Wilfried Zaha już dawno nie był w tak dobrej formie. Trzy gole w dwóch pierwszych meczach mają być zwiastunem udanego sezonu. Najwyższy czas udowodnić, że Crystal Palace stało się za małe i jego miejsce jest wśród gwiazd Premier League.
Niewielu jest w Premier League piłkarzy, którzy w tak wyraźny sposób przerastają umiejętnościami swoich kolegów z drużyny, jak Wilfried Zaha. Do głowy przychodzi jedynie Jack Grealish i Aston Villa. Iworyjczyk jest na tle partnerów z Crystal Palace najbardziej kreatywnym, przebojowym piłkarzem i chyba jedynym, którego realnie można łączyć z grą w klubie o aspiracjach sięgających gry w Lidze Mistrzów.
Czas zaczyna jednak uciekać. W trakcie tego sezonu Zaha skończy 28 lat i zazwyczaj w tym wieku piłkarze o jego zdolnościach już w takich występują, a nie tylko o nich marzą. Reprezentant Wybrzeża Kości Słoniowej w ciągu ostatniego roku nieco zniknął z radarów, ale początek tego sezonu ma bardzo dobry. On sam i wszyscy w Crystal Palace wierzą, że to jego reaktywacja.
SEZON DO ZAPOMNIENIA
Poprzedni sezon był dla Zahy zły od samego początku. Przygotowania zaczął z opóźnieniem po powrocie z Pucharu Narodów Afryki i po turnieju odpoczywał bardzo krótko. Później zaczęły się pogłoski o transferze. Pojawiła się Chelsea, Arsenal i Tottenham, Zaha złożył prośbę o odejście, ale kluby z Big Six się wycofały i jedyną opcją pozostawał Everton. The Toffees nie chcieli jednak płacić co najmniej 80 milionów funtów, jakich żądało Crystal Palace. Wszystko toczyło się błyskawicznie, okno zamykało się jeszcze przed startem sezonu, temat upadł i Zaha musiał zostać.
Przez całe rozgrywki nie był sobą. Temat transferu z pewnością nie dawał mu spokoju, skoro w styczniu zmienił agenta i zatrudnił Piniego Zahaviego. Przez to nie był jednak skupiony na grze. W rozgrywkach 2018/19 strzelił 10 goli i zaliczył 10 asyst. W kolejnych na pierwszą bramkę czekał aż do 13. kolejki. Sezon skończył z zaledwie czterema po serii 20 meczów na zakończenie go, w trakcie których trafił tylko raz.
Zamiast o udanych zagraniach, dryblingach i golach, w kontekście Zahy rozmawiało się o jego wybuchach złości. Był najczęściej faulowanym piłkarzem Premier League i nieraz szukał rewanżu, za co dostawał kartki. Narzekał, że sędziowie go nie bronią, a sam wymierzał sprawiedliwość. Ponadto Roy Hodgson wymagał od niego większej pracy w obronie, stąd pogorszenie liczb w ofensywie. Swoją frustrację Zaha okazywał niemal na każdym kroku. Rozgrywki 2019/20 były dla niego kompletnie do zapomnienia.
NOWA POZYCJA
Hodgson zdawał sobie sprawę z tego, że tak dłużej być nie może. Zaha to najlepszy piłkarz jego drużyny. Trzeba mu więc stworzyć warunki do tego, by ją prowadził.
Angielski menedżer podpisał z Palace umowę na kolejny rok i postawił sobie za cel uwolnienie swojego gwiazdora. Plusem gorszego poprzedniego sezonu jest to, że ucichł medialny szum w sprawie jego transferu. Dzięki temu Iworyjczyk może się skupić na poprawie gry. - Za dużo ludzi za często wkłada mu do głowy różne pomysły. Zewnętrzne wpływy są silne i musi zwalczać trochę demonów. Ale teraz nie ma z nim żadnego problemu - mówił niedawno Hodgson.
Aby lepiej wykorzystać potencjał Zahy, zmienił ustawienie zespołu z bardzo defensywnego 4-3-3 na 4-4-2, w którym może zmieścić większą liczbę kreatywnych piłkarzy. W nim Zaha gra w ataku obok Jordana Ayew, a docelowo zapewne obok wypożyczonego z Chelsea Michy'ego Batshuayia. Na lewym skrzydle gra od początku sezonu Jeffrey Schlupp, na prawym Andros Townsend, a w odwodzie jest Eberechi Eze - 22-letni ofensywny pomocnik, który w poprzednim sezonie w QPR miał udział przy 22 golach i może grać na obu skrzydłach, na dziesiątce albo jako fałszywy napastnik. Nagle Crystal Palace ma kim zaskoczyć i może wystawić wielu graczy, którzy znakomicie czują się w okolicy pola karnego.
Na początku sezonu widać, że Zaha kwitnie w tym systemie. Mimo że gra jako napastnik, to ma ogromną wolność. W jego naturze leży schodzenie do boku i szukanie okazji do dryblingu. Tak czy inaczej podejmuje w tym sezonie mniej takich prób, za to podwoił jak do tej pory średnią liczbę strzałów i kreowanych sytuacji. Strzelił już trzy gole, a rywali miał wymagających - najpierw Southampton, który w końcówce sezonu był w znakomitej formie, a później Manchester United. Nie bez znaczenia było również to, że z Czerwonymi Diabłami założył opaskę kapitana.
OSTATNI DZWONEK
Ten sezon ma być najlepszym w karierze Zahy i dać w końcu upragniony transfer. Wydaje się bowiem, że nada Palace wisi konieczność przebudowy. Hodgon ma już 73 lata i podpisał roczną umowę. Przed przejściem na emeryturę sprowadził kilku młodych zawodników - jak wspomniany Eze czy Nathan Ferguson - na których nową drużynę budował będzie jego następca. W poprzednim sezonie Orły wystawiały najstarszą jedenastkę w Premier League. Jej średni wiek wynosił blisko 30 lat, więc to najwyższy czas na zmiany.
Wiek dogania też Zahę. W trakcie rozgrywek skończy 28 lat i to ostatni dzwonek na przejście do topowego klubu. Duża kwota otrzymana za jego transfer pomogłaby również Palace dokonać kilku innych ruchów i nowego otwarcia: z nowym menedżerem i nowymi liderami.
- Dziwię się, że więcej ludzi nie puka do naszych drzwi i nie chce zapłacić za Wilfrieda odpowiedniej ceny. To bardzo dobry piłkarzy. Może się czasami frustrować, że nie przychodzą do nas topowe kluby, bo wie, że ma umiejętności, by w nich występować. Ja również tak myślę - twierdzi Hodgson. Tak się stanie, o ile Zaha rozegra sezon życia. Start ma bardzo mocny, a poprzeczka wisi na poziomie 10+10 z sezonu 2018/19. W takiej formie i nowej roli jest zdecydowanie do przeskoczenia.
