To akurat jedyna kwestia, w której obie strony konfliktu są jednomyślne – świat powinien interesować się ich problemami.
W innym przypadku byli małżonkowie na pewno nie zgodziliby się na to, by ich proces był transmitowany w stacji Court TV, specjalizującej się w relacjach na żywo z głośnych spraw sądowych. Ile zarobią na zrobieniu z tak intymnej rzeczy medialnego cyrku? Niemało. Aczkolwiek gra idzie o większą stawkę; Depp zarzucił Amber Heard zniesławienie, domagając się 50 milionów dolarów odszkodowania. Poszło o tekst, jaki Heard opublikowała w 2018 roku na łamach The Washington Post, gdzie sugerowała, że jej były mąż stosował wobec niej przemoc domową, choć nigdzie nie wymieniła nazwiska Deppa.
Johnny Depp penetrował Amber Heard przy pomocy butelki? Gwiazdor oskarża żonę o oddanie kału po jego stronie łóżka! Amber miała nieomal pozbawić go palca! Johnny pisał, że chce utopić, spalić a potem zerżnąć zwłoki żony! Te nagłówki wyglądają, jakby ktoś robił sobie okropne żarty, tymczasem takie zarzuty padają od kilkunastu dni na sali sądowej. A to dopiero początek – właśnie rozpoczął się trzeci z planowanych sześciu tygodni procesu.
Czy jako ludzkość dotarliśmy do skraju, bo interesujemy się tym, że jakaś gwiazda zrobiła innej kupę do łóżka? Niekoniecznie. Przypomnijmy – przez wiele lat największym hitem w historii amerykańskiej telewizji była relacja na żywo z pościgu kalifornijskiej policji za O.J. Simpsonem, byłym futbolistą, którego oskarżono o zamordowanie byłej żony i jej kochanka, a gdy kilka dni później postawiono mu zarzuty, zostawił list pożegnalny i ruszył do ucieczki. Był 17 czerwca 1994 roku, pościg live oglądało 95 milionów telewidzów, a odbywający się tego samego dnia finał Super Bowl – o 5 milionów mniej. Wydaje się, że to był ten moment, który wiele zmienił. Simpson pokazał, że znani ludzie nie są tak kryształowo czystymi postaciami, na jakie kreowały je analogowe media, często sowicie opłacane przez agentów gwiazd. Od tego momentu plotkarskie magazyny poczuły, że mogą więcej, bo tylko od nich zależy, ile brudu wyleje się z celebryckich szaf. A im gorsze rzeczy ujawniały, tym więcej osób je czytało. I tym większe pieniądze mogły przeznaczać na potencjalne procesy, które wytaczali im oburzeni agenci.
Również w latach 90. amerykańskie prawo zezwoliło, by telewizje mogły przeprowadzać transmisje na żywo z wybranych procesów. Widzowie byli zachwyceni, bo przed telewizorami czuli się, jakby siedzieli na sali sądowej. Mogli wyrobić sobie zdanie o obu stronach konfliktu, spekulować, czy oskarżeni kłamią, czy mają rację, a ktoś usiłuje ich wrobić. Oczywiście za tą zabawą stały realne ludzkie dramaty, dlatego niektórzy uważają, że relacje z sal sądowych stały się bezpośrednią inspiracją do masowego powstawania kryminalnych seriali dokumentalnych (o tym, czy zajawka na true crimesy jest wątpliwa moralnie, czy nie, pisaliśmy w tym tekście).
I dokładnie ten sam proces zachodzi teraz, gdy miliony pasjonują się pojedynkiem Depp-Heard. Ale ta sądowa batalia jest z paru względów wyjątkowa. Jakich?
Kobieta jest czarnym charakterem
Podobno cały internet stoi po stronie Johnny'ego Deppa. A już na pewno prawie cały TikTok, gdzie hashtag #JusticeForJohnnyDepp zaliczył ponad trzy miliardy wyświetleń. I nie chodzi o to, że Depp – aktor kojarzy się lepiej niż Heard – aktorka. Bo Jack Sparrow, Edward Nożycoręki, Willy Wonka i w ogóle to kochaliśmy go w dzieciństwie. Nie, upadek zażywającego narkotyki, pijącego na umór Deppa od lat jest pożywką dla serwisów plotkarskich, a on sam robi wiele, by jeszcze bardziej się pogrążyć. A jednak tu postronni obserwatorzy masowo mu wierzą.
