Young Igi: Moje życie kręci się wokół robienia muzyki (WYWIAD)

Zrzut-ekranu-2019-11-21-o-17.28.05.png

Jak wygląda proces twórczy jednego z najgorętszych młodych polskich raperów? Czy i jak długo pisze swoje teksty? Jaką rolę w jego życiu odgrywają narkotyki, a jaką rodzina i bliscy? Co inspirowało go przy tworzeniu Skanu myśli? Na wszystkie te pytania znajdziecie odpowiedź w poniższym wywiadzie, którego część możecie także obejrzeć na YouTube.

Jesteś zadowolony ze Skanu myśli?

Jestem zadowolony, stary, zawsze jestem zadowolony z tego, co wydaję. Wiesz, niezależnie jak to się przyjmuje i co się dzieje, to zawsze jestem zadowolony.

A patrząc na twoje stare mixtape’y, twoje stare albumy, stare projekty – masz coś, co chciałbyś w nich zmienić? Czy są dla ciebie wyznacznikiem czegoś - na przykład progresu?

Zawsze chciałbym coś zmienić, ale nie rozmyślam na temat materiału, który wypuściłem, tylko od razu robię następną muzykę. W zasadzie projekt, który teraz wypuściliśmy, to efekt tego, nad czym skończyłem prace prawie rok temu. Dopinaliśmy tylko miksy, więc to, co już miałem powiedzieć, dawno zmieniło się w mojej głowie.

Dostawałeś już jakieś opinie na temat Skanu myśli?

Wiesz co, od znajomych głównie. Ja się staram kierować opiniami grona zaufanych ludzi, a nie całym środowiskiem.

Jaki procent twojego sukcesu to talent, a jaki to ciężka praca?

Nie wiem, stary, sądzę, że praca to 80% procent sukcesu – we wszystkim. Może 10% z tego to talent. To jest predyspozycja, jaką masz na początku. Ja uważam, że talent to znalezienie czegoś, co lubisz robić w życiu, a jak już wiesz, co masz robić w życiu, to pozostaje ci tylko praca nad tym. Jakbym miał wrócić do moich pierwszych numerów, a czasami słucham tego, co mi dzieciaki podsyłają, to jest dokładnie to samo gówno. Trzeba było nad tym pracować. Robić, robić i jeszcze raz robić i nagle jestem tu, gdzie jestem.

Chciałbyś być kiedyś takim artystą, na którym ktoś mógłby się wybić?

Zdecydowanie. To mój cel, by w przyszłości wprowadzać dzieciaków na scenę.

Czyli chcesz być dla nich autorytetem?

Trochę tak, ale nie wiem, czy w ogóle artysta powinien być takim autorytetem. Każdy ma własną głowę, za to chciałbym być osobą, która by im pomagała. Uważam, że w dużej mierze kariera pozwala odnaleźć siebie samego. To, co robię teraz, pozwala mi siebie odnaleźć i zdefiniować. To chyba jest najważniejsze w tym wszystkim, co robię.

Chciałbym wrócić jeszcze do Skanu Myśli. Mam kilka pytań odnośnie poszczególnych linijek, bo wydały mi się szczególnie interesujące. Pierwszy z cytatów pochodzi z numeru Prostsze. Nie wiem, czy słyszałeś o takiej sytuacji, w internecie było o tym niedawno głośno. Mianowicie zmarł pewien Irlandczyk, który za życia był znany z tego, że był mega zabawnym gościem, takim śmieszkiem rodzinnym. I on postanowił, wiedząc już o tym, że umrze, nagrać kilka humorystycznych rzeczy. Włożył głośniki do trumny i w momencie, kiedy trumna była już w grobie, je puścił…

On puścił?

Nie wiemy na sto procent. W każdym razie wszyscy na tym pogrzebie się śmiali. Ty z kolei nawijasz w numerze Prostsze: zrób imprezę na mój pogrzeb. To jest na serio?

Chyba tak. Chciałbym, żeby ludzie podeszli inaczej do dnia, w którym odejdę, żeby wszystko było w innej konwencji niż zazwyczaj. Zresztą wiesz, pewnie tylko wrogowie będą się cieszyli, ale chciałbym, by ludzie, a przynajmniej znajomi, podeszli do tego w taki sposób… luźniejszy. Inny niż ten standardowo przyjęty.

Masz wrogów?

Na pewno, każdy ma.

Mam drugi cytat dla ciebie: jest mało prawdziwych typów, więcej jest raczej fejków – miałeś tutaj kogoś konkretnego na myśli?

