Wujek Samo Zło leje się z Arabem. Co właściwie myślimy o tym cyrku? (FELIETON)

WujekARAB.jpg

Każdy z nas miał kiedyś taki moment, gdy poczuł, że dotarł do końca internetu. Rapowym odpowiednikiem najbardziej absurdalnych znalezisk, jakich można dokonać w sieci będzie weekendowe spotkanie w klatce Wujka Samo Zło i Araba. Z premedytacją używamy określenia klatka, a nie oktagon, ponieważ chodzi jednak bardziej o ZOO niż zawody sportowe.

Zacznijmy od genezy tej walki. - Poszedłem do niego i powiedziałem: albo cię wyciągam teraz za darmo, albo zrobię to publicznie i zarobimy pieniądze. Wolał nie robić tego za darmo - mądry człowiek - opowiadał w styczniu Gabriel Arab Al-Sulwi w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

Niewiarygodne, że ktoś rzeczywiście zdecydował się zrobić spektakl na Torwarze z osiedlowych rozliczeń dwudziestokilkuletniego wannabe rapera i 45-letniego freestyle'owca. Zdziwilibyśmy się, gdybyśmy tylko potrafili się jeszcze zdziwić.

Nie mamy zamiaru obrażać się na kategorię freak fightu czy szerzej - guilty pleasure. Pojęcie grzesznej przyjemności jest nam zresztą bardzo dobrze znane. Są u nas w redakcji na tyle zwariowani szalikowcy wolnego stylu Wujka Samo Zło, że przed rokiem udali się na spektakl improwizacji teatralnej, którego inspiracją był życiorys artysty (he he).

To nie zwalnia nas jednak od obowiązku wypunktowania, co się tutaj właściwie będzie wyczyniać. Szczególnie, że chodzi niejako o naszego kolegę po fachu.

Wujek Samo Zło jest przyklejony do sceny od zawsze, cieszy się środowiskową sympatią, a od pewnego czasu występuje jako ekspert w CGM Rap Podcast. To zasadniczo przykład jego przedziwnej kariery. Dyskografia Wujka jest przecież tym dla rapu, czym produkcje Eda Wooda dla kinematografii. Idąc dalej tym filmowym tropem - jego improwizowane popisy są dla freestyle'u tym, czym The Room dla X Muzy. Jego działalność dziennikarska również prowadzona jest w oparach absurdu. Ma na koncie rolę w Na wspólnej, porażkę z Malikiem Montaną w nieoficjalnym debiucie w MMA, a ostatnio rapował z jakąś panią na satyrycznym festynie. Andy Kaufman byłby zachwycony. Tylko my mamy coraz większy problem z uchwyceniem granicy między surrealistycznym żartem a prawdziwym życiem.

Jego przeciwnikiem będzie chłopak, który dał się poznać jako pothead z rapowego talent show ŻYWYRAP!; gość, który - jak się wydawało - miał całkowicie urwany kontakt z bazą.

Potem przysięgał przed Bogiem, że nigdy nie wróci do jarania i został sportowcem (na FEN 19 pokonał… Rubego z Ganja Mafii), a następnie wrócił do palenia. I tak w koło Macieju. Co więcej, niedawno z jego obozu zaczęły płynąć niepokojące sygnały. Arab publicznie opowiadał o dramatycznych przeżyciach z dzieciństwa i deklarował, że całą historię może przedstawić za milion złotych u Wojewódzkiego. Kilka dni temu udzielił z kolei wywiadu, który pod dużym znakiem zapytania stawia jego stabilność emocjonalną.

Moglibyśmy dowcipkować, że Gabryś leci jak Kanye za najlepszych czasów, ale nie jesteśmy pewni, czy to wciąż zabawne. I właśnie taka atmosfera towarzyszy nadchodzącemu wydarzeniu.

Niedawno w newonce.radio gościł Steez i w kontekście Widma przybliżał termin societal collapse. Nam się widzi, że namacalnym symptomem tego upadku jest światło reflektorów skierowane na Araba i Wujasa. Wynik konfrontacji będziemy sprawdzali z zainteresowaniem, ale i poczuciem, że dochodzimy do ściany w poszukiwaniu durnej rozrywki. Co następne? Pikej i Tiger Bonzo tarzający się w kale?

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.