Wiele mistrzostw i same mocne nazwiska. Największe powroty w historii boksu

Zobacz również:Zaległe starcie legend czy tylko skok na kasę? Tyson vs Jones Jr., czyli o co tu chodzi
George Foreman
Fot. The Ring Magazine via Getty Images

Tomasz Adamek właśnie ogłosił, że jego przygoda z zawodowym boksem jeszcze się nie zakończyła. I choć nie oczekujemy po tym powrocie niczego dużego, o tyle są tacy, którzy z tego typu powrotów zrobili kolejny, fantastyczny rozdział swoich karier. I są to w większości nazwiska, które każdy szanujący się fan sportów walki wymieni od razu.

1
George Foreman

Być może największy powrót w historii boksu, biorąc pod uwagę długość przerwy i efekty osiągnięte po niej. W początkach kariery Foreman był absolutnym dominatorem. Został mistrzem olimpijskim w Meksyku w 1968 roku, a po przejściu na zawodostwo zaliczył serię 40 zwycięstw, pokonując między innymi legendarnego Joe Fraziera (i to już przez nokaut w drugiej rundzie!) czy późniejszego mistrza świata Kena Nortona (również nokaut w drugiej). Skończenie tych walk przed czasem nie było zresztą niczym odosobnionym, bowiem Foreman aż 37 z tych 40 pojedynków wygrał przez nokaut.

Zastopował go dopiero Muhammad Ali w słynnym Rumble in the Jungle. Po kilku kolejnych, zwycięskich walkach (m.in. rewanż z Frazierem), Foreman poleciał bez żadnej aklimatyzacji do Portoryko, gdzie w kontrowersyjnych okolicznościach przegrał z Jimmym Youngiem. Po tym starciu doświadczył w szatni „bliskiego spotkania ze śmiercią”, ze względu na wyczerpanie i przegrzanie organizmu. Między innymi to doprowadziło do tego, że Foreman odrodził się w swojej chrześcijańskiej wierze. Porzucił boks i zajął się głoszeniem wiary oraz otworzył ośrodek dla młodzieży. Miał wtedy 28 lat i był w szczycie swojej kariery.

Wrócił 10 lat później. Niekoniecznie po to, by zostać mistrzem świata, ale by zarobić pieniądze m.in. na wspomniany ośrodek. Walczył często, wygrywając 24 walki w trzy lata i dostając pojedynek o mistrzostwo świata z Evanderem Hollyfieldem. Przegrał go, podobnie jak drugą szansę z Tommym Morrisonem. Dostał jednak trzecią i ją wykorzystał, bijąc rekord najstarszego mistrza świata w historii (poprawiony później przez Bernarda Hopkinsa). Nie wyglądał już tak młodo i dominująco jak lata wcześniej, a na twarzy można było zobaczyć przejawy starszego pana George'a, którego znamy dziś, jednak przeznaczenie wielkiego powrotu dopełniło się idealnie.

2
Muhammad Ali

Jego powrót nie był typowym powrotem z końca kariery, bo Ali na emeryturę został wysłany nieoficjalnie i przymusowo, w sposób pośredni. Przez jego działalność społeczną i pozaringową oraz odmówienie wstąpienia do wojska, nie mógł otrzymać licencji przez prawie 4 lata. Zabrało mu to być może najlepsze (wiek od 25 do 28) lata kariery, jednak po powrocie i tak został największą legendą dyscypliny. Przegrał co prawda pojedynki z Joe Frazierem i Kenem Nortonem, ale obu się zrewanżował i przede wszystkim jako pierwszy pokonał Foremana we wspominanym już Rumble in the Jungle.

Przed powrotem – mistrz olimpijski (wygrał w finale w Rzymie w 1960 roku ze Zbigniewem Pietrzykowskim) i niepokonany mistrz zawodowy z bilansem 29-0, po powrocie – kolejne mistrzostwa i legendarne pojedynki z Foremanem, Frazierem (Thrilla in Manilla) i rewanż na każdym, kto ośmielił się go pokonać w jego najlepszych latach. Do Fraziera i Nortona dołączył jeszcze Leon Spinks.

Tak, są jeszcze dwie porażki bez rewanżu z Larrym Holmesem i Trevorem Berbickiem, jednak obie po dwóch latach przerwy od boksu i z coraz bardziej niszczejącym zdrowiem mistrza - to wtedy Ali zacząć przejawiać pierwsze poważne symptomy choroby Parkinsona, a obie te walki raczej nie powinny się w ogóle odbyć.

3
Sugar Ray Robinson

Nazywany przez niektórych najlepszym bokserem w historii bez podziału na kategorie wagowe. Kiedy kończył karierę w 1952 roku z niespotykanym w dzisiejszych czasach bilansem 131-3-2 (dwie porażki w ostatnich kilku walkach, stąd decyzja), mógł być uznany za żyjącą legendę dyscypliny, która przetrwa bardzo długie lata. Był byłym mistrzem świata wagi półśredniej i dwukrotnym mistrzem kategorii średniej.

Wracać nie musiał, jednak zrobił to w 1955 roku i został pierwszym w historii pięciokrotnym mistrzem świata w tej samej kategorii wagowej (średniej). Stoczył dziesiątki mistrzowskich walk i choć w końcówce kariery nie był już tym Sugarem Rayem, którego wszyscy pamiętali, to i tak zakończył przygodę z boksem grubo po czterdziestce, mając za sobą niemal 200 zawodowych walk.

