Uraz, który może zmienić wszystko. Najbardziej znaczące kontuzje w historii fazy play-off NBA

Zobacz również:Bezdomny dzieciak znalazł swoje miejsce w NBA. Jak Jimmy Butler stał się liderem
Derrick Rose
Fot. Jonathan Daniel/Getty Images

Jak zwykle kontuzje dominują sporą część nagłówków po pierwszych dniach tegorocznej fazy play-off NBA. Już w zeszłym roku tych urazów było sporo. Padł nawet rekord, jeśli chodzi o liczbę all-starów, którzy opuścili co najmniej jedno spotkanie. W tym roku kontuzje też ścielą się gęsto i pewnie w jakimś sensie wypaczą rozstrzygnięcia. Historia zna już zresztą wiele takich przypadków, w których jeden uraz decydował nawet o mistrzostwie.

Devin Booker, Khris Middleton, Kyle Lowry... To tylko trzy duże nazwiska, a to nie koniec. Pewnie jeszcze kilku zawodników wyląduje poza parkietem w kolejnych tygodniach. Kontuzje to niestety nieodłączna część sportu. O mistrzostwo w NBA jak zwykle powalczą więc ci najzdrowsi. Jak pokazuje historia, jeden uraz może zmienić bardzo dużo, a czasem niemal wszystko.

1
Bill Walton w 1978 roku

Można pokusić się o stwierdzenie, że liga swój najbardziej wyrównany okres przeżywała pod koniec lat 80. To efekt połączenia z ligą ABA w 1976 roku. W kolejnych latach rywalizacja mocno się wyrównała. Dość powiedzieć, że przez trzy sezony od czasu połączenia NBA z ABA żaden z zespołów nie przekroczył bariery 60 zwycięstw. Mistrzem w 1977 roku zostali Portland Trail Blazers z fantastycznym Billem Waltonem, który grał na tyle dobrze, że drużyna z Oregonu przez chwilę wyglądała jak początek dynastii.

Walton po zdobyciu mistrzostwa już w kolejnym sezonie zdobył nagrodę dla najlepszego gracza w całej lidze. Poprowadził Blazers do najlepszego bilansu w NBA, ale męczące go niemal przez cały sezon problemy zdrowotne dopadły go wreszcie w półfinale konferencji. W starciu numer dwa przeciwko Seattle SuperSonics złamał nogę. Był to jego ostatni występ w barwach Blazers, których po zakończeniu sezonu oskarżył o błędy w leczeniu kontuzji. Na znak protestu przesiedział całe kolejne rozgrywki, a z klubu odszedł w 1979 roku.

2
Kyrie Irving i Kevin Love w 2015 roku

Dopiero po sześciu meczach Golden State Warriors zdobyli w 2015 roku mistrzostwo, choć dwóch z trzech najlepszych graczy Cavaliers zagrało w tych finałach łącznie 44 minuty. Kevin Love z powodu kontuzji odniesionej już w pierwszej rundzie fazy play-off nie zagrał wcale (do dziś znienawidzony w Cleveland jest przez to Kelly Olynyk, uznany wtedy za winnego kontuzji podkoszowego Cavs). Kyrie Irving natomiast w dogrywce pierwszego finałowego meczu doznał kontuzji kolana, która wykluczyła go z dalszej rywalizacji.

Osamotniony w ten sposób LeBron James raz jeszcze dał pokaz swojej wielkości, ale kolektywu Warriors nie pokonał. Wiele wskazywało wtedy zresztą, że LBJ zostanie ledwie drugim w historii MVP finałów z pokonanej drużyny. Tak się ostatecznie nie stało (niespodziewanie nagroda trafiła do Andre Iguodali), choć nic straconego. Już rok później był najlepszym graczem finałów oraz mistrzem w jednym. Wtedy też tak Love, jak i Irving odegrali wielkie role w historycznym powrocie Cavaliers ze stanu 1-3.

3
Magic Johnson w 1989 roku

Los Angeles Lakers w 1989 roku byli w drodze po three-peat. Do dwóch kolejnych tytułów poprowadził ich znakomity Magic Johnson, który był w najlepszych latach swojej kariery. Trzecie mistrzostwo z rzędu zdawało się kwestią czasu. Drużyna z Miasta Aniołów po prostu nie oglądała się za siebie. Do finałów dotarła wtedy bez ani jednej porażki (11-0), rozbijając po drodze kolejnych rywali. Zatrzymały ją tak naprawdę dopiero kontuzje – najpierw Byrona Scotta, a potem także samego Johnsona.

Scott doznał urazu zaraz przed startem finałów z Detroit Pistons. Potem w drugim finałowym meczu tej samej kontuzji związanego ze ścięgnem udowym nabawił się również Magic. Dla lidera Lakers uraz oznaczał koniec sezonu, a dla Tłoków wielką szansę na rewanż za poprzedni rok. Wtedy zresztą to oni przeżywali spore nieszczęście po skręconej kostce Isiah Thomasa. Po kontuzji Johnsona okazji z rąk już nie wypuścili i wygrali w finałach do zera, zdobywając wtedy pierwszy tytuł w historii klubu.

