Wybieramy 50 naszych ulubionych tekstów z historii polskiego rapu. Miejsca 20-11

20-11-750-500.jpg

Oto jest – przedostatnia dziesiątka zestawienia przygotowanego przez Marka Falla, Krzyśka Nowaka i Kubę Skalskiego. Koniec tuż, tuż!

Piękna to była podróż, nie zapomni... A nie, czekajcie, to dopiero za kilka dni. Na razie mamy dla was dziesięć polskich tekstów, które prawie zmieściły się do czołowej dychy.

Nie chcemy za bardzo spoilerować, bo to chyba najbardziej nieoczywista dziesiątka z tych, które dotąd pojawiła się w naszym cyklu. Coś czujemy, że możemy się ze sporą częścią czytelników pięknie różnić...

1
20. donGURALesko – Mówią tam na blokach

Powstała cała podkategoria - horrorcore, a mimo to najlepszą opowieść grozy w ramach gatunku napisał donGURALesko. Cały jego album Totem leśnych ludzi toczył się na przecięciu tego, co pierwotne i nadnaturalne z tym, co współczesne i poznane. Takie właśnie jest Mówią tam na blokach, gdzie w powszednim anturażu wielkiej płyty zagnieździła się siła nieczysta. Gural sięga więc w pewnym stopniu po poetykę znaną choćby z Domofonu Zygmunta Miłoszewskiego. To wciąż rap z klasycznym fragmentem Chase the Devil Maxa Romeo – wykorzystanym wcześniej przez Jaya-Z – jako introdukcją i amerykańskim beatem Donatana, ale DGE zbliża się przy tym do Edgara Allana Poe i Williama Goldinga. Marek Fall

2
19. Afro Kolektyw – Mężczyźni są odrażająco brudni i źli

Michał Hoffmann od początku poprzedniej dekady wygłasza autoironiczny monolog sfrustrowanego inteligenta niczym Adaś Miauczyński, lawirując między wyżynami erudycji, a niewybrednym humorem. Cóż – Afro był komikiem z depresją na długo zanim Mielzky zaczął rapować. Mężczyźni są odrażająco brudni i źli to właśnie jego flagowy, überbłyskotliwy i autoagresywny statement, w którym literacki kunszt i popkulturowe obeznanie (refren to zbitka cytatów z The Smiths i Kobiet) przeplata się ze studencką kloaką, każąc postrzegać lidera Afro Kolektyw jako Łonę w wersji R-rated. Łona twierdzi zresztą, że Hoffmann to najlepszy tekściarz wśród raperów, ale – szczerze mówiąc – nie ma wcale potrzeby wykorzystywania efektu autorytetu, żeby postawić taką tezę. Marek Fall

3
18. Quiz feat. Brudne Serca, DJ Slip – Słowo dla

Smarki Smark powinien w tym zestawieniu być może figurować częściej jako pokoleniowy kronikarz, half-man half-amazing, ale częstokroć – nawet w szczytowych osiągnięciach – na poziomie stricte tekściarskim brakuje mu faktora consistency. A jak mówił Adam Małysz: najważniejsze to oddać dwa równe skoki. Napisane wspólnie ze Zkibwoyem Słowo dla to jednak nietykalny przykład rapowej literatury z zakresu coming of age i wzruszająca dokumentacja dorastania w analogowych czasach, utrzymana niejako w bahdajowskim klimacie. Brudne Serca nakręciły na Materiał producencki sitcom mogący nosić tytuł Różowe lata dziewięćdziesiąte, w którym odnajdzie się każdy, kto pamięta jeszcze CPN-y. Marek Fall