4
Sugar Ray Leonard

Drugi ze słynnych „Sugarów” nie miał tak obfitującej w liczbę pojedynków kariery, jednak ma na koncie serię walk z wybitnymi przeciwnikami – na przestrzeni dwóch lat zmierzył się z Wilfredem Benitezem, Robertem Duranem, Ayubem Kalule i Thomasem Hearnsem, którzy wchodząc do ringu z Leonardem mieli łączny bilans 177-1-1. Sugar Ray wygrał cztery i przegrał jeden pojedynek (z Duranem, któremu od razu się zrewanżował) i wdarł się na szczyt świata boksu przełomu lat 70. I 80.

Przez poważną kontuzję oka musiał zakończyć karierę w 1982 roku. Wrócił w 1984, w którym w niezbyt imponujący sposób wygrał z przeciętnym Kevinem Howardem, co odłożyło jego wielki powrót na kolejne trzy lata. W 1987 roku otrzymał propozycję walki, który pod jego nieobecność został królem wagi średniej. Leonard miał nie mieć żadnych szans (wszyscy pamiętali powrót z Howardem), tymczasem wygrał przez niejednogłośną decyzję po jednym z najlepszych i najbardziej kontrowersyjnych pojedynków w historii boksu. Ten werdykt do dziś wzbudza wiele emocji, a eksperci nie mogą się zdecydować, kto wygrał – wynik, w zależności od tego, kogo spytacie, waha się od 118-110 dla Leonarda do 117-111 dla Haglera. Ponoć sam Leonard po walce miał przyznać Haglerowi, że ten go pokonał.

Rezultat był jednak inny, a Hagler zakończył karierę nie mogąc się doczekać na rewanż od Leonarda (innej walki nie chciał). Leonard stoczył jeszcze kilka pojedynków (m.in. kolejne z Hearnsem i Duranem) i skończył karierę jako mistrz. Wracał jeszcze dwukrotnie na pojedynki mistrzowskie w 1991 i 1997 roku, jednak oba te powroty skończyły się porażkami.

5
Evander Holyfield

W 1994 roku Holyfield miał już na koncie fantastyczne walki z Dwightem Muhammadem Qawim, Georgem Foremanem i Riddickiem Bowe'em, tytuły mistrza świata w dwóch kategoriach wagowych (junior ciężka i półciężka) i... wykrytą dopiero co wadę serca, co spowodowało, że zakończył karierę.

Wrócił jednak bardzo szybko, co dało nam dwie wygrane mistrzowskie walki z Mike'iem Tysonem, w tym „tę od ucha”. Dorzucił klasyki z Lennoxem Lewisem czy Johnem Ruizem, a nawet, po wielu latach, z Nikołajem Wałujewem, którą według wielu ekspertów powinien wygrać (mimo marnego poziomu). To jeden z tych przypadków, gdzie brak powrotu pozbawiłby nas wielu bardzo charakterystycznych i legendarnych pięściarskich historii.

6
Witalij Kliczko

W momencie zakończenia kariery w 2004 roku Kliczko był dominatorem wagi ciężkiej, przegrywając tylko dwukrotnie, jednak w obu przypadkach przez kontuzje. Z Chrisem Byrdem prowadził na kartach wszystkich sędziów, jednak był zmuszony zrezygnować przez uraz ramienia. Z Lennoxem Lewisem z kolei walkę przerwał sędzia, ze względu na rozcięcia na twarzy Ukraińca (również prowadził). Karierę skończył ze względu na kontuzję nogi, która uczyniła go niezdolnym do sportu na długie miesiące. Koniec kariery był m.in. ukłonem w stronę WBC, żeby federacja nie musiała czekać na decyzję swojego mistrza i mogła zarządzić mistrzostwem w inny sposób. W zamian WBC obiecało Witalijowi walkę o pas w każdej chwili, jeśli tylko zdecyduje się wrócić.

Wrócił po czterech latach, wygrał walkę z Samuelem Peterem i ponownie został mistrzem świata. Mimo tego że nie przegrał już żadnego pojedynku, to jego seria zwycięstw nieobfitowała w wybitne pojedynki. Ukrainiec obijał zawodników pokroju Tomasza Adamka czy Shannona Briggsa i zakończył karierę w 2012 roku.

7
Eder Jofre

Być może najwybitniejszy brazylijski pięściarz w historii. Mistrz świata wag koguciej i piórkowej, który w latach 1957-64 stoczył pięćdziesiąt walk w tej pierwszej, nie przegrywając żadnej. Potem przegrał dwa pojedynki z Japończykiem Masahiko „Fighting” Haradą i zakończył karierę, nie potrafiąc mu się zrewanżować. Wrócił po ponad trzech latach i...nie przegrał już żadnego starcia. Ponownie został mistrzem świata, tym razem w wadze piórkowej, w której nigdy nie znalazł pogromcy. Zakończył karierę w wieku 40 lat z bilansem 72-2-4 - i jedynie ten Harada śni mu się do dziś po nocach.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Uniwersalny jak scyzoryk. MMA, sporty amerykańskie, tenis, lekkoatletyka - to wszystko (i wiele więcej) nie sprawia mu kłopotów. Współtwórca audycji NFL PO GODZINACH.