Nie. W ogóle ja w swojej muzyce czerpię inspiracje z ludzi, których spotykam na co dzień. To mogą być ludzie spotkani nawet w jakiejś restauracji, wszystkie zachowania mnie inspirują. Więc jak patrzę często na to, na kogo ludzie się kreują, a jakimi ludźmi w rzeczywistości są, co lubią i czemu dedykują życie - albo mówią, że dedykują - to okazuje się potem, że wcale tego nie robią. To są proste sytuacje życiowe, dlatego też moja muzyka w pewnym momencie odniosła sukces, ponieważ sporo osób mogło się z nią utożsamiać.

Mówisz o prostych ludziach, prostych spotkaniach. Nie ulega wątpliwości, że jesteś osobą bardzo rozpoznawalną. Na samym Instagramie masz ponad 200 tysięcy obserwujących, miliony ludzi słuchają twojej muzyki. Jaka jest cena popularności dla Young Igiego?

Nie mieszkam w Warszawie, więc nie dotyka mnie to tak mocno, tak naprawdę staram się trzymać głowę gdzieś indziej. Szczerze mówiąc - nie wiem. Czasami jestem smutny z głupich powodów, poza tym jest w porządku.

Czyli nie przeszkadza ci to?

Nie. Jestem nerwowy przez Warszawę, bo rzadko tutaj bywam. Raczej staram się załatwiać biznesy i wyjeżdżać, bo mnie duże miejsca denerwują. Nie lubię dużych miast, nie lubię galerii handlowych czy przebywać w dużych miejscach. Jeżeli w pomieszczeniu jest już 10 osób, to się czuję nerwowo. Wiesz, o co chodzi, nienawidzę backstage’ów, gdzie jest masa ludzi. Po prostu.

Wydaje mi się, że nawet w rapie czy przemyśle rapowym w Polsce cały czas pokutuje myślenie, że jeżeli chcesz osiągnąć rzeczywistą karierę, to jednak w pewnym momencie musisz się do tej Warszawy przenieść. Twoim zdaniem jest inaczej?

Moim zdaniem jest zdecydowanie inaczej. Dlatego, że robię, co robię, udaje mi się to realizować bez bycia w Warszawie, ale każdy ma swój przepis. Rzeczywiście, relacje tutaj, obracanie się wokół ludzi może ci to ułatwiać, ale nie wiem, czy to w branży muzycznej jest tak istotne. Finalnie to muzyka się przebija. To, jaką muzykę robisz, nie musi definiować Twojego położenia na świecie. W dużej mierze to robi, ale możesz to przeskoczyć, spokojnie.

3..jpg

W Droptopie nawijasz: Ja nie piszę wersów, umieszczam na tracku dokładnie to, co mam w sercu. Czy to jest dosłowne, to jest metafora?

Nie, dosłowne. Spotykam się z czymś takim do dzisiaj, że ludzie piszą to wszystko, wiesz, potrafią wrócić następnego dnia, poprawiać swoje wersy i tak w kółko. To jest proces, gdzie tekst potrafi powstawać parę dni. U mnie to jest w ogóle niespotykane, ja robię numer z bomby i to powstaje w jeden wieczór. Myślę, że coraz więcej nowych chłopaków robi dokładnie tę akcję, ale i tak jest to rzadko spotykane. O to mi chodziło w tym wersie. Emocje, które mam w głowie jednego dnia, nie są adekwatne następnego. To strasznie specyficzne uczucie. Wracając następnego dnia, nie potrafiłbym nawinąć ich w taki sposób, jakbym nawinął pierwszego.

Czyli można w takim razie powiedzieć, że twoje numery to freestyle? W amerykańskim znaczeniu tego słowa.

Jeżeli rozumiemy freestyle w taki sposób, że rzeczywiście nagrywamy to szybko, odbijamy się od wersów, to tak. Nie nawinę całej zwrotki, nie nawinę całych szesnastu wersów na pięć razy i wybiorę z tego najlepszych rzeczy, tylko odbijam się od wersów. Czasami zajmie mi to pięć minut, żeby odbić się od jednego wersu, czasami dziesięć, a czasami zajmie mi piętnaście minut cały numer, ale to jest loteria, kwestia tego, jak się czuję w danym momencie.

Wydaje mi się, że to całkiem często wykorzystywany aktualnie patent, szczególnie jeśli chodzi o raperów ze Stanów. Pamiętam, że Young Thug w jednym z wywiadów powiedział, że on nie pisze swoich wersów, tylko je maluje.