4
17. Don Poldon – Suota

O Poldonie na łamach niuansa pisaliśmy już wielokrotnie, doceniając jego wszechstronność i umiejętność odnalezienia się w wielu różnych stylistykach. Ale pamiętajcie, że poza wszystkim to też świetny tekściarz. Tekst Suoty przenosi nas na ulice deszczowej Warszawy w sposób kapitalnie obrazowy i bardzo rzeczywisty, zarzucając nas wszystkimi odcieniami szarości, jakie widać na mapie stolicy w pochmurny dzień. Jednocześnie kontrastuje to z podejściem gospodarza, który wykorzystuje każdą kolejną kartkę z kalendarza, by robić ruchy, wyzbywając się frustracji związanych z niepogodą. Kuba Skalski

5
16. Sokół i Marysia Starosta – Wyblakłe myśli

Po nocy przychodzi dzień, po burzy wychodzi słońce, a Sokół jest najwybitniejszym storytellerem w historii polskiego rapu. To oczywistość, że dyskografia warszawskiego weterana jest gęsto naszpikowana zapadającymi w pamięć opowieściami – zarówno teraźniejszymi, jak i dotyczącymi przeszłości. A te drugie szczególnie ujawniają kunszt w prowadzeniu bardzo osobnej narracji. Wyblakłe myśli to jego szczytowe osiągnięcie, jeśli chodzi o zarysowanie za pomocą jednostkowej sprawy szerszego obrazu danego momentu w dziejach. Iskrę, która podpaliła stos najntisowych wspomnień, poznajemy dopiero na końcu. Nim to się stanie, kwasowe flashbacki prowadzą nas przez rzeczywistość knajackich stołecznych kamienic, w których galeria postaci jest równocześnie charakterystyczna i dobrze naszkicowana oraz stanowi reprezentatywny zestaw przedstawicieli swoich czasów. Wszystko to z szerokim polem rażenia dzięki obrazowości i mimo slangu oraz grania skojarzeniami. Czysta perfekcja. Krzysiek Nowak

6
15. Ćpaj Stajl – Martyrologia Dzielni

Tekstów o życiu na polskiej ulicy mieliśmy już w rapie pełno. Mało kto zrobił to jednak tak, jak chłopaki z krakowskiego składu Ćpaj Stajl i Kony swoimi lyricsami. Już na starcie utworu dostajemy w twarz wersami Pomiędzy kostką brukową wyrastają kwiaty/Anioły giną na dzielnicy w sposób naturalny, co jest jedynie przyczynkiem do tekstu pełnego brudu i zwątpienia, wynikającego z miejsca urodzenia, jakim jest gettowa dzielnica. Najmocniejszym i jednocześnie spinającym tematycznie momentem utworu jest refren, zaczynający się od linijek Gdybym urodził się gdzie indziej, miałbym szansę/Miałbym szansę, by odnaleźć w sobie siłę, przechodzący w kolejne związki przyczynowo-skutkowe, które uniemożliwiają równy start mieszkańcom bloków w porównaniu do ludzi urodzonych gdzie indziej. Trudny, ciężki do przełknięcia lyrics traktujący o poważnych problemach mieszkańców polskich osiedli, w którym co chwila dostajemy dobitne przykłady upadków spowodowanych tylko pochodzeniem, od którego ciężko uciec. Kuba Skalski

7
14. Tede – Wyścig szczurów

W pamięci wielu słuchaczy bardzo utkwiły słowa Smarkiego Smarka, który na Najebawszy mówił o zamienianiu Air Force'ów na Gino Rossi. Trzeba jednak pamiętać, że pisane wątpliwościami wersy gorzowianina nie są pierwszymi, które eksplorowały temat wchodzenia małolatów w korporacyjną czy też etatową dorosłość. W tej materii kanoniczną rzecz nagrał na początku XXI wieku Tede, który w dość prostym, a zarazem sugestywnym Wyścigu szczurów zestawił ze sobą dwa skrajnie różne podejścia jego rówieśników do pracy. Z jednej strony mamy pragmatycznych facetów w gajerach, za dnia tachających swoje nesesery i wizytowniki, a nocą ciągnących kreski, zaś z drugiej wyluzowanego typeczka, który robi wszystko, by żyć spox i spełniać marzenia o karierze artystycznej. Odzierając kawałek z jego anturażu – schemat stary jak świat, ale zrealizowany w brawurowy sposób, z niezapomnianymi liniami takimi jak choćby: do szklanych domów z szarych murów. Krzysiek Nowak

