Wielki wyciek utworów od czołówki sceny: wszystko, co ustaliliśmy na temat leaków

Zobacz również:Musical sci-fi. Kulisy trasy „Psycho Relations” Quebonafide (ROZMOWY)
Quebonafide
SpontanProductions

Pół żartem, pół serio można by napisać, że jeśli dotąd kultura leaku nie miała się u nas najlepiej – właśnie zaczęliśmy nadrabiać stracony dystans. We wtorkowy wieczór hiphopowa sieć zapłonęła wraz z wyciekiem kilkudziesięciu nieznanych nagrań, prewek i alternatywnych take'ów Quebonafide, Szpaka czy Kubana. Tu potrzebna jest szybka pomoc hydraulika?

To była długa noc dla słuchaczy, którzy niespodziewanie zyskali dostęp do takich hidden treasures, jak wspólny numer Szpaka i Białasa – Gilotyna, uznane przez aklamację za highlight Bajlando ReTo czy Stary, dobry Que. Nie było przy tym końca śmiechom. Sprawę w żart próbowało obrócić QueQuality; komentujący sugerowali z kolei, że materiał pochodzi ze skradzionego dysku Diha.

Nie brakowało domysłów, więc uznaliśmy w końcu, że – parafrazując klasyka – tu nie ma co spekulować, tu trzeba dzwonić. Będzie bez konkretnych nazwisk i bez konkretnych wytwórni, ale z maksymalną dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że wszystko, czego się dowiedzieliśmy jest wiarygodne.

Plakat z 1923 roku dla atencji
Plakat z 1923 roku dla atencji (Buyenlarge/Getty Images)

„W przeszłości zapłacono, żeby nie wyciekł cały album topowego wykonawcy”

Na 100% pewne jest źródło przecieku. Tak – leak pochodzi z serwisu Picosong, czyli platformy, gdzie cała scena ładowała szkice kawałków. Serwis przestał działać w 2019 roku, więc mowa o rzeczywistości sprzed dwóch lat. Dominuje przekonanie, że wypływają nieistotne starocie, ale – mimo wszystko – podjęte zostały próby usuwania kolejnych wrzutek. W przypadku YouTube'a czy Soundclouda interwencje bywają skuteczne, ale jurysdykcja labeli w żaden sposób nie sięga już Google'a. Jakby nie było – wszyscy są świadomi tego, że w internecie nic nie ginie, a kolejne wycieki pozostają kwestią czasu. Ma się z czego wylewać – wielkość muzycznego archiwum Picosong to prawie siedem terabajtów.

Fun fact: wcześniej została podjęta próba wyciągnięcia hajsu za to, żeby utwory nie zostały upublicznione. Kolejny? To nie pierwsza taka sytuacja. Podobno w przeszłości zapłacono, żeby światła dziennego przed premierą nie ujrzał cały album topowego wykonawcy...

„Kilka miesięcy temu miała miejsce fala włamań na dyski w chmurze”

Generalnie jest tak, że najbardziej zagorzali fani polskich raperów stworzyli sobie przestrzeń na Discordzie, gdzie dzielą się leakami, wymieniają je, a często też sprzedają między sobą. Z tego, co pamiętam – czasami chodzi o kwoty rzędu pięćdziesięciu złotych. Ta społeczność jest bardzo młoda. Dzieciaki mają 13-17 lat. Często zależy im, żeby po prostu skontaktować się z idolem; zdobyć atencję. Ale nie brakuje takich, którzy od razu wrzucają nagrania do sieci...

To słowa kolejnego z naszych rozmówców, który zwraca ponadto uwagę na lekkomyślność samych raperów. Wytwórnie muszą pilnować artystów choćby na tym poziomie, żeby mieli dwuetapowe uwierzytelnianie. Wyciek z Picosonga to jedno, ale kilka miesięcy temu miała miejsce fala włamań na dyski w chmurze; google'owskie i dropboksy. Wpływały wtedy wiadomości z żądaniem wysyłki płyt w zamian za rezygnację z procederu. Często to był fejki, ale w przypadku jednego z młodych raperów rzeczywiście pojawił się poważny problem, bo do internetu trafiały totalnie nowe rzeczy.

„Albo otrzeźwienie, albo eskalacja”

W branży panuje przekonanie, że wyciek tej skali był nieunikniony. Ale jest też wiara w otrzeźwienie, jeśli chodzi o bezpieczeństwo; włączanie dwuetapowej weryfikacji, korzystanie z dysków zewnętrznych. Chociaż przeważa przekonanie, że teraz jeszcze wszystko rozejdzie się po kościach. Nastąpiło po prostu „wyczyszczenie dysków” z rzeczy, o których już nikt nie pamiętał. Z prewek, remiksów, innych ścieżek wokalnych. Nie będzie tąpnięcia bez wypłynięcia do sieci prawdziwego blockbustera.

W tych zaniechaniach widać pewien brak szacunku raperów dla swojej pracy. Oni w większości byli informowani o zagrożeniach, ale prawdopodobnie niewiele z tym zrobili. Ich sprawa. Pomimo rozmaitych sygnałów – cyberprzestępczość nie była dotąd traktowana poważnie w naszym środowisku hiphopowym. I albo wtorkowe wydarzenie da wszystkim do myślenia, albo nastąpi eskalacja.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Senior editor w newonce.net. Jest związany z redakcją od 2015 roku i będzie stał na jej straży do samego końca – swojego lub jej. Na antenie newonce.radio usłyszycie go w autorskiej audycji „The Fall”, ale też w "Bolesnych Porankach". Ma na koncie publikacje w m.in. „Machinie”, „Dzienniku”, „K Magu”,„Exklusivie” i na Onecie.