe porażki to dzieło… Ngannou.
Mówiąc, że należy spodziewać się ciężkich grzmotów, nie chodzi nam tylko o kategorię wagową. Obaj panowie mają niezwykle wysoką skuteczność kończenia walk przed czasem (Blaydes zakończył przez nokaut 10 z 14 swoich zwycięstw, Rozenstruik 10 z 11), a i do parteru nie garną się zbyt mocno. O ile trudno stwierdzić, kto z nich będzie górą, o tyle stwierdzenie, że walka skończy się przed czasem zdaje się być raczej oczywiste.
Karta jest na tyle mocna, że do karty wstępnej wypadł pojedynek Shamila Abdurachimowa (#7 wagi ciężkiej) z Chrisem Daukausem (nr 10) czy Marlona Moraesa (nr 6 koguciej) z Merabem Dwaliszwilim (nr 11), które normalnie znalazłyby swoje miejsce niemalże na każdej karcie głównej. Warto więc patrzeć w stronę Las Vegas już przed początkiem najważniejszych walk, a ostatecznie emocji, również tych mistrzowskich, powinno być niezwykle dużo.