8
13. Sokół – Sprytny Eskimos

Sokół pełni w tej pięćdziesiątce rolę dominatora jak Mariusz Pudzianowski w zawodach strongmanów dziesięć lat temu. Mieliśmy poważny problem, żeby nie przesadzić z nadreprezentacją jego twórczości i nie zdradzą też wielkiej tajemnicy, jeśli już w tym miejscu ujawnię, że Sprytny Eskimos nie jest najwyżej uplasowanym tekstem Wojtka. Ale przecież akurat tego utworu nie mogło tu zabraknąć z uwagi na pewien wyróżnik, czyniący go wyjątkowym i osobniczym na tle rapowego peletonu. Chodzi oczywiście o tę dwuznaczność, która powstaje, kiedy autor wdzięcznie kreśli scenki rodzajowe jak z Tabalugi, snując w rzeczywistości opowieść rodem ze Ślepnąc od świateł. Pokażcie nam drugi taki kawałek, którego na wczucie słuchają zarówno dealerzy kokainy, jak i małe dzieci – na co w jednym z wywiadów zwracał uwagę sam Sokół. Marek Fall

9
12. Belmondo – Scrooge Ebenezer

Wybór, który zapewne zostanie uznany za bardzo kontrowersyjny, ale nie ma tu jednak o czym dyskutować – Belmondo w swoim prime time nie miał sobie równych pod względem przepakowanych jakością, pełnych follow-upów i gier słownych tekstów (nie zważając nawet na to, czy pisał je sam, czy za pomocą ghostwriterów). Mieliśmy delikatny problem z wybraniem najbardziej reprezentatywnego numeru, ostatecznie stanęło jednak na Scrooge’u. I przy sprawdzeniu linijek na Geniusie oraz rozkminieniu ich po swojemu otwiera się nam tu prawdziwa kopalnia kreatywnych panczy i zabaw słowem. Jeżeli ktoś w jednym, niedługim tekście potrafi nawiązać jednocześnie do Orsona Wellesa, Iggy'ego Popa, słynnego filmu z Pawłem Jumperem i niemieckiej spółki energetycznej RWE, wplatając do tego język naszych zachodnich sąsiadów, a żadna z tych linijek nie jest zbędnym fillerem, to jak mamy nie mówić o kunszcie w składaniu wersów? To był, kurczę, movement. Kuba Skalski

10
11. Pezet/Noon – Ukryty w mieście krzyk

W dziejach polskiego rapu wcale nie pojawiło się aż tak wiele kawałków, które z pełnym przekonaniem możemy nazwać pokoleniowymi. Już patrząc przez pryzmat znaczenia, trzeba stwierdzić, że Ukryty w mieście krzyk zasługuje na miano jednego z najważniejszych tracków, jakie kiedykolwiek pojawiły się w grze. Abstrahując jednak od ciężaru całości – tekst, który napisał Pezet, jest czymś ponadczasowym nawet w oderwaniu od muzyki, flow i budowanej latami legendy. Gdy branża jeszcze raczkowała, a wiele karier miało dopiero uderzyć w kraj, warszawiak stworzył osiedlowy manifest napędzany miłością do rapu oraz wkurwem na stygmatyzację, do której uciekali się ludzie nierozumiejący fenomenu gatunku i mający chłopaków z blokowisk za margines. Jak rozprawiać się z durnymi przeświadczeniami, to właśnie w taki emocjonalny, a jednak bardzo rzetelny sposób. Hymn przez duże H. Krzysiek Nowak

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Różne pokolenia, ta sama zajawka. Piszemy dla was o wszystkich odcieniach popkultury. Robimy to dobrze.