Być może to największa bomba letniego okna transferowego, a na pewno producenci będą o niej rozmawiać miesiącami. Po piętnastu latach współpracy Neymar zerwał związki z Nike, by podpisać długoterminowy kontrakt z Pumą. Zostanie twarzą niemieckiej firmy założonej przez braci Dasslerów i będzie nosił legendarne korki Puma King.
„Dorastałem, oglądając nagrania z największymi legendami futbolu. Byli królami na boisku, królami tego sportu. To dokładnie to, o czym sam marzyłem. Chcę to zrobić na swój sposób. Zamierzam przywrócić ich dziedzictwo na murawy, aby King znowu królowały. I aby inspirować kolejne pokolenia, tak jak oni zainspirowali mnie. Król powraca” – opowiadał Brazylijczyk w wyreżyserowanym materiale, ogłaszając przejście na buty Puma King.
Dużo tam było dwuznaczności, dzięki tej nazwie korków. Ale trzeba też przyznać, że materiał mógł zagrać na sentymentach. Pelé, Maradona, Cruyff, Eusébio, Matthäus – oglądaliśmy ich popisy w tym modelu butów, narracja została oparta na wielkich postaciach, a teraz przyszedł czas, aby spuścizna trafiła do Neymara. Być może najbardziej wyrazistego, a na pewno najbardziej radosnego na boisku piłkarza na świecie. Wszyscy spodziewali się, że wraz z tym transferem Neymar stworzy własną linię, która zrobi międzynarodową furorę. Wspólnie zdecydowali jednak, że Brazylijczyk odniesie się do tradycji i nada nową energię tej marce.
Także kiedy fotoreporterzy pojawili się na ostatnim treningu Paris Saint-Germain, już po wpadce międzynarodowej skali Marcina Bułki, zwracali uwagę przede wszystkim na nowy, odmieniony wygląd Neymara oraz klasyczne korki nowego producenta na nogach. W tym sezonie 28-latek ma rozsławić Pumę, z którą związał się na wiele lat.
Szczerze mówiąc, ten ruch to jak rzucenie rękawicy pozostałym. Tak jak Neymar odszedł z Barcelony, aby nie być w cieniu Leo Messiego, tak teraz identycznie postąpił w kwestii producenta butów oraz odzieży. On nie zamierza być jednym z wielu, zawsze chce błyszczeć najbardziej, dlatego nie chciał dzielić się chwałą z Cristiano Ronaldo w Nike. Dziś mamy w świecie futbolu trzy wyraziste twarze każdego z wielkich producentów: Messi i Adidas, Cristiano i Nike oraz Neymar i Puma. To rywalizacja z podtekstami sięgająca już kolejnego wymiaru.
Niespełna 24 godziny po ogłoszeniu kontraktu z Neymarem, Puma zyskała 330 tysięcy nowych obserwujących na Instagramie, a wyszukiwanie jej produktów wzrosło o 300 procent na oficjalnej stronie. Efekt Brazylijczyka, a tego będzie więcej. Tym bardziej, że Neymar będzie także ambasadorem produktów Puma poza boiskiem – ciuchów i butów.
Ze strony Pumy to mistrzowski ruch, bo dziś nikt nie kojarzy się tak dobrze z lifestylem i radosnym trybem życia właśnie jak Neymar. Był już idealną postacią dla produktów Jordan x PSG. Paradoksalnie już widać zwiększone zainteresowanie produktami koszykarskimi Pumy w Brazylii, bo gwiazda reprezentacji zapozowała także w kompletach koszykarskich. Puma Basketball promuje tę sesje z dopiskiem: „Może jeszcze nie jest za późno, aby zabrać go do bańki?”.
Brazylijczyk ma zgarnąć około 28 milionów dolarów rocznie za bycie twarzą Pumy. Tak przynajmniej szacuje się połączenie wyjściówki z zarobkami od liczby sprzedanych produktów w skali świata i najróżniejszymi bonusami. Dla porównania: taki Cristiano zarabia 16,2 miliona rocznie w Nike z zagwarantowanym dziesięcioletnim kontraktem. Inni sportowcy mają takie kontrakty: Luka Dončić 15 mln za rok na 5-letnim kontrakcie, Kevin Durant 30 za rok z 10-letnim kontraktem, a LeBron 34 mln rocznie.
Król powrócił, to pewne. Bo jeśli z kimś chcesz łamać zasady rynku, to właśnie z Neymarem. Kolorowym ptakiem, jedną z najwyrazistszych postaci świata sportu, wywołującą skrajne emocje, jednak przede wszystkim kochaną w wielu krajach. W Brazylii to głos numer jeden w kraju. Jeśli on zmieni fryzurę, buty albo wykona jakiś zwód, następnego dnia na ulicach wszyscy to kopiują. Teraz lokalni handlarze muszą zmienić taśmę produkcyjną – na ulice Rio de Janeiro wjeżdża Puma King.