Wspaniały to był rok, nie zapomnimy go nigdy? Zgodzić się można wyłącznie z drugą częścią tej kultowej myśli. Na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy działo się aż za wiele. A co nas szokowało najbardziej w tym niecodziennym czasie? Ch*j z kierownicą, dajemy!
Choć zdarzyło się nawet pędzić kombajnem przez lubelskie osiedle - jesteśmy dopiero na półmetku. Część druga jeszcze w tym tygodniu.
Kolejne żniwa na blokowisku w Lublinie
- Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na żniwo swoje - mówi Pismo. Całkiem dosłownie ten fragment Ewangelii wg św. Łukasza potraktował rolnik z Lublina, który nie zamierza sprzedać swojej ziemi deweloperowi i rok w rok wyjeżdża kombajnem na pole wśród bloków. Budujące, że niecodzienne zbiory na Węglinie Południowym nie przeszkadzają ani sąsiadom, ani dzielnicowemu. - Ludzie są w porządku. Rozumieją to, że mam pracę do wykonania. Przyglądają się, kręcą filmiki. Dzieci są też zadowolone. Nikt nigdzie nie dzwoni. Żadnych problemów nigdy z tym nie było – wypowiedział się gospodarzna łamach Dziennika Wschodniego, przesyłając pozdrowienia wszystkim mieszkańcom. Może tegoroczny raport o stanie świata nie byłby wcale tak jednoznacznie minorowy, jak mogłoby się wydawać?
Papież i Zatrute źródło na dziedzińcu Muzeum Narodowego
Mamo, chodźmy zobaczyć La nona ora w Zachęcie. Przecież mamy La nona ora w stawie. La nona ora w stawie... W 2000 roku olbrzymie kontrowersje wzbudziła rzeźba Jana Pawła II, przygniecionego meteorytem na czerwonym dywanie w galerii Zachęta. Okazało się to obrazkiem nie do wytrzymania dla europosła Witolda Tomczaka, który przeprowadził ułańską szarżę, żeby usunąć głaz z Ojca Świętego. Ułamał mu przy tym nogę, więc dotąd nie wiadomo, jak oceniać ten heroiczny gest. Dwadzieścia lat później Muzeum Narodowe do ponad siedmiuset pomników papieża w naszym kraju dorzuciło kolejny i znowu zrobiła się amba fatima, jak na okoliczność dzieła Maurizio Cattelana. Ale tym razem mniej było oburzenia, a więcej beki? Pobłażania? Jan Paweł II w pozie Mariusza Pudzianowskiego startującego w konkurencji Atlas Stones stał się quasi-artystycznym generatorem memów, o którym z niedowierzaniem pisały m.in. The Guardian i Washington Post.
Marcin Najman i obrona Częstochowy / Marcin Najman i boks w parterze
- Ludzie, przecież tu nikogo nie ma. Nikt nie atakuje Jasnej Góry. Co wy pier*olicie za głupoty! - to jeden z takich cytatów, które z miejsca przechodzą do historii. Podobnie jak I have a dream czy Ich bin ein Berliner. W odpowiedzi na orędzie Jarosława Kaczyńskiego, Marcin Najman ruszył bronić częstochowskiego klasztoru przed lewackimi hordami, ale - niczym w klasycznej Libacji na skwerku - gdy przyjechał na miejsce, okazało się, że nikogo tam nie ma. Minął miesiąc, a o pogromcy Bonusa BGC ponownie zrobiło się głośno, ponieważ w walce bokserskiej sprowadził swojego przeciwnika do parteru (!), a po pierwszym ostrzeżeniu jeszcze sprzedał mu kopniaka (!!). To nie wszystko, bo do tego odnalazł się na antenie TVP Info, gdzie wykazał się znawstwem geopolityki, wykładając widzom meandry amerykańskiej elekcji (zna Gołotę, a Gołota zna Trumpa - proste) i mechanizmu veta w Unii! Adekwatna przeróbka voltairowskiej myśli na mijający rok brzmiałaby: gdyby Marcin nie istniał - należałoby go wymyślić.
