
Scenariusz pilotowego odcinka serialu na podstawie prozy Sapkowskiego jest już gotowy, dlatego przyglądamy się faworytom do roli Geralta i wysuwamy własne propozycje.
Sprawdź też: 5 raperów, którzy mogliby zagrać w serialu Wiedźmin
Mads Mikkelsen
Wskazywanie Mikkelsena przypomina typowanie Brazylijczyków na triumfatorów Mistrzostw Świata w Rosji. To nudne, przewidywalne i oczywiste. Po Michaelu Kohlhaasie czy Valhalla Rising wyobraźnia nie jest zupełnie potrzebna, by zwizualizować sobie Duńczyka w roli Geralta, a podejrzewamy, że nie tylko my ostrzymy sobie zęby na faktor zaskoczenia. Dlatego nic z tego nie będzie. Z mistrzostwa dla Brazylii także.
Tom Hardy
Kolejny pewniak. W tym przypadku wcale nie obrazilibyśmy się, gdyby bohatera powieści Sapkowskiego zagrał aktor odpowiedzialny za genialne kreacje m.in. w serialu Taboo czy w Zjawie. Po tym, co Hardy zaprezentował grając okiem w Dunkierce, nie mamy wątpliwości, że on może wszystko jak LO 27. Jedyna wątpliwość: trochę przypał, żeby od północy, od Bramy Powroźniczej nadszedł typ, który nie ma nawet 180 centymetrów wzrostu.
Michael Fassbender
I ponownie jedno z najczęściej wskazywanych nazwisk. W tej loterii wymieniany jest jeszcze Nikolaj Coster-Waldau, czyli odtwórca roli Jaime Lannistera z Gry o tron. Jako medium o profilu patriotycznym nie do końca jednak akceptujemy, żeby klasycznego bohatera polskiej literatury miałby zagrać typ, który od siedmiu lat w produkcji HBO robi własną siostrę.
Wracając do Fassbendera. To być może najzdolniejszy aktor swojego pokolenia, ale pozostaje pytanie, czy nie za dużo było w jego wykonaniu tych postaci około-wiedźmińskich. Na przestrzeni ostatnich lat wcielał się przecież w Makbeta czy Aguilara z Assassin's Creed. Niewątpliwą zaletą jest nienaganny polski zaprezentowany przez przedstawiciela Republiki Federalnej Niemiec w X-Men: Apocalypse.
Travis Fimmel
Jeszcze jeden do obsadzenia po warunkach. Na zasadzie: jeśli byłeś kiedyś rycerzem, miałeś brodę i dziaby na twarzy, to nadasz się na Geralta. Z Fimmelem jest jednak inna sytuacja, ponieważ pomijając fakt, że gra Wiedźmina w Wikingach, to wciąż jest aktorem stosunkowo mało obru***nym. Ten jego nordycki look (a pochodzi przecież z Australii) i wzrok zimny jak redański lager (nerdoza dziesięć) naprawdę robiłyby robotę.
Michael Pitt
Kurt Cobain z filmu Last Days Gusa Van Santa i James Darmody z Zakazanego Imperium to nasz autorski typ. Jeżeli czytają nas włodarze Netfliksa: pamiętajcie, komu zawdzięczacie ten obsadowy strzał w dziesiątkę. Jak już zrobi masę i rzeźbę oraz zostanie odpowiednio przyKaerMorhenowany (nerdoza dwadzieścia) mógłby być Wiedźminem naszych marzeń.
Casey Affleck
Niby kontrowersja, bo młodszy Affleck to wciąż baby-face killer, ale nie zapominajmy, że chłop ma już 42 lata na liczniku, więc żaden z niego młodzieniaszek. Na jego korzyść mógłby przemawiać fakt, że jeśli nadal nie wyszedł z roli po Manchester by the Sea (jak na Oskarach), to oszczędność w ruchu i emocji oraz quasi-autystyczne ad-liby byłyby potężnymi atutami w walce o rolę Geralta z Rivii.
Joaquin Phoenix
Z jednej strony chłodny sk**wiel z Nigdy cię tu nie było (ileż w tym filmie jest wątków zbieżnych z Wiedźminem!), z drugiej – introwertyczny wrażliwiec z Her. A wkrótce także Jezus w Marii Magdalenie. To wszystko składa nam się na naprawdę high-classowego Geralta – zwłaszcza że Joaquin Phoenix jest aktorem, który potrafi zagrać wszystko. Wiadomo że aspekt mruczącego i minimalistycznego warsztatu jest dodatkowym argumentem za.
Piotr Adamczyk
Pan Piotrek, ten nasz kameleon, nowy Holoubek, nowy Zapasiewicz! Wielokrotnie w karierze wcielał się w rolę frajera, dwa razy zagrał papieża, był też Chopinem i nazistą, więc rola Wiedźmina nie stanowiłaby dla niego żadnego wyzwania. W przypadku takiej decyzji obsadowej proponowalibyśmy jednak zamienić fantastyczną sagę w teatr jednego aktora, powierzyć Adamczykowi wszystkie role, a całość rozegrać w oszczędnej scenografii rodem z Dogville von Triera. To byłaby najlepsza rzecz na świecie od czasu wymyślenia lobotomii.