Wiksa z Yorkshire: Bad Boy Chiller Crew sprawdzają czy świat jest na nich gotowy

Zobacz również:Steez wraca z Audiencją do newonce.radio! My wybieramy nasze ulubione sample w trackach PRO8L3Mu
Bad Boy Chiller Crew / mat. pras.
Bad Boy Chiller Crew / mat. pras.

Tutorial w kilku prostych krokach: jak być białym Anglikiem z północy i cieszyć się życiem.

Stan brytyjskiej muzyki AD 2022: Dua Lipa i Charli XCX swoją popową alchemią popychają do przodu definicję chwytliwego refrenu oraz testują futurystyczne perspektywy rozwoju całego gatunku. Coraz więcej gitarowych grup, na czele z Black Country, New Road, black midi, Squid i Yard Act, wyraża niezgodę na postbrexitowy krajobraz ich ojczyzny. Ikonami całego przemysłu muzycznego w UK są z kolei Stormzy, Skepta i Dave, którzy przewodzą nowej, świadomej generacji artystów, którzy usiłują uczynić brytyjski rap najlepszym na świecie. No i Ed Sheeran istnieje. Czy w świecie zwiększającej się świadomości społecznej jest jeszcze miejsce na prosty zastrzyk endorfin, zabawę, której jedynym celem jest właśnie zabawa? Okazuje się, że owszem. Poznajcie Bad Boy Chiller Crew.

GK, Clive i Kane pochodzą z Bradford w zachodnim Yorkshire. Jako aglomeracja konkuruje ono liczebnością zaludnienia z Manchesterem czy Sheffield i zostawia daleko w tyle Liverpool, Newcastle czy Bristol. Wkład tego miasta w krajową kulturę, nie mówiąc już o globalnej skali, wydaje się znikomy. Bradford może się pochwalić dumną historią uczestnictwa w industrialnej rewolucji i produkcji tkanin na wielką skalę. W dziedzinie muzyki reprezentują je tak gorące obecnie nazwy jak The Cult, New Model Army czy Smokie. Kilkukrotnie miasto było także ogłaszane brytyjską stolicą curry.

W swojej sennej zwyczajności to rewir tak standardowy, że aż anormalny. Ale teraz zyskuje właśnie ambasadorów na coraz większą skalę.

Bad Boy Chiller Crew w co drugim kawałku podkreślają swoje korzenie. Nic dziwnego, mają szansę stać się pierwszymi od dekad prominentnymi muzykami z tej zapomnianej metropolii. Wskoczenie na rapową falę hajpu to jednak tylko jeden z kilku czynników, który wyróżnia BBCC. Chłopaki postanowili się bowiem odwołać do zupełnie innej tradycji niż te, nadal konstruowane, grime’owe czy drillowe. Integralną częścią ich brzmienia jest inspiracja brytyjską elektroniką przełomu XX i XXI wieku. Kane, GK i Clive przynoszą bowiem, niczym trzej królowie, renesans bassline’u – podgatunku UK garage, który szczególnie mocno zakorzenił się właśnie w Yorkshire oraz środkowej Anglii. Dorzućmy do tego jeszcze londyński 2-step, ostatnio tak intensywnie w brytyjskim mainstreamie używany na początku kariery Craiga Davida, i otrzymujemy produkt na wskroś brytyjski, ale także odwołujący się do tropów dobrze znanych szerzej (bo europejski house i późny eurodance chętnie korzystały z patentów wymienionych wcześniej nurtów).

Bad Boy Chiller Crew / mat. pras.
Bad Boy Chiller Crew / mat. pras.

To jednak żaden dźwiękowy skansen. Położone z dużą dbałością o szczegóły tory, które pozwalają lokomotywie przeć do przodu w tempie ok. 140 BPM-ów to trakcje dla wagonów pełnych północno-angielskiego do przesady akcentu, który w asyście eleganckiego flow objaśnia uroki życia w imprezowym korkociągu z przerwami na przemierzanie wzgórz Yorkshire na crossowych motorach. Tak, chłopaki lubią szybkie fury i szybkie piguły. Zaczęli od wersów o tym, że ich remiza jest najlepsza, a teraz, po wydaniu drugiej płyty, są najlepsi w jakiejkolwiek remizie.

Wydane wczesną jesienią Full Whack No Brakes, pierwszy studyjny album BBCC, w klarowny sposób prezentował wysokooktanową wizję tria z Bradford. Jeśli ktoś myślał, że ich jedynym atutem są szybkie podkłady, to równie szybko mógł posłusznie położyć uszy słuchając czystych skillsów zaprezentowanych chociażby w Organ. To muza, która infekuje swoją nieprzefiltrowaną energią. I nie inaczej jest w wypadku Disrespectful – wypuszczonego w zeszły piątek drugiego krążka Bad Boy Chiller Crew. Chłopaki doczekali się ogólnokrajowego rozgłosu, ale przez pandemiczne realia nie byli w stanie rozpocząć swojej kariery w odpowiedni sposób – jeżdżąc po kraju ze swoim uptempo kramem i grając na żywo. Właśnie się to zmienia, ich trasa po Zjednoczonym Królestwie potrwa do późnej wiosny. Potem zapewne rozpoczną partyzancką akcję zdobywania nowych fanów na największych brytyjskich festiwalach. I nasze ulubione redakcyjne słowo, czyli movement, stanie się wtedy w stu procentach zasadne.

Disrespectful to album, który pokazuje pewność siebie, ale także wdzięczność za pomoc w dotarciu w komfortowe miejsce i możliwość cieszenia się życiem. Na krajobrazie wyspiarskiego rynku muzycznego, który przesuwa się w stronę poruszania ważnych społecznie tematów i nakreślania nowych narracji, BBCC pokazują, że potrzebne są nadal dźwięki stricte rozrywkowe, których celem jest celebracja momentów stricte radosnych.

Trio w większości charakteryzuje się stricte białym fenotypem, ale nie są też przecież reprezetantami klasy rządzącej, a zwykłymi łebkami, którzy przez ponad 20 lat czekali, by swoje gęsto zaludnione, ale marginalizowane i zapomniane okolice z powrotem z dumą umieścić na mapie Wielkiej Brytanii.

Bad Boy Chiller Crew z dwuletnim opóźnieniem wjeżdżają więc na scenę beemką ze złotymi felgami. Parafrazując Sentino: W dystopijnych czasach, w których helikoptery niedługo mogą monitorować wszystkie bloki, wspomnienie o tym, że od czasu do czasu porządny helikopter w bani też może być przyjemnym doznaniem, jest ważne dla zachowania psychicznego balansu.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
W muzycznym świecie szuka ciekawych dźwięków, ale też wyróżniających się idei – niezależnie od gatunku. Bo najważniejszy jest dla niego ludzki aspekt sztuki. Zajmuje się także kulturą internetu i zajawkami, które można określić jako nerdowskie. Wcześniej jego teksty publikowały m.in. „Aktivist”, „K Mag”, Poptown czy „Art & Business”.
Komentarze 0