Rok 2021 nie przyniósł Polsce wymarzonego siatkarskiego medalu igrzysk. Choć trudno nie czuć rozczarowania, to w ogólnej skali hipokryzją byłoby spisanie ostatnich dwunastu miesięcy na sportowe straty. To polski klub triumfował w Lidze Mistrzów, polska siatkarka pobiła rekord Guinnessa, a polscy kadeci zdobyli mistrzostwo świata. Nie zabrakło również niespodziewanych historii.
Punkt widzenia polskiego kibica volleya różni się zdecydowanie względem sympatyków z innych krajów. Sukcesy w ostatnich kilkunastu latach sprawiły, że dla najbardziej wybrednych brąz mistrzostw Europy jawi się jako lekkie rozczarowanie. Najwięcej oczekiwań stawiano kadrze Vitala Heynena. Patrząc przez pryzmat najważniejszej imprezy ostatnich lat, można czuć spory zawód. Spoglądając na cały rok niesprawiedliwym byłoby robienie z biało-czerwonych kozłów ofiarnych.
Ten tekst nie ogranicza się jednak tylko do kadry panów, ani ogólnie do rozgrywek reprezentacyjnych. W ostatnich dwunastu miesiącach mogliśmy cieszyć się sukcesami klubowymi na arenie międzynarodowej, a także podziwiać dobry poziom sportowy w PlusLidze. Wspominając o najważniejszych zdarzeniach nie można zapominać o rozgrywkach kobiet. W rywalizacji kadr narodowych dominowały Amerykanki, a wśród klubów Imoco Conegliano. Z jakimi wspomnieniami opuszczamy 2021 rok?
WICELIDER Z MISTRZOSTWEM NA FINISZU
Patrząc po tym co działo się w fazie zasadniczej Plusligi sezonu 2020/21, wydawało się, że Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle jest skazana na kolejne mistrzostwo Polski. Zawodnicy Nikoli Grbicia doznali tylko trzech porażek, zdobywając aż 70 punktów. W play-offach po wyeliminowaniu Ślepska Malow Suwałki i PGE Skry Bełchatów pozostała ostatnia przeszkoda – jak się okazało – nie do przeskoczenia.
Jastrzębski Węgiel cały sezon spoglądał na kędzierzynian z pozycji wicelidera. Choć nie tracili hurtowo punktów (sześć porażek w fazie zasadniczej), to cały czas nie sprawiali wrażenia zespołu, który mógłby zagrozić ZAKSIE. W styczniu prezes Adam Gorol dokonał niespodziewanej zmiany na ławce trenerskiej. Luke’a Reynoldsa zastąpił dobrze znany w Polsce Andrea Gardini. Były szkoleniowiec tuż przed zwolnieniem gościł na łamach naszego portalu.
Legenda kadry Włoch doprowadziła zespół ze Śląska do pierwszego od 2004 roku mistrzostwa. Do wyłonienia triumfatora potrzeba było tylko dwóch spotkań. Jastrzębski zabrał ZAKSIE również pierwszy puchar w obecnej kampanii. Starcie o Superpuchar Polski w Lublinie zakończyło się wygraną siatkarzy Gardiniego 3:0.
HISTORYCZNY TRIUMF ZAKSY
Porażka w PlusLidze była dla siatkarzy z województwa opolskiego mocnym ciosem. ZAKSA wygrywała dwie poprzednie odsłony rozgrywek o mistrzostwo Polski. Na analizę porażki z Jastrzębskim Węglem nie było jednak zbyt wiele czasu. Kilkanaście dni po ostatnim starciu czekał ich najważniejszy mecz w historii klubu – finał Ligi Mistrzów.
Siatkarze Grbicia po bezproblemowym wyjściu z fazy grupowej najpierw wyszarpali triumf w ćwierćfinale włoskiemu Lube, a później w półfinale rosyjskiemu Zenitowi Kazań. W ostatnim meczu pozostało im pokonać Itas Trentino i mogli cieszyć się z wielkiego osiągnięcia. Polski volley czekał 43 lata na podobne osiągnięcie.
Wicemistrzom Polski niedane było powalczyć o Klubowe Mistrzostwo Świata. Termin turnieju odbywającego się w Brazylii kolidował z rywalizacją w kolejnej odsłonie LM. Póki co ZAKSA walczy o obronę tytułu. Kędzierzynianie uporali się już z Merkurem Maribor i Lokomotiwem Nowosybirsk.