Najwyraźniej zadziałał mechanizm trzymania strony słabszego. Depp nigdy nie ukrywał, że ma problem ze swoimi nałogami, podkreślając przy tym, że Amber Heard doskonale o tym wiedziała, nie robiła nic, żeby mu pomóc, przeciwnie – był w jej rękach narzędziem do rozkręcenia własnej kariery. Jest socjopatką, narcyzem – miał mówić podczas procesu przeciwko redakcji The Sun, sugerującej, że aktor bił swoją ex-żonę. A ludzie mu wierzą. W czym pomagają kolejne ujawniane rewelacje, jak ostatnia afera z paletką, którą Amber Heard miała tuszować ślady przemocy podczas małżeństwa z Deppem; okazało się, że akurat ta linia została wypuszczona na rynek już po zakończeniu ich związku... W oczach mas aktorka jest niestabilną psychicznie kłamczuchą, a jej były partner – ofiarą. Chyba nigdy przedtem, w żadnej podobnej kłótni, opinia publiczna tak mocno nie trzymała strony mężczyzny.
Celebryci wyciągają podcas kłótni naprawdę obrzydliwe rzeczy
Tu wracamy do przytoczonych wcześniej nagłówków. Do tej pory podobne konflikty toczyły się o klasykę show-businessu – zdrady, oszustwa, przywłaszczanie majątku jednej osoby przez drugą. Ale tym razem wjeżdżamy na wyższy poziom. Możemy żartować sobie z feralnej kupy pod pościelą Johnny'ego Deppa, ale już zarzut o gwałt przy użyciu butelki jest wytoczeniem możliwie najcięższych dział.
Nie wiadomo, na ile oskarżenia, jakimi przerzucają się byli małżonkowie są prawdziwe. Wiadomo za to, że przyglądając się ich procesowi czujemy się, jakbyśmy oglądali crossover brutalnego filmu dla dorosłych i dowolnego odcinka Pamiętników z wakacji. To wydaje się tak bardzo skrojone pod publiczkę, że aż nierealne. I chyba takie miało być, skoro Heard i Depp zgodzili się na udział telewizji. Przez to proces, który dotyczy ich bardzo intymnych spraw został sprowadzony do poziomu Mięsnego Jeża. Zresztą mamy wrażenie, że widzowie nie bardzo odróżniliby jedno od drugiego. Szkoda tylko rodzin obojga celebrytów, którzy muszą wysłuchiwać wszystkich tych okropieństw.
W social mediach każdy jest sędzią
Sieć zalewają memy z udziałem Heard i Deppa. Na przykład takich:
Albo takich:
Na TikToku ludzie wrzucają filmiki, analizujące mowę ciała byłych kochanków podczas rozprawy sądowej (autorzy, rzecz jasna, w przeważającej większości trzymają stronę Deppa). Z drugiej strony niektóre komentarze userów świadczą o tym, że czują się jak na meczu tenisowym; mają wrażenie, że przy każdym kolejnym ujawnionym skandalu raz jest im bliżej do uwierzenia jej, a raz jemu. Kiedy procesy gwiazd zaczęły być pokazywane w telewizji analogowej, analitycy mediów uważali, że ich popularność wynika z prostego faktu – widz może poczuć się jak sędzia. W erze social mediów widz czuje, że jest sędzią.
Festiwal oblewania się pomyjami potrwa jeszcze niespełna miesiąc. Miliony zafascynowanych procesem czekają na jego kolejne odcinki niczym na nowe epizody ulubionego serialu. Jednak trudno nie odnieść wrażenia, że o ile w serialach widzów interesuje to, jak dana historia się rozwiąże, o tyle tutaj ludzie łakną, żeby każdy kolejny zarzut był jeszcze mocniejszy niż poprzedni. A to, czy proces wygra Amber, czy Johnny, jest nieistotne.
Komentarze 0