Wojciech Szczęsny doceniony we Włoszech. Czas docenić go w Polsce (KOMENTARZ)

Zobacz również:Osobowość, pewność siebie, technika. Sebastian Walukiewicz i rok na wielki skok
szczesnyglowny.jpg
Juventus FC via Getty Images

Podpisanie nowego długoletniego kontraktu z jednym z najsilniejszych klubów świata, to dowód, jak bardzo doceniany jest we Włoszech polski bramkarz. A zarazem, jak bardzo niedoceniany jest w Polsce.

Zeszłej jesieni Wojciech Szczęsny stwierdził żartobliwie, że skoro wygrał rywalizację z najlepszym bramkarzem świata, czyli Alissonem oraz najlepszym bramkarzem w historii, czyli Gianluigim Buffonem, to sam musi być najlepszy na świecie i w historii. Wyszło zgrabnie i błyskotliwie. Ale gdyby odsączyć z tej wypowiedzi aspekt humorystyczny, a skupić się na samej warstwie merytorycznej: coś w tym jest. Świat faktycznie dowiedział się o Alissonie, dopiero gdy miejsce w Romie zrobił mu Szczęsny. Świat faktycznie rzadziej zaczął mówić o Buffonie, gdy w jego miejsce przyszedł Szczęsny. Wtorkowe podpisanie przez Polaka nowego kontraktu z Juventusem Turyn pokazuje, że we Włoszech jego znakomita, ale przede wszystkim równa forma, została doceniona.

WYGNANIE Z RAJU

Układ sił i finansów w europejskiej piłce jest dziś taki, że praktycznie wszyscy piłkarze marzą o grze w Premier League. Szczęsny już w tym raju był. Tam wchodził w dorosłość. W Arsenalu przecież należącym wówczas do szerokiej czołówki ligi, rozegrał blisko dwieście spotkań. Gdy w 2015 roku Arsene Wenger stracił cierpliwość do jego pozaboiskowych wybryków oraz nierównej formy, wydawało się, że warszawianin zmarnował życiową szansę i może mu już być trudno wrócić na ten poziom.

Historia pokazała, że to nie Szczęsny pokpił sprawę, tracąc miejsce w Arsenalu, lecz Arsenal pokpił sprawę, tracąc Szczęsnego. To nie jest oczywiście najlepszy bramkarz na świecie ani tym bardziej w historii. Ale aktualnie niewielu jest takich, którym Polak ustępuje. Co jakiś czas pojawiają się pogłoski, że ktoś miałby go w Turynie zastąpić. Pogłoski absurdalne, jeśli przyjrzeć się medialnym kandydaturom. Juventus nie ma bowiem powodów, by wymieniać bramkarza, a w gazetach zwykle wymienia się jako jego potencjalnych następców zawodników zwyczajnie gorszych od niego. Może informacja o podpisaniu nowego kontraktu przynajmniej na jakiś czas da im kres.

DOJRZAŁY BRAMKARZ

W Rzymie Szczęsny wypromował się na nowym rynku, a w Turynie ugruntował na nim pozycję i wskoczył do międzynarodowej świadomości. Nauczył się być bramkarzem prawdziwie wielkiego klubu. Tam oczekuje się od niego przede wszystkim koncentracji i roztaczania spokoju. Szczęsny to Starej Damie daje. W meczach ma zwykle po maksymalnie dwie-trzy parady, lecz wiele z nich jest światowej klasy. Sytuacje, w których mocno przyczynił się do gola dla rywali, jak ostatnio w Neapolu przy trafieniu Piotra Zielińskiego, zdarzają się bardzo rzadko. Szczęsny to w tym sezonie prawdopodobnie najlepszy bramkarz Serie A. Równy, pewny. Gdy trzeba, błyskotliwy, ale już nie efekciarski. Golkiper już nie tylko dorosły, ale wreszcie też dojrzały.

Nowy kontrakt w Turynie to spory sukces. Nie ma dziś wielu klubów lepszych sportowo od Juventusu. Nie ma wielu silniejszych od turyńczyków marketingowo. Nie ma wielu atrakcyjniejszych miejsc do spędzania najlepszych lat w karierze. Posadzenie na ławce Buffona było sukcesem, bo przez wiele lat nikomu się to nie udawało. Oczywiście, że łatwiej rywalizować z Włochem 42-letnim, niż z 30-letnim, ale gdyby Szczęsny nie był znakomity, przegrałby rywalizację nawet z 42-letnim. Poszedł Buffon rok temu do Paris Saint-Germain, też przecież czołowego klubu świata i rozegrał dwadzieścia pięć meczów. Przy Szczęsnym tylu by na pewno nie dostał. Większym jednak sukcesem Szczęsnego, niż odsunięcie na bok legendy, jest sprawienie, że w Juventusie faktycznie nikt nie myśli o sprawieniu sobie nowego bramkarza. Półtora roku temu turyńczycy pozyskali jednego z dwóch najlepszych i najsłynniejszych piłkarzy świata. Pół roku temu wygrali wyścig o stopera, którego chciało pół Europy. Znakomitych zawodników na wszystkie pozycje kupują masowo. Bo mogą. W dwóch ostatnich okienkach wydali łącznie pół miliarda euro, w pogoni za szczytem Europy. Bramkarza nie kupili. Bo po co?

ZA CICHO O SUKCESACH

Warto więc, byśmy także w Polsce wreszcie dostrzegli, jak wielkiego bramkarza mamy w Szczęsnym. Tu nikt nie określiłby go najlepszym w historii, a wielu nie określiłoby go nawet najlepszym w kraju. Łukasz Fabiański ma bowiem przynajmniej tyle samo zwolenników. Za Szczęsnym ciągną się pechowe (2016) lub nieudane (2012 i 2018) turnieje reprezentacyjne. Jak o Robercie Lewandowskim mówiło się kiedyś, że strzela tylko dla Niemców, tak o Szczęsnym można by mówić, że broni tylko dla Włochów. Nawet tego się jednak za często nie mówi. Jak na miejsce, w którym 29-latek jest, na poziom, który tam prezentuje, o Szczęsnym jest w Polsce zaskakująco cicho. Dość powiedzieć, że gdy cały kraj żył galą FIFA i tym, które miejsce zajmie Lewandowski w wyborach na Najlepszego Piłkarza Świata, medialnie kompletnie umknęło, że wśród nominowanych do tytułu Najlepszego Bramkarza także był Polak. Dziesięć lat temu trudno byłoby w to uwierzyć, ale faktycznie do tego doszło: o Wojciechu Szczęsnym jest w Polsce nie za głośno, a za cicho.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Prawdopodobnie jedyny człowiek na świecie, który o Bayernie Monachium pisze tak samo często, jak o Podbeskidziu Bielsko-Biała. Szuka w Ekstraklasie śladów normalności. Czyli Bundesligi.