To już jest w Stanach chyba wszędzie, myślę, że u bardzo wielu osób tak wygląda proces twórczy, że tak podchodzą do tematu. To jest dobre podejście, to jest takie adekwatne, a te emocje są szybko wydobywane z ciebie, więc są one prawdziwe. Ty się nad nimi nie zastanawiasz, nie chcesz tego ubrać lepiej w słowa, żeby to lepiej siadło ludziom, tylko to jesteś ty sprzed minuty. Moja kariera opierała się na tym, że ja wypuszczałem numer zaraz po jego zrobieniu - jeżeli ktoś wróci do moich starych numerów i popatrzy na częstotliwość ich dodawania, to było to codziennie, co dwa dni. Moja grupa fanów tak szybko się budowała, bo ja dużo pracowałem. Myślę, że to było zasługą tego, że ja nawijałem numery jednego dnia i na drugi dzień je wypuszczałem. Do dzisiaj czasami nie lubię grać jakiegoś numeru na koncercie, ponieważ nie czuję się wtedy w żaden sposób tak, jak się czułem w danym numerze.

Czyli podchodzisz do kwestii artystycznych tak, że łapiesz chwile i te chwile są zamknięte dopiero w twoich kawałkach.

Dokładnie tak.

Czy na Skanie Myśli jest chociaż jeden numer, przy którym poświęciłeś więcej czasu na warstwę tekstową?

Nie. Wróciłem do jakiegoś numeru, bo bardzo często zdarza się tak, że nagram zwrotkę albo nagram refren, a potem wracam do tych projektów. Ale to na nowo ten sam proces. Nie było takiego numeru, żebym napisał go w notatniku, a potem analizował wers za wersem.

Cały Skan Myśli to jest, przynajmniej w moim odczuciu, płyta, na której wykazałeś się sporą odwagą. Już tłumaczę dlaczego: ona ma bardzo nietuzinkową formę, ma flow, które nie jest zbyt często spotykane na polskiej scenie. Nie boisz się, że ludzie będą cię za to oceniać?

Nie, stary, w pompie to mam. Ocenianie zostawiam gdzieś tam z boku, bo już się przyzwyczaiłem do tego, co ludzie mówią. Średnio mnie to obchodzi, bo jestem szczęśliwy z tym, co robię. Jeżeli byłbym słuchaczem, to jarałbym się tym, gdybym to usłyszał. W ten sposób do tego podchodzę, jak robię numer to po prostu wtedy, jak mi wpadnie flow. Czasami potem słucham tej płyty i mówię, że jest przez to zajebista. Nikt takich rzeczy nie robi. Tak często to się zmienia, jest tak inne, różnorodne i melodyczne, że jest w stu procentach mną.

To też całkiem introspektywna płyta, bo nie przypominam sobie, żebyś wcześniej poruszał na innych wydawnictwach sfery prywatne. To było dla ciebie naturalne, by w ten sposób zrobić ten album, czy jednak musiałeś się do tego przekonywać?

Nie, nie, nie. To było naturalne strasznie, ponieważ w tym roku po prostu dużo się działo – dużo złych rzeczy, dużo dobrych rzeczy, dużo przeżyć. To wpłynęło na mnie, ukształtowało jako osobę. Cały ten rok mnie całkowicie zmienił i mam nadzieję, że moja płyta chociaż trochę to oddała – moja muzyka jest inna. Zmieniło się moje podejście do życia.

Pojawiają się tematy bliskich, twoich relacji z dziewczynami, z twoją ex. Jesteś w takim razie przywiązany do swoich bliskich, przyjaciół?

Uważam, że rodzina, którą budujesz, albo tą, którą masz, to najważniejszy fundament. Zawsze się tego trzymam.

A jak to jest z twoimi fanami? Jakie jest twoje podejście do nich?

Naturalnie chyba, staram się do nich podchodzić jak do człowieka. Sam byłem fanem i sam jestem fanem.

2..jpg

Wróćmy do płyty. Skan Myśli brzmi naprawdę dobrze, podpisuje się pod tym stwierdzeniem obiema rękami. Trzeba przyznać, że miks i master są tam mocno dopieszczone. To jest twój konik?