KOLEJNA ĆWIERĆFINAŁOWA KLĘSKA
Po triumfie ZAKSY polscy kibice siatkówki znaleźli się w ekstazie. Nie dość, że rodzimy klub wygrał największe rozgrywki Europy, to dodatkowo wiele wskazywało na to, że za kilka miesięcy będziemy cieszyć się z olimpijskiego medalu. „Wydawało się”…
Do turnieju w Japonii kadra Vitala Heynena podchodziła jako świeży srebrny medalista Ligi Narodów. Faza grupowa igrzysk poszła niemal jak po maśle – tylko jedna porażka z Iranem, która później i tak nie miała znaczenia w kontekście miejsca w grupie. Kolejnym etapem był przeklęty ćwierćfinał. To na nim biało-czerwoni kończyli rywalizację w 2004, 2008, 2012 i 2016 roku. Teraz było tak samo. Francuzi po tie-breaku przeszli dalej.
Polakom pozostała walka o dobry rezultat na kończących sezon reprezentacyjnych mistrzostwach Europy. Tutaj też wszystko toczyło się świetnie do półfinału. W nim siatkarze znad Wisły trafili na „starych znajomych” Słoweńców, którzy we wcześniejszych edycjach znajdowali na reprezentację patent. Powtórka z rozrywki miała miejsce także i na EuroVolleyu. Zawodnicy Alberto Giulianiego skończyli turniej ze srebrem, a Polska z brązem. To zasługa wygranej w meczu o trzecie miejsce z Serbią.
EuroVolley był ostatnim turniejem, w którym zespół prowadził Vital Heynen. Póki co nie wiadomo, kto zastąpi Belga. PZPS zgodnie z prośbą nie ujawnia nazwisk kandydatów na nowego selekcjonera. Nieoficjalnie mówi się, że aktualnych mistrzów świata poprowadzi ktoś z czwórki Nikola Grbić (uznawany za faworyta), Lorenzo Bernardi, Płamen Konstantinow i Marcelo Mendez. Z tym ostatnim sytuacja jest o tyle ciekawa, że dopiero co został ogłoszony trenerem Asseco Resovii Rzeszów.
DOMINUJĄCY JAK AMERYKANKI, NIESPODZIEWANI JAK FRANCUZI
Małym pocieszeniem dla polskich siatkarzy był fakt, że marzeń o medalu pozbawili ich nowi mistrzowie. Francuzów chyba nikt głośno nie wskazywał w gronie kandydatów do znalezienia się na podium. Turniej miał stanowić pożegnanie Laurenta Tillie z „Trójkolorowymi” po dziewięciu latach pracy.
Jego zespół jako ostatni wyszedł z olimpijskiej grupy. Później przyszedł opisywany mecz z Polską. Wielkie ambicje na sukces dało mocne zwycięstwo do zera z Argentyną. W finale, po zaciętej batalii, Francja uporała się z drużyną Rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, a Tillie w chwale mógł odejść ze stanowiska, zostawiając spory bagaż oczekiwań następcy, Bernardo Rezende.
Z innym nastawieniem do Tokio jechały siatkarki USA. Po świetnej Lidze Narodów, od zawodniczek Karcha Kiraly’ego oczekiwano medalu. Z roli największych faworytek Ameryki wywiązały się perfekcyjnie. W strefie medalowej do zera odprawiły najpierw Serbki, a później Brazylijki. Sam trener parę miesięcy później w długiej rozmowie dla naszego portalu opowiadał o tamtych wydarzeniach:
– Spojrzałem na zegarek trzydzieści minut po zakończeniu finału. Czułem się wspaniale, byłem w euforycznym nastroju, ale nagle zacząłem myśleć o… Paryżu. Tak, pół godziny po wielkim sukcesie zastanawiałem się nad następnymi igrzyskami (śmiech) – mówiła legenda siatkówki.
