„W lesie dziś nie zaśnie nikt 2”. Przed ekranem chyba też nie (RECENZJA)

Zobacz również:„Jackass” powraca! Pierwszy trailer nowego filmu to czyste szaleństwo
w lesie.jpg
fot. Netflix

Chociaż niektórzy krytycy w recenzjach nie mogli nie zepsuć widzom seansu i powstrzymać się przed zdradzeniem ważnego twistu fabularnego. Ale u nas bez spoilerów.

Wystarczy, żebyście wiedzieli, że akcja rusza tam, gdzie kończy się część pierwsza. Ocalała z rzezi w lesie Zosia (Julia Wieniawa) ląduje na komisariacie. Za chwilę ma pojechać na wizję lokalną, ale w okolicy dzieją się kolejne dziwne rzeczy. I nie chodzi tylko o młodego posterunkowego Adasia, któremu nie w głowie rozwiązywanie kryminalnych zagadek, a poderwanie urodziwej Wanessy z biurka obok. Szanse ma mniejsze niż w Lotto, ale do odważnych świat należy.

To zresztą maksyma, która przyświecała reżyserowi, Bartoszowi M. Kowalskiemu przy realizacji części pierwszej. Pionierskiej - w końcu nigdy przedtem nasze kino nie doczekało się slashera z prawdziwego zdarzenia. Wyszło tak, że na angaż do Hollywood Kowalski raczej nie ma co liczyć, ale wstydu absolutnie nie przyniósł. W lesie dziś nie zaśnie nikt przedstawiło go jako twórcę w pełni świadomego, z odrobionymi lekcjami gatunku. Trochę w jego historii szwankowało napięcie, którego brak Kowalski rekompensował uroczą, obficie podlaną juchą coming-of-age story. I dobrymi dialogami, ale do nich ucho ma od zawsze - kto nie widział jego wstrząsającego Placu zabaw, niech nadrobi, bo tak naturalnych bohaterów polskie kino widuje rzadko.

Szkoda, że przy drugiej, mocno autotematycznej części, tego dialogowego błysku zabrakło. Być może Kowalski gorzej odnajduje się w konwencji komediowej, ale aż prosi się o to, żeby podrasować scenariusz spontanicznym, celnym żartem, mocniejszą ironią, błyskotliwą wymianą zdań. Tu mamy raczej humor sytuacyjny, prowokowany przez przełamanie stereotypów; policjant jest taką niezgułą, że aż dziw, że udaje mu się bez pomocy zawiązać sznurówki, policjantka - twardzielką, trzymającą za twarz cały komisariat. Role wcielających się w nich Mateusza Więcławka i Zofii Wichłacz są najmocniejszym elementem filmu, aczkolwiek trudno nie wyczuć, że i ona, i on doskonale się na planie bawili. Możliwe - grunt, że dobrze wyczuli przyjętą konwencję. Podobnie jak przemykający przez drugi plan Wojciech Mecwaldowski i Sebastian Stankiewicz.

Mówimy o slasherze, chociaż Bartosz M. Kowalski w drugiej części swojego filmu wyraźnie inspiruje się kinem grozy spod znaku Johna Carpentera. Amerykański mistrz słynął z budowania napięcia przy użyciu minimalistycznych środków, wszystko działo się u niego dość powoli, bohaterów było niewielu, a akcja zazwyczaj działa się w konkretnym czasie i miejscu. W wielu momentach czuć, że reżyser przeszczepia ducha takiego kina; zresztą jest nawet ujęcie, dość czytelnie nawiązujące do Ucieczki z Nowego Jorku. I to jest coś, co można przeoczyć - w końcu mamy reżysera, który umiejętnie bawi się kinem gatunkowym, człowieka odbierającego filmowe wychowanie w wypożyczalniach i na eMule, gościa nieskażonego wirusem polskiego doła, wykrywalnym zwłaszcza w Łodzi, w okolicach tamtejszej Filmówki. Facet jedzie po bandzie - a w drugiej części W lesie dziś nie zaśnie nikt faktycznie puszcza lejce i wystawia gust fanów gatunku na duże wyzwanie - ale jest przy tym odważny i, przede wszystkim, jakiś. To nic, że szwankują i dialogi, i napięcie, ale tego nie ogląda się jak polskiego filmu. Tu nie ma przypału ani brania się za gatunek, którego zwyczajnie się nie rozumie, na czym kompletnie przejechali się twórcy tragicznego Wszyscy moi przyjaciele nie żyją. Zamiast tego - niewymuszona lekkość. Mamy produkcję, nad którą cała ekipa musiała pracować z ogromną przyjemnością. A przynajmniej tak wydaje się, patrząc z boku.

Bartosz M. Kowalski nigdy nie będzie polskim Wesem Cravenem, a seria W lesie dziś nie zaśnie nikt - krajowym Krzykiem. Ale skoro polski horror był w tytułowym lesie przez kilkadziesiąt lat, to tyle dobrego, że przynajmniej próbuje z niego wyjść. Udanie? Obiecująco. Film można już oglądać na platformie Netflix.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Współzałożyciel i senior editor newonce.net, współprowadzący „Bolesne Poranki” oraz „Plot Twist”. Najczęściej pisze o kinie, serialach i wszystkim, co znajduje się na przecięciu kultury masowej i spraw społecznych. Te absurdalne opisy na naszym fb to często jego sprawka.