Za warstwę muzyczną odpowiadał Rafał Smoleń. Super robotę zrobił. Jak sobie odpaliłem dopiero teraz krążek, w aucie, wracając z podpisywania preorderu, to dopiero zdałem sobie z tego sprawę. Przesłuchałem całość i stwierdziłem: wow! Dopiero wtedy zarysował mi się cały spójny obraz tej płyty, wspaniale to brzmi. Irytuje mnie trochę podejście, że bardzo często nagrywa się piloty, które są wysyłane. One chujowo brzmią i potem w miksie próbuje się zrobić z tego kompletnie inny numer. Ja jestem zwolennikiem tego, że w studio robi się tak mocną prewkę, że w zasadzie nie trzeba dużo kombinować. Dokręcamy pewne rzeczy, ale to nie jest zmiana o sto osiemdziesiąt stopni i przez to też zupełnie inaczej czujesz muzykę, gdy masz prawie gotowy numer. Ja się jaram swoją muzyką, a nie potrafiłbym jarać się czystym pilotem, czystym wokalem – nie byłbym w stanie. Ja wychodzę ze studia i chcę mieć to na słuchawkach, chcę mieć to na głośnikach. Latam po domu i sprawdzam to na każdym sprzęcie, wtedy dopiero kończę prace nad numerem.

Wspomniałeś o tym, że masz dobre ucho.

Liczy się ilość przesłuchanej muzyki stary, po prostu. Spotyka się masę ludzi, kogokolwiek ja nie spotkałem, kto miał podobne spostrzeżenia na temat muzyki, po prostu przesłuchał kupę muzyki i to nie tylko rapowej. Obycie muzyczne jest ważne.

Przychodzi ci coś do głowy? Mam na myśli płytę, którą tak katowałeś, że wryła się w twoją świadomość muzyczną?

Jest masa takich płyt, z tych nowych również. Śmieję się, bo byliśmy razem wtedy w Londynie, ale ta płyta Post Malone’a, to jest wspaniale zmiksowany album przez Manny’ego Marroquina. Zresztą od miksu nie ma zbyt wielu ekspertów – za dużymi nagraniami stoi naprawdę ścisła grupa ludzi. Raperzy mają swoich inżynierów, z którymi pracują latami i to jest coś, do czego chciałbym dążyć – by mieć tego jednego inżyniera na całe życie. Brzmienie stawiam na równi z wersami – to jest coś, co buduje ciebie jako artystę w pełni. Wiesz, raperzy sobie wybierają bity i są rozliczani z bitów. Ja uważam, że powinniśmy być rozliczani z tego, jak brzmimy na numerach, a nie tylko z tego, co nawiniemy.

A czy tę płytę inspirowało cokolwiek innego niż sama inwencja? Mam tu na myśli inspiracje inną muzyką, innymi raperami.

Miałem masę inspiracji, zresztą tak było z każdą moją poprzednią płytą. To są zawsze wpływy tego, czego słucham w danym momencie. To są wszystkie rzeczy – łapanki z różnych miejsc, inspirowanie się wszystkim, co mam dookoła. Jeśli miałbym powiedzieć, czego słuchałem rok czy półtora roku temu, bo niektóre z numerów na płycie tyle mają, to byłoby ciężko – musiałbym się cofnąć do playlisty i zobaczyć. U mnie to się zawsze tak odbywa, że ja sprawdzam danego artystę, jaram się jego projektem i mam turbo ochotę zrobić coś lepszego.

Czego słuchasz teraz? Może nasi widzowie i czytelnicy spróbują przewidzieć odrobinę następne wydawnictwo Young Igiego.

Teraz, tak jak mówiłem, nowego Posta sprawdzam, nowej płyty Thuga strasznie dużo słucham, Eda Sheerana, ten projekt No. 6 Collaborations jest wyjebany strasznie. W ogóle jaram się całą postacią, pomysłem na ten projekt i podejściem Sheerana. Oprócz tego John Mayer – ze względu na to, że miał jakieś nagrania, które były miksowane przez Manny’ego Marroquina. MGK wypuścił fajny album, powiedziałbym, że trochę mniejsze wydawnictwo niż zawsze, nie jest tak doceniane, ale muzycznie to jest fajny kawał pracy.

7..jpg

A Jesus is King i Kanye West?

Bomba! Zajebisty album. Kompletnie nie moja tematyka, bo nie jestem osobą wierzącą, ale mimo to byłem w stanie przesłuchać całą płytę i docenić całą pracę.

A Young Igi byłby w stanie zrobić gospelowy album?