MŁODZIEŻ Z MEDALAMI
Dorośli polscy siatkarze poza Memoriałem Wagnera nie stawali na najwyższym stopniu podium którejś z imprez 2021 roku. Ze złotem na szyjach z mistrzostw świata przyjechali natomiast młodsi koledzy. Reprezentacja do lat 19 prowadzona przez Michała Bąkiewicza wygrała turniej w Iranie. W drodze po sukces pewnie wygrywała wszystkie spotkania. Świadczy o tym fakt, że pierwszego (i jedynego) seta biało-czerwoni stracili dopiero w półfinale. Najlepszym siatkarzem mistrzostw wybrano Tytusa Nowika – obecnego gracza SMS-u PZPS Spała.
Z medalem do kraju wróciła też męska kadra do lat 21. Juniorzy prowadzeni przez Daniela Plińskiego nie dominowali rywali tak bardzo jak kadeci. Przegrali w jednym meczu fazy grupowej oraz w półfinale (z późniejszymi mistrzami, Włochami). Na osłodę pozostała batalia o brąz, gładko wygrana 3:0.
BAŁAGAN U POLEK
Ubiegły rok nie powiedział zbyt wiele o sytuacji sportowej żeńskiego zespołu. Po przegranym turnieju kwalifikacyjnym w Apeldoorn, zawodniczki Jacka Nawrockiego rozgrywały jedynie mecze towarzyskie. W tym roku formę biało-czerwonych zweryfikowała Liga Narodów i EuroVolley. W Rimini skończyło się na dwunastym miejscu. Z kolei w mistrzostwach Europy siatkarki nie przeszły etapu 1/4 finału.
Słaba gra i towarzyszące jej okołosportowe problemy kadry po raz kolejny towarzyszyły zespołowi Nawrockiego. Ten po EuroVolleyu rozstał się ze stanowiskiem po sześciu latach pracy. PZPS ogłosił konkurs na nowego selekcjonera, którego według nieoficjalnych informacji poznamy 12 stycznia. Wiadomo, że będzie nim ktoś z czwórki Alessandro Chiappini, Daniele Santarelli, Stefano Lavarini, Stephane Antiga. Sylwetki kandydatów przedstawialiśmy na newonce.sport na początku grudnia.
RÓWNI I RÓWNIEJSI
Tegorocznemu Superpucharowi Polski towarzyszyła inna formuła. Zamiast oddzielnych wydarzeń dla pań i panów, postanowiono zorganizować dwa spotkania w jednym miejscu. Najpierw Developres Bella Dolina Rzeszów wygrał z Grupą Azoty Chemikiem Police, później Jastrzębski Węgiel pokonał ZAKSĘ.
O wydarzeniu mówiło się więcej w kontekście pomeczowej ceremonii. Rzeszowianki i jastrzębianie odbierali nagrody w tym samym momencie. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie widok kapitanów obu zespołów trzymających czeki na dwie różne kwoty. Panowie otrzymali sto tysięcy złotych, panie dwa razy mniej.
„Równość w Polsce nie istnieje” – pisała na Instagramie po Superpucharze Joanna Wołosz. Sprawa zyskała rozgłos nie tylko w sportowych mediach. Rzecznik PLS Kamil Składowski tłumaczył decyzję algorytmem przychodów, dodając, że PlusLiga generuje większy przychód niż TauronLiga.
REKORDOWY WYCZYN IMOCO CONEGLIANO
Imoco Conegliano przez blisko dwa lata nie miało sobie równych. Zespół polskiej rozgrywającej od 12 grudnia 2019 roku wygrał 76 spotkań z rzędu, zapisując się tym samym w Księdze Rekordów Guinnessa. Wśród nich były starcia o Puchar Włoch czy tegoroczna Liga Mistrzyń. W latach 2020-2021 prawie wszystkie możliwe do zdobycia przez „Pantery” trofea padły ich łupem. Prawie, bo po przerwanej przez Il Bisonte Firenze serii, drugą porażkę siatkarki Daniele Santarellego zanotowały w finale Klubowych Mistrzostw Świata, ulegając Vakifbankowi Stambuł.
– Nie zamierzam kreować zespołu na wszechpotężnego. Jestem w pełni świadomy, że porażka w końcu nastąpi. Kiedy? Tego nie wiem. Wiem, że ona może przyjść, ale z drugiej strony moim zadaniem jest zrobienie wszystkiego, by nadeszła jak najpóźniej – mówił w specjalnej rozmowie dla naszego portalu Santarelli. Włocha upatruje się w roli faworyta do funkcji selekcjonera reprezentacji Polski.