4
Kendrick Perkins w 2010 roku

Dziś popularny Perk znany jest bardziej z kontrowersji wypowiadanych w telewizji, ale swego czasu był znakomitym defensywnym środkowym idealnie uzupełniającym mocne zespoły Celtics. Do dziś w Bostonie często powtarza się, że piątka Rondo-Allen-Pierce-Garnett-Perkins nie przegrała ani jednej serii play-off. Jeśli wszyscy byli zdrowi, to rzeczywiście Celtowie potrafili dominować rywali jak mało kto. Ale w szóstym meczu finałów w 2010 roku stracili Perka, który zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.

Rywalizacja między Celtics a Lakers w tamtych finałach była na tyle wyrównana, że taka kontuzja mogła mieć – i miała – ogromne znaczenie dla losów serii. Tym bardziej że bez Perka dużo łatwiej pod koszami Celtów mieli Andrew Bynum czy Pau Gasol. W decydującym siódmym meczu Lakers znacznie wygrali więc walkę na tablicach (53 do 40), a to w połączeniu z odrobiną pozytywnego szaleństwa Rona Artesta zapewniło im mistrzowski tytuł i rewanż na bostończykach za porażkę w wielkim finale dwa lata wcześniej.

5
Kyrie Irving i James Harden w 2021 roku

Stworzona w styczniu 2021 roku nowa Wielka Trójka na Brooklynie miała przynieść Nets co najmniej pierwsze w historii klubu mistrzostwo ligi. Apetyty były znacznie większe, bo w dziejach NBA takiego nagromadzenia ofensywnego talentu wcześniej chyba nie było. Kevin Durant, James Harden i na dokładkę jeszcze Kyrie Irving. Już w trakcie sezonu zasadniczego pojawiły się jednak problemy. Trio zagrało ze sobą bowiem zaledwie osiem spotkań, a wszystko przez kłopoty zdrowotne każdego z nich.

Te dopadły Nets także w fazie play-off. Irving nie grał od meczu numer cztery drugiej rundy przeciwko Milwaukee Bucks, a Harden choć wrócił do gry, począwszy od piątego spotkania tej serii, to jednak był cieniem siebie. Osamotniony w ten sposób Durant robił, co mógł, ale nie uchronił Nets przed porażką po siedmiomeczowej batalii z przyszłymi mistrzami. Drugiej szansy ta wielka trójka już nie miała. Skonfliktowany z drużyną Harden odszedł bowiem do 76ers, a fanom Brooklynu pozostało tylko gdybanie.

6
Derrick Rose w 2012 roku

Jeśli jesteś fanem Chicago Bulls, to może lepiej pomiń ten akapit. Tamten feralny wieczór pewnie do dziś bowiem śni się wielu kibicom Byków. Derrick Rose ledwie rok wcześniej został najmłodszym MVP w historii ligi. W kolejnym sezonie zmagał się z mnóstwem problemów zdrowotnych: dokuczały mu plecy, pachwina, kostka. A choć zagrał tylko w 39 z 66 spotkań Bulls (w skróconych przez lokaut rozgrywkach), to drużyna z Wietrznego Miasta z bilansem 50-16 była wyraźnie najlepszą ekipą konferencji wschodniej.

Byki w dobrym stylu otworzyły serię pierwszej rundy przeciwko 76ers. Zwycięstwo miały już w kieszeni, gdy na mniej niż dwie minuty przed końcem Rose przy wjeździe pod kosz zerwał więzadło ACL. W tamtej chwili nie powinno już w ogóle być go na boisku, o co kibice nie tylko Chicago mieli duże pretensje do trenera Toma Thibodeau. Bulls bez swojego lidera przegrali z Szóstkami w sześciu meczach. Był to też początek końca Rose’a, który przez dwa kolejne sezony rozegrał łącznie tylko 10 spotkań i nigdy już nie wrócił do wielkiej formy.

7
Dirk Nowitzki w 2003 roku

Dopiero w 2011 roku Dirk Nowitzki został mistrzem NBA, ale to nie oznacza, że wcześniej nigdy nie był blisko. I nie chodzi tutaj wcale o finały z 2006 roku, które Mavs zaczęli od dwóch zwycięstw. Trzy lata wcześniej teksańska drużyna razem z Kings i Spurs biła się o mistrzostwo w niezwykle wyrównanej walce. Spurs i Mavs zakończyli sezon z 60 zwycięstwami (ówczesny rekord Dallas) na dwóch pierwszych miejscach Zachodu, a Kings mieli tylko jedną wygraną mniej. W tabeli byli wyżej od Mavs jako zwycięzcy dywizji.

Każdy z tych zespołów miał fantastycznego lidera: Kings mogli liczyć na Chrisa Webbera, Spurs na Tima Duncana, a Mavs oczywiście na Dirka. Mistrzostwo zdobył... najzdrowszy. Najpierw w drugiej rundzie w pojedynku z Dallas z gry wypadł Webber (seria skończyła się zwycięstwem Mavericks w siódmym meczu), a potem w finale konferencji w trzecim starciu między Mavs i Spurs kontuzji kolana doznał Nowitzki. W ten sposób to zespół z San Antonio po sześciu meczach awansował do wielkiego finału, w którym nie dał szans New Jersey Nets.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz sportowy z pasji i wykształcenia. Miłośnik koszykówki odkąd w 2008 roku zobaczył w akcji Rajona Rondo. Robi to, co lubi, bo od lat kręci się to wokół NBA.
Komentarze 0