Stanisław Dziwisz i amnezja
W zgodzie z uliczną zasadą oczy widzą, uszy słyszą, usta milczą - tytułowy bohater demaskatorskiego reportażu Don Stanislao udzielił wywiadu Piotrowi Kraśce. Trzydzieści lat pracy w charakterze osobistego sekretarza papieża, kolejne dziesięć jako metropolita krakowski i czterdziestokrony namecheck w raporcie na temat McCarricka? Nie było innego wyjścia, jak niezmiennie gasić przesadną dociekliwość dziennikarza. Pedofilia w kościele? Nie wiem, nie pamiętam. Truskawką na torcie okazało się wyznanie kardynała, że nie miał przyjemności obcować z braćmi Sekielskimi i ich Zabawą w chowanego. Na kontrze - Tomasz Sekielski zaczął rozważać, czy nie obsadzić czasem Dziwisza w roli głównej kolejnego dokumentu. Szach-mat.
Motel Polska, czyli nowe Studio YaYo
Niektórzy twierdzą, że złota era telewizji rozpoczęła się wraz z lynchowskim Twin Peaks, ale dla nas za La Belle Époque długo uchodził okres od czerwca do grudnia 2016, kiedy warszawski oddział telewizji publicznej nadawał Studio YaYo. Weźmy taki żart. - Okazało się, że kibole najchętniej oglądają mecze przy kawie i ciasteczkach - mówi prowadzący Ryszard Makowski. - Mówisz poważnie? - pyta zdziwiony współprowadzący, Paweł Dłużewski. - Nie no, co ty, jajcowałem. Przez cztery lata wydawało się, że nie sposób przeskoczyć tak wysoko zawieszonej poprzeczki, ale od czego są najlepsze umysły naszego pokolenia z ulicy Woronicza? - Brawo Jarek, brawo! Jarek, jak coś powie - to powie! O, ale im pojechał! Nasz Kaczorek ma rację! - ekscytują się w tym programe rozrywkowym zwykli Polacy (czyli m.in. rodzina i znajomi polityków PiS), podziwiając Kaczyńskiego na sejmowej mównicy. Tego nie da się opisać - to trzeba zobaczyć.
Pokusy Tadeusza Rydzyka
Na pewno wielu osobom znany jest moralniak, pojawiający się w konsekwencji pochłonięcia kebaba o wczesnych godzinach porannych po powrocie z melanżu. Zawsze w takiej sytuacji można jednak pocieszyć się - klasycznym od niedawna - zwrotem: a kto nie ma pokus? Podczas gdy amerykański kościół wypłacił kilka milardów dolarów ofiarom pedofilii - u nas zdecydowano się pójść inną drogą. - To, że ksiądz zgrzeszył… no zgrzeszył - zdroworozsądkowo uciął temat z ambony Rydzyk na urodzinach Radia Maryja przy wtórze oklasków ministra sprawiedliwości i rzecznika praw dziecka. Proste. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto nigdy nie miał ochoty... W tym miejscu może utniemy, bo są jakieś granice. Dla aktorów toruńskiego teatrzyku grozy - prędzej czy później - będą to granice najniższego kręgu piekła.
Sławomir Świerzyński i disco polo, które leczy
Lider Bayer Full osiągnął nieprawdopodobny sukces w Chinach, mierzony mitycznymi 67 milionami egzemplarzy sprzedanych płyt. Tym szlachetniej z jego strony, że losy ojczyzny nadal leżą mu na sercu i zgodził się przyjąć skromny datek w wysokości 550 tysięcy złotych z Funduszu Wsparcia Kultury. Jak to jednak zawsze u nas - nie zabrakło jadowitych zawistników, którym było to nie w smak. Tak, jakby Michał Anioł malował fresk w Kaplicy Sykstyńskiej za darmo. Świerzyński szybko wyjaśnił adwersarzy. - Od zdrowia jest minister zdrowia, od kultury - minister kultury i niech każdy zajmuje się swoimi dziedzinami. Nie rozumiem, dlaczego lekarz miałby się wypowiadać na temat twórców kultury, a ja miałbym się wypowiadać na temat lekarzy. Chory w szpitalu też potrzebuje muzyki. My ten klimat muzyczny i artystyczny zapewniamy tym ludziom - odbił piłeczkę podczas debaty w Polsat News, gdzie - nie wiadomo czemu - sparowano go z jakimś marudnym lekarzem, którego najwyraźniej znużyła opieka nad... statystami w spektaklu COVID-19. Ale o tym w drugiej części.