Nie wiem, może kiedyś. Nie no, ja uważam, że to, co się stało u Kanye, to jest wypadkowa tego, że jest niezależny finansowo, przez co kreatywność i twoja głowa zupełnie inaczej pracują w takim momencie. Jak jesteś w bezpiecznej sferze w życiu i nie musisz za wiele już robić i nikomu nic udowadniać. Zresztą to widać po Edzie Sheeranie – on po prostu mówił, że jego Collaborations wyszło z tego, że on po prostu nie musiał, robił to, żeby się bawić, więc spotykał się z ludźmi w studiu, by czerpać z tego przyjemność. Myślę, że jak będę na takim etapie w życiu, gdy będę całkowicie wolny, że będę mógł się wysrać na wszystko, to dopiero zobaczymy, co artystycznego zaproponuje mi moja głowa.

Dobrze, wróćmy do Skanu Myśli, ponieważ tam – pośród tylu tematów, które przewijają się przez całe wydawnictwo – również jest temat narkotyków. Jest temat leanu, topów i to jest całkiem bezpośrednie na tej płycie. Chciałbym zapytać, jaką rolę w twoim życiu odgrywają dragi?

Stary, w ogóle używki… dragi to brzydkie słowo, w każdym razie używki odgrywają dużą rolę w moim życiu, bo... inspirują mnie, tak jak wszystko inne. Nie podchodzę do tego w żaden gloryfikujący sposób, ale jest to rzecz, która mnie inspiruje tak samo, jak ludzie. Uważam, że każdą rzecz, która cię artystycznie inspiruje, powinieneś przelewać, nie bać się tego, jak to zostanie odebrane, ani czy dzieciaki za tym pójdą, czy nie. Ja muzycznie dorastałem na ludziach, którzy również mieli swoje przeżycia i o różnych rzeczach mówili w swoich numerach. Sądzę, że artysta nie powinien być zawsze pociągany do odpowiedzialności za wszystko, ponieważ jest człowiekiem jak każdy inny. Ja opisuję to, w jaki sposób żyję. Robiłem to od początku, dlatego twierdzę, że czerpmy inspiracje z czegokolwiek, czego możemy i rozwijajmy się artystycznie.

A nie boisz się odpowiedzialności za swoje słowa?

Nie. Gdybym miał siebie pociągać do odpowiedzialności, to powinienem też czepiać się wszystkich innych raperów, których słuchałem jako dzieciak. Mam swoją głowę, mogłem tym pokierować zupełnie inaczej. Miałem też wpływy z innych środowisk, a na to, jakim jestem człowiekiem, musiała wpłynąć moja wewnętrzna zgoda i akceptacja tego, czego słuchałem i co pochłaniałem. Musisz mieć zawsze zdrowe stanowisko i to zawsze ludziom mówię. Nawet w tym numerze, który nagraliśmy z Włodkiem – THC – kończąc chyba pierwszą zwrotkę, mówię, że najbardziej chcę, żebyś miał własny łeb. To jest idealne podsumowanie. Mnie nie interesuje czy ktoś będzie mnie pociągał do odpowiedzialności, czy czuję się odpowiedzialny - ja się nie czuję. Dozujmy informacje, jest milion książek o złej tematyce, a wiesz, nie musisz tego czytać.

Zostając jeszcze przy płycie, pojawia się tam co najmniej jeden wers o furach. Czy motoryzacja to też jest twój konik?

Mam swoje wkręty, raz się interesuję tym, raz tamtym. Zauważam, że moje życie się rozwija i mam ten przywilej, by móc nie zajmować głowy tylko i wyłącznie rzeczami, które mnie dołują, więc zajmuję się wszystkim. Autami, zegarkami, muzyką, filmami, wszystkim… autami zdecydowanie też.

Czym jeździsz aktualnie?

BMW X5.

No to przyzwoita fura. To jeszcze powiedz, jak zareklamowałbyś słuchaczom, którzy może jeszcze Skanu myśli nie słuchali, swój najnowszy album.

Inna płyta. Zdecydowanie inna niż jakakolwiek, jaka się dotychczas pojawiła na polskiej scenie i inna niż jakakolwiek, która pojawiła się ode mnie. Mam wrażenie, że jest o wiele dojrzalsza, pokazuje innego mnie i jest fajnym wstępem do tego, kim będę za rok.

współpraca redakcyjna: Kuba Szyfelbein

Cześć! Daj znaka, co sądzisz o tym artykule!

Staramy się tworzyć coraz lepsze treści. Twoja opinia będzie dla nas bardzo pomocna.

Podziel się lub zapisz
Za radiowym mikrofonem w zasadzie od początku istnienia stacji, później był też członkiem redakcji netu. Z muzyką wszelaką za pan brat od dzieciaka.