Wszyscy czekają na Euro, a Marcelo Bielsa opowiada dzieciom o murderball, czyli w Leeds po staremu

Zobacz również:Najbardziej romantyczny beniaminek od czasów Newcastle Keegana. Czy Leeds zderzy się ze ścianą?
fot. Robin Jones/Getty Images

Marcelo Bielsa nie jest zwykłym trenerem – o tym wiemy już doskonale. Ale jego odmienność nie przeszkadza mieszkańcom Leeds, którzy kupili w całości menedżera z Elland Road. Gdyby jakikolwiek inny szkoleniowiec podczas przerwy pomiędzy sezonami Premier League poszedł poprowadzić trening jedenastolatków, uznalibyśmy to za tanią grę pod publiczkę. Ale Bielsa jest po prostu Bielsą.

Chłopcy z drużyny U-11 byli w lekkim szoku, gdy zobaczyli, że w ich kierunku nadciąga słynny menedżer pierwszego zespołu Leeds United. Te sceny rodem z powieści Adama Bahdaja „Do przerwy 0:1”, gdy Stefanek z warszawskiej Polonii przyjeżdża na motocyklu, by potrenować dzieciaki z ekipy Syrenki, rozegrały się w hrabstwie Yorkshire w poniedziałkowy poranek.

JEDEN Z NICH

Bielsa nie potrzebuje odpoczynku od futbolu, a gdzie znaleźć mocniejsze inspiracje niż u tych, którzy do piłki mają tak samo optymistyczne podejście jak on – młodych zawodników, na początku drogi? Argentyńczyk wskoczył w t-shirt (a raczej z niego nie wyskoczył), spodenki Leeds, no i do dzieła. Poopowiadał trochę dzieciom o murderball, a nawet postraszył w żartach, że teraz muszą grać bez przerwy przez trzy godziny. Ale potem, już całkiem serio, chciał pokazać co to znaczy słynna intensywność, gdy skupiasz się tylko na grze, odłączasz od świata zewnętrznego. Nie interesuje cię ani sędzia, nie ma żadnych przerw, piłka cały czas znajduje się w grze.

O treningu, trwającym półtorej godziny, pisał jeden z kibiców Leeds, Matthew Price, który namierzył Bielsę na boisku. Fan Pawi cytowany był przez „Yorkshire Evening Post”. Bielsa rozmawiał z dziećmi z pomocą tłumacza, tego samego, który na co dzień towarzyszy mu w pracy.

To nie pierwszy raz, gdy argentyński menedżer swoją normalnością rozkochuje w sobie angielskie miasto. Kibice, którzy spotykali go wcześniej w miejskich autobusach czy lokalnych kawiarniach, zawsze zachwycali się tym, że Bielsa jest oderwany od blichtru Premier League. Uznali go za jednego ze swoich, sąsiada z ulicy obok, który po prostu prowadzi ich ulubioną drużynę.

ZABLOKOWANY MESLIER

Kiedy poprzedni sezon ligowy w Anglii dobiegał końca, jeden z dziennikarzy zapytał Bielsę, czy ma jakieś plany na zbliżające się wakacje.

– Nie – odparł.

65-latek na razie skorzystał z akcji „Lato w mieście”, skupia się na tym, co kocha, czyli futbolu i przygotowuje do kolejnej trudnej kampanii. Leeds United świetnie spisało się po awansie z Championship i jako beniaminek drużyna zajęła 9. miejsce – dwa punkty za Arsenalem i trzy za Tottenhamem.

Kibicom LUFC imponuje fakt, że Bielsa stawia sprawy klubowe ponad wszystko. Ostatnio menedżer z Elland Road starł się z francuską federacją, blokując wyjazd Ilana Mesliera na igrzyska. Argentyńczyk nie wyobraża sobie, by bramkarz numer jeden opuścił przygotowania do nowego sezonu Premier League. We Francji się to nie podoba, ale sam piłkarz w pełni akceptuje decyzję, a fani są zachwyceni, że Bielsa tak poważnie traktuje ich klub.

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Dziennikarz Canal+. Miłośnik ligi angielskiej, która jest najlepsza na świecie. Amen.